-

zw

Fajka z drzewa Szekspira, czyli historia pewnego niepowodzenia Anglików

19 marca 1621 roku okręt angielski, który zatrzymał się w Indiach Zachodnich w celu uzupełnienia zapasów został zaatakowany przez kilka okrętów hiszpańskich. Wśród Anglików poległych w tej bitwie był Lawrence Bohun, naczelny lekarz kolonii angielskiej Virginia i członek rady gubernatora kolonii. Jego śmierć zmartwiła nie tylko kolonistów, ale także samego króla Jakuba I Stuarta, który wiązał duże nadzieje z misją, jaką miał do wykonania Bohun.

Bohun był absolwentem holenderskiego uniwersytetu w Lejdzie i najprawdopodobniej pochodził z Anglii, chociaż wielu polskich autorów próbowało mu przypisać polskie pochodzenie ze względu na sienkiewiczowskie nazwisko. Pojawiło się nawet stwierdzenie (zapewne całkowicie zmyślone), że rodzice Bohuna wyemigrowali do Anglii z Białegostoku. Tymczasem Bohun to nazwisko spotykane w Anglii już od wczesnego średniowiecza, kojarzone z Normanami przybyłymi do Anglii z Wilhelmem Zdobywcą.

W 1621 roku Bohun miał za zadanie przywieźć z Anglii larwy jedwabnika morwowego, które miały umożliwić uzyskanie przędzy jedwabnej w koloniach północnoamerykańskich. Jak pisze Ben Marsh w swojej książce "Unravelled Dreams", śmierć Bohuna, której towarzyszyła zagłada larw jedwabnika położyła na pewien czas kres tym nadziejom. Ale nie na długo, bo presja na władze kolonii, aby hodować jedwabniki była bardzo silna. Wiązało się to z wielkim zapotrzebowaniem na przędzę jedwabną w Anglii. W Londynie, Canterbury i Norwich rozwinęło się już wówczas na dużą skalę tkactwo jedwabiu. Specjalistami od tego fachu w Anglii byli głównie protestanci flandryjscy i francuscy, uciekający przed wojnami religijnymi i interwencją Habsburgów w Niderlandach. Anglicy zmuszali ich do przekazywania wiedzy fachowej miejscowym tkaczom.

Anglikom zależało na poprawie bilansu handlowego, bo zbyt dużo wydawali na import tkanin jedwabnych. W 1559 roku wyroby z jedwabiu zajmowały szóste miejsce na liście najważniejszych towarów importowanych do Anglii, a koszt ich zakupu wyniósł 32 tysięcy funtów. W 1634 roku, już po śmierci króla Jakuba I kwota, którą wydawali rocznie Anglicy na wyroby jedwabne wzrosła do 117 tysięcy funtów. Jak pisze Marsh, wyroby jedwabne należały do tych, które angielscy piraci najchętniej rabowali Hiszpanom.

Król Jakub I dobrze wiedział o francuskich osiągnięciach w sadzeniu drzew morwowych, których liśćmi żywią się jedwabniki. Francuzi mogli w tej dziedzinie odgrywać w stosunku do Anglików rolę nauczycieli.

Wokół sprawy plantacji drzew morwowych we Francji narosło sporo nieporozumień. Osobą kojarzoną najczęściej z tymi uprawami jest Oliver de Serres, nadworny ogrodnik i agronom króla Henryka IV, panującego na przełomie XVI i XVII wieku. Tymczasem akcję sadzenia drzew morwowych na wielką skalę rozpoczął na południu Francji ogrodnik z Nimes François de Traucat już za panowania Karola IX, w latach 60-tych XVI wieku. Nie prowadził jej sam, ale tworząc wspólnoty, które miały dzielić między sobą osiągnięte zyski. W skład wspólnot wchodzili właściciele ziemscy, chłopi i kupcy. Według André Thouina Traucatowi udało się doprowadzić do posadzenia na południu Francji czterech milionów drzew morwowych. Thouin pisał, że w tym czasie młody de Serres tworzył dopiero pierwsze plantacje i dopiero 25 lat później za czasów Henryka IV "próbował propagować tę uprawę na północ od Loary". Było to, jak wynika z książki Bena Marsha, zadanie utopijne. Rozumiał to ważny doradca Henryka IV, którym był Maximilien de Béthune, książę Sully. Sully twierdził, że klimat Francji jest dla uprawy drzew morwowych nieodpowiedni ze względu na późną wiosnę i nadmierną wilgotność. Poza tym Sully obawiał się, że chłopi francuscy, z których rekrutuje się armia staną się zbyt zniewieściali, jeśli przerzucą się na produkcję przędzy jedwabnej. Sully najchętniej zakazałby w ogóle chodzenia w jedwabiach. Sully nie docenił jednak tradycji uprawy drzew morwowych na południu Francji, która sięgała XIII wieku (choć nie miała przed XVI wiekiem charakteru masowego). Poza tym klimat na południe od Loary nie był aż tak niekorzystny dla drzew morwowych. Jak pisze Marsh, część z drzew posadzonych na Południu przyjęła się.

Ten częściowy sukces Francuzów próbowali naśladować Anglicy. Sprzyjał temu ówczesny sojusz obu krajów - Henryk IV był zależny od kredytodawców genewskich i londyńskich.

W 1607 roku Anglik, niejaki Nicholas Geffe przetłumaczył napisany przez Olivera de Serresa podręcznik hodowli jedwabników. Tłumaczenie sponsorował król Jakub I, który na wzór króla francuskiego postanowił rozwinąć w Anglii produkcję przędzy jedwabnej. Geffe uzupełnił tekst Serresa własnymi uwagami, mającymi przekonać Anglików do tej działalności. Narzekał na to, jak wielkie sumy wywożą z Anglii cudzoziemcy sprzedający wyroby jedwabne. Geffe pisał, że Anglicy mogą być mistrzami w produkcji przędzy jedwabnej, tak jak są mistrzami w hodowli owiec.

W Anglii w branży jedwabniczej rozwinął aktywność Francuz, przedsiębiorca François de Verton, działający pod pseudonimem "Pan Las" (Mr Forest). De Verton sprowadzał jaja jedwabników i sadzonki drzew morwowych z Francji, między innymi z Langwedocji. De Verton chwalił się, że rozprowadził ok. 100 tysięcy drzew morwowych wśród angielskiej szlachty. Duże znaczenie miało także sprowadzanie fachowców znających się na uprawie drzew morwowych i hodowli jedwabników. W Anglii takich osób brakowało. Nieliczni specjaliści, głównie z południowej Francji docierali przeważnie tylko do południowych hrabstw Anglii. Nawet jednak fachowa uprawa nie mogła uratować drzew morwowych w angielskim klimacie. Deszcz, przymrozki wiosenne, duża wilgotność doprowadziły do całkowitego upadku plantacji. Tym bardziej liczono na sukces hodowli jedwabników w koloniach amerykańskich.

Jedwabniki hodowano już w znanej w Polsce (ze względu na udział rzemieślników z terenu Rzeczypospolitej) kolonii w Jamestown. Jedwabniki zadomowiły się tam nieźle wiosną 1609 roku, ale kiedy zachorował ich "opiekun", padły ofiarą szczurów, które wydostały się na ląd z okrętów. Kolejne próby hodowli napotykały na trudności związane z atakami Indian, drogą siłą roboczą i problemem z przewiezieniem larw jedwabników przez Atlantyk. Przeważnie ginęły one w czasie podróży. Bardzo liczono tutaj na ekspedycję Lawrence'a Bohuna, który jako wykształcony lekarz z przyrodniczym hobby był właściwym człowiekiem do wypełnienia misji przewiezienia delikatnych larw jedwabnika przez Atlantyk. Ale jak wspominałem na początku notki, wszystko udaremnił niespodziewany atak Hiszpanów. Mimo ponawiania prób w amerykańskich koloniach, sukcesy w produkcji przędzy jedwabnej osiągnięto dopiero w XVIII wieku w stanie Pensylwania. Ale korzyści czerpała z tego już nie Wielka Brytania, ale Stany Zjednoczone.

Tymczasem kwestia dostarczenia przędzy jedwabnej dla producentów z południa Anglii była sprawą polityczną. Za panowania następcy Jakuba I, Karola I Stuarta pojawiła się petycja do króla producentów tekstyliów. Producenci występowali w imieniu własnym i w imieniu londyńskiej biedoty biorącej udział w produkcji, której liczbę szacowali na 200 tysięcy osób. Protestowali przeciwko polityce Karola I, której skutkiem był niedobór przędzy jedwabnej.

Wobec niedoboru Anglicy próbowali wymyślać nowe sposoby na otrzymanie przędzy. W drugiej połowie XVII wieku John Worlidge sugerował, aby zamiast drzew morwowych, do odżywiania jedwabników wykorzystywać sałatę i liście typowych dla Anglii drzew owocowych. Robert Hooke zastanawiał się nad możliwością produkcji sztucznego jedwabiu. Żadna z tych propozycji nie została wprowadzona w życie.

Ben Marsh podsumowuje angielskie niepowodzenie w hodowli jedwabników stwierdzeniem, że Anglicy nie tyle mieli złe drzewa morwowe, co złą pogodę. Porażka była ciosem dla prestiżu Anglików, którzy liczyli, że dorównają w tej dziedzinie Francuzom, Włochom i Hiszpanom.

Próby hodowli jedwabników pozostawiły ślady w angielskiej kulturze. Sady morwowe w Londynie obok Westminsteru stały się miejscem spotkań angielskiej elity. Na części tego obszaru powstała potem siedziba królewska - pałac Buckingham. Drzewo morwowe zasadzone według legendy przez samego Szekspira w Stratford-upon-Avon stało się obiektem kultu. Wykonane z jego drewna fajki, pudełka na tytoń i inne przedmioty użytkowe były sprzedawane fanom Szekspira.

Wspomnę jeszcze na koniec, jak zakończyła się kariera "wiernego ogrodnika" królów francuskich, którym był François de Traucat. Zarobił on sporo w branży rolniczej. Już jako starszy człowiek mocno przejął się jedną z przepowiedni Nostradamusa, która głosiła, że "ogrodnik znajdzie złotego koguta". Traucat skojarzył tę przepowiednię z legendą, że Rzymianie, którzy w jego rodzinnym mieście Nimes zbudowali wysoką wieżę (zwaną później Tour Magne), zakopali pod jej fundamentami martwego ptaka, być może orła. Traucat doszedł do wniosku, że pod wieżą znajduje się złoty skarb i to właśnie on będzie tym ogrodnikiem, który go znajdzie. Król Henryk IV pozwolił Traucatowi w 1601 roku na wykopaliska, zabezpieczając prawa korony do dwóch trzecich znalezionego skarbu. Traucat miał otrzymać tylko jedną trzecią. Tymczasem jednak sprawą zaniepokoili się mieszczanie z Nimes, którzy obawiali się, że wykopki ogrodnika doprowadzą do zawalenia się wieży, będącej symbolem miasta. Dlatego działania Traucata miały odbywać się pod kontrolą miejskich urzędników. To znacznie zmniejszyło zapał poszukiwacza, który ostatecznie nie znalazł skarbu. Dalsze losy Traucata nie są znane.

Ben Marsh "Unravelled Dreams. Silk and the Atlantic World, 1500–1840"

André Thouin "Nouveau cours complet d'agriculture théorique et pratique..."

https://journals.openedition.org/dht/971

https://www.jstor.org/stable/25779776

Michał Radoryski "Lyon"     Kwartalnik Szkoła Nawigatorów kwiecień/czerwiec 2021



tagi: anglia  francja  tekstylia  jedwab  drzewa morwowe 

zw
26 listopada 2021 17:50
10     1066    3 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

smieciu @zw
26 listopada 2021 19:12

Tymczasem jednak sprawą zaniepokoili się mieszczanie z Nimes, którzy obawiali się, że wykopki ogrodnika doprowadzą do zawalenia się wieży, będącej symbolem miasta.

Raczej nie było im w smak że mieli obejść się smakiem ;)

zaloguj się by móc komentować

zw @smieciu 26 listopada 2021 19:12
26 listopada 2021 19:21

To bardzo prawdopodobna interpretacja. No ale lokalne portale informacyjne z Nimes wciskają, że mieszczanie "byli prekursorami opieki nad zabytkami".

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @zw
26 listopada 2021 20:17

Niesamowicie ciekawa historia. Wreszcie wiadomo, na co szła kaska z obrabowanych klasztorów i kościołów: na import jedwabiu - towaru niesamowicie luksusowego i wyłącznie dla oligarchii. Interesuje mnie, czy obsadzanie dużych obszarów drzewkami morwowymi w Italii i wschodniej Francji (okolice Lyonu) miały związek z okresowymi klęskami głodu w Italii i wschodniej Francji.

zaloguj się by móc komentować

umami @zw
26 listopada 2021 20:36

Bardzo ciekawe bo w linkowanej ostatnio przeze mnie książce Boguckiego autor pisze, a propos Rosji, że morwa wytrzymuje niskie temperatury (pytanie, która to skala - Reaumura czy Rankine'a):


https://polona.pl/item/jedwabnictwo-nasze-i-obce-2-odczyty-na-rzecz-towarzystwa-dobroczynnosci,NjU5MjEwNDc/19/#item

zaloguj się by móc komentować

zw @pink-panther 26 listopada 2021 20:17
26 listopada 2021 21:25

We Włoszech chyba to nie miało większego wpływu, kiedy zbiory zbóż były kiepskie, cierpiał cały półwysep. Większy areał obsiany zbożami raczej by nie pomógł. Podczas wielkiego głodu pod koniec XVI wieku chłopi z Emilii udali się masowo do Lombardii, ale po drodze spotkali chłopów z Lombardii, którzy liczyli na zdobycie jedzenia w Emilii. Co do Francji - trudno powiedzieć czy sadzenie morwy miało związek z klęskami głodu, nędza francuskiej wsi była i tak wielka nawet w latach urodzaju. Spora część chłopów nie mogła konsumować tego co wyprodukowała.  

zaloguj się by móc komentować

zw @umami 26 listopada 2021 20:36
26 listopada 2021 21:29

To rzeczywiście ciekawe, bo jeśli w Anglii problemem miałyby rzekomo być duże róznice pogodowe między poszczególnymi porami roku, to w Rosji tym bardziej. Może po prostu morwa lubi klimat śródziemnomorski i kontynentalny, a nie lubi chłodniejszego klimatu morskiego takiego jak w Anglii i północnej Francji. Poprawię trochę notkę.  

zaloguj się by móc komentować

umami @zw 26 listopada 2021 21:29
26 listopada 2021 21:43

Ja bym nie poprawiał, może ktoś znajdzie dobre uzasadnienie.

zaloguj się by móc komentować

zw @umami 26 listopada 2021 21:43
26 listopada 2021 21:54

Już poprawiłem, ale zmiana jest niewielka.

zaloguj się by móc komentować

umami @zw 26 listopada 2021 21:54
27 listopada 2021 07:53

Bogucki pisze o Anglii tak: W Anglji znacznie później od Francji wzięto się do jedwabnictwa — i pomimo silnej opieki kapitału nie mogło zostać powszechnem zajęciem, nie tyle z przyczyny klimatu, ile z powodu wysokiej ceny najmu. Rozrzucono więc plantacje po kolonjach, i dziś znakomitą ilość sprowadzają surowego jedwabiu ztamtąd, na potrzeby własnych fabryk. W r. 1828 sprowadzono 3,600,000 fun., a w ostatnich czasach przywóz powiększył się do 60,000,000 funtów.

zaloguj się by móc komentować

zw @umami 27 listopada 2021 07:53
27 listopada 2021 08:39

Marsh o wysokich kosztach produkcji pisze właśnie w kontekście pierwszych kolonii w Ameryce Północnej (chodzi głównie o koszty siły roboczej, której tam w XVII wieku brakowało). Pewnie później to się zmieniło. A w kontekście Anglii o wysokich cenach najmu nie wspomina. Ale nie musi mieć racji. Często dawni autorzy są bliżsi prawdy niż współcześni historycy mający do dyspozycji cały zasób internetu. 

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować