-

zw

Giordano Bruno w labiryncie weneckich luster (1)

Mało która postać historyczna ma taki zakłamany wizerunek, jak Giordano Bruno.

Uważany jest za symbol nowoczesnej nauki walczącej z ciemnotą reprezentowaną przez Kościół Katolicki,  ale sam nie był naukowcem badającym empirycznie otaczający świat, ale filozofem i miłośnikiem magii. Współczesny mu astronom Tycho de Brahe oceniał go jako naukowe zero.

Twierdzi się, że jego teorie o nieskończoności i wieczności świata wyprzedzały swoją epokę, ale to zależy z której strony spojrzeć. Podobne teorie głosił już w XII wieku Awerroes, a w XV w. Mikołaj z Kuzy.

Uważany jest za niezłomnego bojownika o prawdę, który trwał przy swoich poglądach i nie wyrzekł się ich nawet w obliczu śmierci na stosie, ale nie przypomina się jego zeznań z 1592 roku przed wenecką inkwizycją, kiedy to starał się przedstawić jako prawowierny katolik. Przed sędziami weneckimi padł na kolana, błagając Boga o przebaczenie za swoje błędy, podkreślając swoją gotowość do odbycia jakiejkolwiek pokuty i obiecywał poprawę. Dopiero po przekazaniu go inkwizycji rzymskiej zaczął ponownie bluźnić przeciw Jezusowi i Matce Boskiej, obrażać papieża i głosić swoją ezoteryczną filozofię.

Ateiści i wolnomyśliciele uważają go za swojego patrona, ale Bruno nie był ateistą. Był wyznawcą swojej własnej religii opartej na wątkach ze starożytnego Egiptu, Kabały i pism humanistów i przez całe życie miał nadzieję, że papież albo ktoś z władców świeckich pomoże mu sprawić, by jego religia zastąpiła zarówno katolicyzm jak i protestantyzm.

Uważa się go za apostoła tolerancji, ale w rzeczywistości był człowiekiem niezbyt tolerancyjnym. W jego dialogach można znaleźć fragmenty antysemickie, ksenofobiczne i antyfeministyczne. I nieprzekonujące są argumenty, że w dialogach te poglądy wypowiadają fikcyjne postacie, a nie sam Giordano Bruno. O Żydach jedna z postaci dlalogu „Wygnanie triumfującej bestii” powiedziała, że byli „ekskrementem Egiptu” i że nie są częścią świata, bo nie mają ziemi na której mogliby mieszkać według prawa natury lub ziemskiej sprawiedliwości. Niektórzy współcześni są zdania, że Żydzi nie wybaczyli nigdy Giordano Bruno tych słów. A o włoskich kobietach Bruno pisał między innymi, że są niegodne zaufania,  pozbawione stałości, jakiegokolwiek talentu, niezdolne do czułości, zrozumienia i dobroci. Są jak targ pełen wszelkiego brudu, toksyn i trucizny, które może wyprodukować Matka Natura. Jedyną kobietą o której Bruno napisał dobrze była królowa Anglii Elżbieta I. Poświęcił jej słaby i oczywiście, jak przystało na tamtą epokę,  wazeliniarski wiersz „Muza Anglii” w którym pisał, że królowa ma „diamentowe serce” „boskie oczy” i „szkliste piersi”.

Pisarze XXI wieku tworzą powieści, w których Giordano Bruno jest szesnastowiecznym Jamesem Bondem walczącym w imieniu królowej ze złowrogimi katolikami, ale prawdziwy Bruno nie potrafił swoich niewątpliwych zdolności wykorzystać dla znalezienia stałej pracy. Po opuszczeniu rodzinnych stron nigdzie nie był w stanie wytrzymać dłużej niż 2-3 lata. Jego niewyparzony język, skłonność do wywoływania konfliktów, bufonada i poglądy, które były nie do przyjęcia zarówno dla katolików jak i protestantów sprawiły, że tułał się po wielu krajach. Nie nadawał się na wybitnego agenta ani w angielskiej siatce Francisa Walsinghama, ani w służbie króla Francji.

Nie będę streszczał całego życiorysu Giordano Bruno, bo napisano już o nim tysiące książek i pewnie setki tysięcy artykułów. A notki na jego temat w Wikipedii wbrew pozorom zawierają sporo ciekawych faktów, które po oddzieleniu od jedynie słusznej interpretacji mogą sporo wyjaśnić. Chciałbym skupić się na pobytach Bruno w Wenecji i w Anglii.        

Rodzinne miasto Giordano Bruno -  Nola niedaleko Neapolu miało stare związki z Wenecją. Książętami Noli byli przez ponad 2 wieki, do 1528 roku przedstawiciele rodziny Orsini. Mikołaj Orsini był jednym z najsłynniejszych weneckich kondotierów. Nie wiem, na ile silne były związki gospodarcze Noli z Wenecją, ale trzeba pamiętać, że Wenecjanom nigdy nie było dosyć produktów spożywczych, a Nola dostarczała dużo dobrego wina i owoców.  

W Wenecji wiele lat spędził wiele lat pochodzący z Noli humanista Ambrogio Leone, podziwiany przez samego Erazma z Rotterdamu. Mieszkańcy Noli jeździli na studia do podległej Wenecjanom Padwy. W 1556 roku na rzymskim Piazza Navona został wykonany wyrok śmierci za herezję (wykonany przez ugotowanie skazanego w oleju) na pochodzącym z Noli Pomponio Algerio, luterańskim studencie uniwersytetu w Padwie. Podobnie jak w przypadku późniejszego spalenia na stosie Bruno, wyrok poprzedziła ekstradycja Algerio przez wladze weneckie do Rzymu. Wpływy weneckie i heretyckie były w Noli cały czas widoczne.

Trudno się dziwić, że Bruno, dominikanin oskarżany o herezję w Neapolu i morderstwo w Rzymie schronił się w 1577 roku właśnie w Wenecji.  O sprawie morderstwa wiadomo z relacji francuskiego bibliotekarza z 1585 r., który cytował słowa samego Bruno, że oskarżano go o czyn, którego dokonał inny zakonnik. Nie udało mi się znaleźć żadnych szczegółów tego zdarzenia poza tym, że ciało zamordowanego zostało wrzucone do rzeki.

Pierwszy pobyt Bruno w Wenecji był krótki, trwał ponad miesiąc, ale to właśnie w Wenecji opublikował on swoją pierwszą książkę "De' segni de' tempi". Nie zachowała się do czasów współczesnych i można tylko spekulować że mogła dotyczyć zjawisk na niebie czy astrologii. Nie wiadomo, czy ten krótki pobyt nie krył w sobie jakiejś tajemnicy, która kilkanaście lat później przyczyniła się do aresztowania Bruno w Wenecji. Z akt późniejszego procesu inkwizycyjnego wynikało, że w 1577 r. uciekł on z Wenecji przed zarazą.   

W następnych latach Bruno między innymi uzyskał tytuł doktora teologii na uniwersytecie w Tuluzie i trafił na dwór króla francuskiego Henryka III (czyli znanego nam z ucieczki z Polski Walezjusza). Uczył króla mnemotechniki, ale wkrótce zdecydował się na wyjazd do  Anglii. Istnieje pogląd, że udał się tam z tajną misją zleconą przez Henryka III, ale nie spotkałem się z informacją czego ta misja miałaby dotyczyć.  

Bruno pojechał do Anglii w 1583 r. na dwór ambasadora francuskiego Michela de Castelnau i zamieszkał w ambasadzie. Wkrótce spotkał się z przybyłym również do Anglii Olbrachtem Łaskim. O wizycie Łaskiego w Anglii pisał Boson w notce „Król Stefan, John Dee i gang Łaskich czyli zatruty finał”:

http://boson.szkolanawigatorow.pl/tt

W Oxfordzie z okazji wizyty Łaskiego doszło do debaty na tematy teologiczne Giordano Bruno z Johnem Underhillem, rektorem Lincoln College. Bruno mówił po łacinie z wymową włoską, co wraz z jego niskim wzrostem i przesadną gestykulacją budziło śmiech słuchaczy. Bruno potem w swoich pismach twierdził, że wygrał debatę, ale było to niezgodne z rzeczywistością. Po prostu nikt go nie słuchał, miejscowi tylko śmiali się i kpili. Nie wiem, jak na debatę zareagował Łaski, którego Bruno nazywał „polskim księciem Alasco”. Niezrażony niepowodzeniem Bruno wystąpił w tym samym roku o zgodę na wykłady na Oxfordzie. Wówczas doszło do skandalu, podczas wykładów okazało się, że ich treść niektórym ze studentów była już znana. Zorientowano się, ze Bruno, korzystając ze swojej wyćwiczonej pamięci, wygłaszał studentom słowo w słowo treść dzieł XV-wiecznego humanisty Marsilio Ficino. Oskarżono Bruno o plagiat i tak zakończył się jego epizod w Oksfordzie.

Na początku lat 90-tych historyk John Bossy napisał książkę „Giordano Bruno and the Embassy Affair”. Zajął się sprawą tajemniczego konfidenta angielskiego wywiadu z lat 80-tych XVI w. znanego jako Henry Fagot. W tamtym czasie w Anglii przebywała Maria Stuart, królowa Szkotów, więziona przez królową Elżbietę. Maria liczyła na pomoc francuską bądź hiszpańską i dlatego próbowała podejmować potajemne kontakty z dyplomatami tych krajów przebywającymi w Anglii. Kierujący angielskim wywiadem Walsingham wykorzystywał obecność Marii w Anglii do oskarżania angielskich katolików o spiskowanie z Marią i Francuzami.  Historycy od wieków zastanawiali się kto był człowiekiem, który używał pseudonimu Henry Fagot i przyczynił się do skazania na śmierć wielu angielskich katolików (przekazując Walsinghamowi między innymi informacje uzyskane podczas spowiedzi). Z listów Fagota wynikało, że donosiciel był Francuzem, kapelanem ambasady w Londynie. Tak się złożyło, że w latach, kiedy Henry Fagot pisał swoje donosy o spiskach angielskich katolików z Marią Stuart i Francuzami, na dworze francuskiego ambasadora przebywał Giordano Bruno. Bossy zwrócił uwagę, że nazwisko Bruno nie pojawia się w ogóle w donosach Fagota, zaczął więc rozważać hipotezę, że to Bruno był Fagotem. W donosach można było doszukać się pewnych naleciałości włoskich, ich autor wykazywał też znajomość sytuacji w Paryżu. Ta druga sprawa także pasowała do Giordano Bruno, w końcu przebywał on kilka lat na dworze Henryka III. Niechęć do papieża jaką wykazywał Bruno, głoszone przez niego heretyckie poglądy, także wskazywały na to, że Włoch mógł donosić na angielskich katolików. Dlatego John Bossy zasugerował w swojej książce, że Henry Fagot to Giordano Bruno.

Wywołało to burzę, oczywiście protestowali ci, dla których Bruno był świeckim świętym i nie mogli zaakceptować go jako kapusia służb Walsinghama. Historycy, którzy polemizowali z hipotezą Bossy’ego wysuwali argumenty, że agent Fagot zaczął działać wcześniej niż Bruno przybył do ambasady, że Bruno mimo swoich heretyckich poglądów wcale nie był bojownikiem protestantyzmu(nie popierał na przykład poglądu o usprawiedliwieniu przez wiarę) i niekoniecznie musiało mu zależeć na umocnieniu władzy Elżbiety I i na pognębieniu katolików w Anglii.  Ponadto był ekskomunikowany i nie mógł nawet uczestniczyć w Mszy, a tym bardziej pełnić roli kapelana ambasadora Francji.

Dodałbym, że skoro Bruno spędził kilka lat w Paryżu i spotkał się z życzliwością króla francuskiego, to bardziej prawdopodobna byłaby jego działalność wywiadowcza dla Francuzów, a nie Anglików. Walsingham był profesjonalistą i nie sądzę aby zaniedbał opiekę nad cennym agentem do tego stopnia, aby dopuścić do jego kompromitacji w Oxfordzie. Myślę, że było w jego możliwościach wynajęcie klakierów, którzy sprawiliby, że Bruno poczułby się na swoich wykładach doceniony. Walsingham mógł też odradzić Bruno wykładanie w ogóle, proponując inne dochody i splendory.

Giordano Bruno miał bardzo złą opinię o Anglikach. Pisał że nie są godni szacunku, że są źle wychowanymi prowincjuszami i dzikusami. Narzekał na angielską pogodę, zabłocone londyńskie ulice i ordynarny plebs. Angielscy uczeni, zwolennicy Arystotelesa nie chcieli z nim dyskutować. Nawet królowa Elżbieta nie dała się oczarować lizusowską poezją Bruno. Zapewne wolałaby zobaczyć w jego wykonaniu jakieś ciekawe sztuki magiczne, ale jeśli chodzi o magię Bruno był raczej teoretykiem. Elżbieta stwierdziła w końcu, że Bruno to człowiek niespełna rozumu. 

Myślę, że w Anglii Bruno nie działał na polu wywiadowczym, a przynajmniej nie na dużą skalę. Po niepowodzeniach na Oxfordzie mocno zaangażował się w twórczość. Napisał w Anglii wiele prac filozoficznych. Nie miałby więc zbyt wiele czasu na szpiegowanie. Zresztą po tym jak napisał sporo przykrych słów o Anglikach bał się w ogóle wychodzić z ambasady.

John Bossy w swojej kolejnej książce „Under The Molehill” zostawił na boku kwestię czy Bruno to Fagot, nie broniąc swojego dotychczasowego stanowiska i zajął się zdemaskowaniem kolejnego zdrajcy pracującego dla Walsinghama, którym był Francuz Laurent Feron.

Inni zajęli się szukaniem prawdziwego Henry’ego Fagota. Patrick H. Martin w swojej wydanej w 2016 r. książce o szpiegach z czasów Elżbiety stwierdził, że jego zdaniem Henry Fagot w ogóle nie istniał. Była to postać wymyślona przez Walsinghama dla dodania większej wagi raportom przekazywanym królowej i ważnym osobom w Anglii. Według mnie Martin zbytnio wybiela Elżbietę, starając się zasugerować, że ciąg spisków i prowokacji Walsinghama, który ostatecznie doprowadził do skazania na śmierć Marii Stuart dział się poza jej wiedzą. Ale jego argumentacja w innych sprawach jest ciekawa.  Zdaniem Martina ludzie Walsinghama uzyskiwali dostęp do korespondencji francuskiej ambasady korumpując jej pracowników i stamtąd czerpali informacje, a nie od spowiednika  ambasadora. Dostanie się na teren ambasady nie było trudne, nie był to teren zamknięty. W pobliżu znajdowało się słynne Temple, siedziba angielskich prawników. Szpiedzy Walsinghama mogli się w tej okolicy łatwo wtopić w tłum. Sam Walsingham z francuskim ambasadorem utrzymywał dobre, wręcz przyjacielskie kontakty oficjalne.   

Martin wskazał na zdradziecką rolę trzech przedstawicieli katolickiej angielskiej rodziny Gifford – braci Williama i George’a oraz ich kuzyna Gilberta. Walsingham na swoich agentów rekrutował seminarzystów wywodzących się z Anglii kształcących się na księży katolickich we Francji i Włoszech. A także wysyłał do francuskich i włoskich seminariów własnych agentów. Było to znaną sprawą i niszczyło atmosferę w tych szkołach – pojawiała się nieufność i wzajemne oskarżenia.

Gilbert Gifford, niedoszły ksiądz katolicki, wyrzucony z seminarium dla Anglików w Paryżu, skłócony z rodziną, był dla Walsinghama dobrym kandydatem na agenta. Zdaniem Patricka Martina Gilbert Gifford bardzo przyczynił się do stworzenia fikcyjnej postaci duchownego z francuskiej ambasady podpisującego się jako Henry Fagot. To właśnie Gilbert Gifford, który w 1583 r. przebywał w Anglii, miał pisać listy rzekomego zdrajcy z ambasady. Gifford mógł wcielać się we Francuza, bo spędził we Francji długie lata i znał Paryż. Przebywał także we Włoszech i dla zmylenia tropu mógł także wtrącać w listach jakieś wstawki wskazujące na to, że Henry Fagot to Włoch. Gilbert Gifford używał w swojej korespondencji symbolu, który pojawiał się także w listach Henry’ego Fagota. Był to symbol Jowisza.

Patrick Martin jest zdania, że Henry Fagot nie był jedyną fikcyjna postacią stworzoną przez ludzi Walsinghama. Innym wymyślonym agentem był Włoch Emilio Russo, którego postać wykorzystano przy kolejnym spisku przeciwko katolikom. Giordano Bruno nie przebywał już wówczas w Anglii. Powrócił wraz z ambasadorem Castelnau w 1585 r. do Paryża. We Francji jednak nadal trwały konflikty między katolikami a hugenotami i Bruno czuł się tam nieswojo. A przynajmniej tak twierdził. 

Giordano Bruno uważał początkowo, że reformacja zapoczątkowana przez Lutra to jedna z największych klęsk dla kultury, jaka spotkała ludzkość. A o Niemcach miał zdanie niemal równie złe jak o Anglikach, określał ich jako „piwożłopów”. Koleje jego życia sprawiły, że na temat reformacji i Niemców musiał zmienić zdanie, a przynajmniej stwarzać takie pozory. Ale o tym napiszę już w drugiej części notki.

https://www.tempi.it/cose-che-non-si-dicono-mai-di-giordano-bruno-il-mago/

https://books.google.pl/books/about/Giordano_Bruno.html?id=Gus_rugtLN0C&redir_esc=y

https://books.google.pl/books/about/Giordano_Bruno_and_the_Embassy_Affair.html?id=xe6bV525RC4C&redir_esc=y

Patrick Martin „Elizabethian Espionage: Plotters and Spies In the Struggle Between Catholicism and the Crown” Mc Farland & Company 2016

 



tagi: wenecja  elżbieta i  giordano bruno  francis walsingham 

zw
2 października 2019 23:16
34     1922    7 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

gabriel-maciejewski @boson 3 października 2019 07:05
3 października 2019 07:47

Naprawdę boson jeszcze tylko kilka tekstów i wszyscy będą siedzieć u ciebie i komentować. Musisz się bardziej starać

zaloguj się by móc komentować


gabriel-maciejewski @zw
3 października 2019 07:48

Normalnie, jeden z ludzi Walsinghama w Italii, potem był jeszcze taki Vanini, któremu Francuzi język wyrwali

zaloguj się by móc komentować


gabriel-maciejewski @boson 3 października 2019 07:59
3 października 2019 07:59

Dzięki za przypomnienie

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @boson 3 października 2019 08:05
3 października 2019 08:10

Tak właśnie myślałem, dzięki raz jeszcze

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @zw
3 października 2019 08:15

Pewnie, co to dla mnie

zaloguj się by móc komentować

atelin @zw
3 października 2019 09:11

Fajny gość, załatwili to łapkami Inkwizycji. Dzisiaj zapewne odwiedziłby go seryjny samobójca.

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @zw
3 października 2019 09:21

W "Mistrzu i Małgorzacie" jest postać, która raz nazywa sie Korowiow, a raz Fagot. To demon, który nosi angielską czapkę i kraciastą marynarkę

zaloguj się by móc komentować

MarcinD @zw
3 października 2019 09:27

Interesujący wpis. Dla porządku dodam tylko, że Coryllus o Łaskim i jego kontaktach z Wielką Brytanią pisał tu pierwszy i dawno temu (chyba nawet w II albo III tomie Baśni). Więc najlepiej byłoby przytaczać te pierwotne źródła inspiracji myśli, szczególnie gdy dotyczy to osoby samego Gospodarza portalu ;-)

zaloguj się by móc komentować

zw @boson 3 października 2019 07:05
3 października 2019 10:11

Jest taka hipoteza, że Bruno jeździł po Europie żeby zakładać coś w rodzaju masonerii. I do tego ci bankierzy by pasowali. Pytanie tylko dlaczego wszędzie wchodził w konflikty, skoro miał do wypełnienia taką delikatną misję. W Genewie też dał się we znaki i został ekskomunikowany.

zaloguj się by móc komentować

zw @stanislaw-orda 3 października 2019 07:48
3 października 2019 10:11

Dziękuję za linka, to bardzo wartościowy artykuł.

zaloguj się by móc komentować

zw @gabriel-maciejewski 3 października 2019 07:48
3 października 2019 10:17

Bruno człowiekiem Walsinghama? I dla większej zmyłki Anglicy go w Oxfordzie ośmieszyli a w Londynie zastraszyli? Myślę, że rację miała Elżbieta, Bruno to był człowiek z zaburzeniami i jako taki dla Walsingama mało przydatny. A o tym Nanninim muszę sobie poczytać, bo nie znałem gościa.

zaloguj się by móc komentować


zw @gabriel-maciejewski 3 października 2019 09:21
3 października 2019 10:18

Bardzo ciekawe, muszę sobie te fragmenty z Bułhakowa przypomnieć.

zaloguj się by móc komentować

zw @MarcinD 3 października 2019 09:27
3 października 2019 10:21

Faktycznie, jest w trzecim tomie Baśni fragment (s.375-377) o wizycie Łaskiego w Anglii, nie pamiętałem o tym.   

zaloguj się by móc komentować

ainolatak @zw
3 października 2019 10:30

Dziękuję, że wskazał Pan na to zakłamanie. Sądzę, że zakłamany wizerunek Bruno nie potrwa już długo - cała masa kryminalnych książek wydawanych od 2016 roku, a drążącyc wątek szpiegowski Bruna zburzy powoli wizerunek w sferze pop, co pozwoli na zmiany w innej sferze.

Nie widziałam oryginału jego ody do Elli, ale na oko to całkiem trafione określenia ;)  Cała prawda: „diamentowe serce” tak twarde, nawet dla Marii Stuart, bo wiedziała doskonale o działaniach Walsinghama; „boskie oczy” - w sumie to jedyny atut jaki posiadała; „szkliste piersi” - biorąc pod uwagę fakt, ze nosiła je w tamtym czasie często wywalone na werzchu może mu chodziło o przejrzyste piersi, wysmarowane jakimś mazidłem? ;)

Co do bycia Jamesem Bondem i Walsinghama - koncepcja szpiega, którą wykreowano (Walsingam+Cecil+Leicester+Dee) nie polegała na doskonałym, spod igły, zawsze zwycieżającym szpiegu, a na tym, że szpieg z wszystkimi swoimi asetami (całkiem mało korzystnymi jak np. Marlowe) w "terenie" miał dawać sobie radę sam oraz ponosić wszelkie konsekwencje bez liczenia na wsparcie. Jeśli się udawało dostawał nagrodę. Jeśli nie, zaliczył wpadkę lub wpadł we własne kłopoty, nikt mu nie słał Sealsów na pomoc.

Z kolei własne charakterystyczne, dziwaczne rysy, czy braki nie były powodem, dla którego Walsingham cofał sie przed wykorzystaniem człowieka w jego siatce. Przy czym siatka to nie szkoła Walsinghama. On swoistą szkołę stworzył dla najbliższych specjalistów - kryptologów i innowatorów różnej maści. A reszta nie miała aż tak profesjonalnego szkolenia. Tym szkoleniem były jedynie pieniądze i radź sobie sam pod warunkiem, że będziesz suktecznie raportował.

Jeśli Bruno zrobiłby furrorę na Oxfordzie, nie miałby aż tak dobrego pretekstu na wyjazd.

A co do Łaskiego zachęcam do lektury starych dwóch wpisów http://ainolatak.szkolanawigatorow.pl/operacja-polska-sukienka-przygotowania-epoka-elzbietanska-czyli-czas-rosnacych-nastrojow-patriotycznych-cz-4 i kolejną tego częśc. Pozdrawiam

zaloguj się by móc komentować

ainolatak @zw 3 października 2019 10:21
3 października 2019 10:33

Gospodarz oczywiście się tym zajął, ale zafałszowany obraz Łaskiego też zasługuje na więcej

zaloguj się by móc komentować

MarcinD @zw 3 października 2019 10:21
3 października 2019 10:55

Dziękuję za solidne sprawdzenie. Co do samego tematu, to jest niesamowite, ale nazwisko Giordano Bruno bardzo dobrze pływa gdzieś w masowej świadomości. A już o takim Tycho de Brahe prawie nikt nie słyszał.

I to jest miara sukcesu lewicowej propagandy oraz kanałów jej dystrybucji.

zaloguj się by móc komentować

zw @ainolatak 3 października 2019 10:30
3 października 2019 11:35

Dziękuję za linka, dyskusję o portrecie Elżbiety pamiętam, a fragmenty o Łaskim sobie chętnie przypomnę. Każdy ma prawo do swojego zdania, ale wydaje mi się, że wady Bruno były dyskwalifikujące nawet dla Walsinghama, który jak sądzę, miał we Francji i Włoszech dużo lepszych agentów niż Nolańczyk i podejrzewam, że szkoda mu było tracić czas na człowieka z poważnymi dysfunkcjami i mało wiarygodnego. Bruno to był człowiek chorągiewka, w Genewie kalwinista, w Anglii anglikanin, w Wittenberdze luteranin. Myślę, że nie musiał zostawiać za sobą spalonej ziemi, żeby znaleźć pretekst do wyjazdu w nowe miejsce. Tymczasem nie miał powrotu ani do Rzymu, ani do Genewy, ani do Londynu. Wydawało mu się ze może chociaż wrócić do Wenecji, ale tu się przeliczył. Ale o tym napiszę w drugiej części notki.

Co do piersi Elki to one były "glazed", może jakiś anglista to lepiej przetłumaczy. 

Ja to wziąłem z artykułu włoskiego filozofa Guido del Giudice o Bruno: 

"he wrote an enthusiastic elegy of the "Muse of England", whose virtues appeared sublimated in Diva Elizabeth. “To all others, I say, nice, gentle, mellow, soft, young, beautiful, delicate, fair- haired, white cheeks, rubicund cheeks, syrupy lips, divine eyes, glazed breasts and hearts of diamond; for which I do so many thoughts in my mind, I welcome so many affections in the spirit, I conceive so many passions in the life, so many tears flow from my eyes, so many sighs leave my chest and from the heart, so many flames, sparkle". 

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @MarcinD 3 października 2019 10:55
3 października 2019 11:36

Tyhona de Brahe nie ma jak  skontrapunktować z działaniem Inkwizycji. Z tego powodu  jkemu podobni są  nieprzydatni  do wykorzystywania w antykościelnej propagandzie. Z tego względu  nie pisze się o nich sztuk scenicznych  jak też  scenariuszy filmowych przeznaczonych dla leminżeryjnej masówki. 

zaloguj się by móc komentować

zw @boson 3 października 2019 10:44
3 października 2019 11:44

Bruno nie potrzebował ekskomuniki, żeby mieć przykrywkę do wyjazdów. Zżerała go ambicja i wszędzie chciał brylować, ale nie rozumiał układów i za każdym razem przegrywał. 

zaloguj się by móc komentować

ainolatak @zw 3 października 2019 11:35
3 października 2019 11:51

Glazurowane piersi po prostu :)) Nablyszczone tak az efekt szklany był. Nawet reszta opisu się zgadza. Ona potrafiła być kokietująca, tą kokieterią małego kotka i elokwentna, ale to kobieta dysfunkcyjna, a z wiekiem coraz bardziej, była. A Dysfunkcyjni psychicznie nie zawsze się dogaduja, szczególnie jeśli czerpią z innych źródeł. 

zaloguj się by móc komentować

zw @boson 3 października 2019 11:47
3 października 2019 12:05

Nie wiem co masz na myśli.

zaloguj się by móc komentować

zw @ainolatak 3 października 2019 11:51
3 października 2019 12:36

Znalazłem jeszcze lepszą porcję wazeliny od Bruno dla Elżbiety. Z dialogu "Wieczerza Środy Popielcowej" - cytat za książką Ingrid Rowland (link powyżej):

"that earthly divinity, that singular and rare Lady, who from this chill sky near the Arctic Circle sheds such clear light on the whole terrestial Globe; Elizabeth, I say, who in title and royal station is inferior to no king in this world; for judgement, sagacity, counsel and government she cannot easily come second to any who bears a scepter on this earth, in knowledge of the arts, awareness of the sciences, intelligence and fluency in all the languages that common people and scholars may speak in Europe, I let the whole world judge what rank she holds among all the other princes. To be sure, if empire of Fortune corresponded to and equaled the empire of her generous spirit and wit, this great Queen of the Sea, this Amphitrite, would needs open her borders and expand her circumference, so that just as she commands Britannia and Ireland, she would be given an entire globe, equal in size to our own, so that with fuller meaning her powerful hand would hold the orb of a general and universal monarchy."

    

zaloguj się by móc komentować

zw @boson 3 października 2019 12:39
3 października 2019 13:24

Chodzi o to, że mimo ekskomuniki z Rzymu pojechał do katolickiego (w większości) kraju? On był jak Zelig z filmu Woody Allena, dostosowywał się do otoczenia. Jeśli udawał prawowiernego katolika to nikt go nie podejrzewał o herezję. Ale z tym udawaniem nie był w stanie długo wytrzymać.

zaloguj się by móc komentować

ainolatak @zw 3 października 2019 12:36
3 października 2019 13:50

Świetny kawałek. Pan pozwoli, że użyję z niego fragment kiedy będę pisać jeszcze o Elce.

Co do zmienności Bruna w kwestiach przynależności religijnej - u niego nie miało znaczenia, ze w jednym kraju kalwinista w innym anglikanin - zawsze z równą nienawiścią do papieża i katolicyzmu. Te zmiany świadczą raczej o dobrej umiejętności przystosowania sie do środowiska, co dla szpiega też jest wazne.

zaloguj się by móc komentować

zw @boson 3 października 2019 13:31
3 października 2019 14:08

Jestem zdania że to jego cechy charakteru odgrywały rolę w tych konfliktach. Jeśli przyjąć nawet, że pracował dla bankierskiej międzynarodówki albo Walsinghama, to te konflikty z punktu widzenia jego zleceniodawców to była strata czasu i przeszkoda w realizowaniu właściwych celów. Nie mógł jechać drugi raz w to samo miejsce, bo z reguły w kręgach akademickich był spalony, a z tego co wiem nie parał się niczym innym poza wykładami i pisaniem. Myślę, że dla ówczesnych służb mógł wyświadczać co najwyżej jakieś drobne przysługi, które nie były hojnie opłacane. Może dostawał kasę na podróż za przekazanie jakiegoś listu do kogoś.  

zaloguj się by móc komentować

zw @boson 3 października 2019 13:36
3 października 2019 14:18

Ciekawym pytaniem jest to, czy on faktycznie wierzył w te staroegipskie i kabalistyczne bajki które głosił. Jeśli nie wierzył, to faktycznie mógł być ateistą. Ale nie powinniśmy się sugerować tym, że zapiekli ateiści wzięli go sobie na sztandar.  

zaloguj się by móc komentować

zw @ainolatak 3 października 2019 13:50
3 października 2019 14:23

Ależ proszę bardzo, tę porcję wazeliny zawdzięczamy zwolenniczce Bruno pani Rowland. 

Ja bym napisał, że to nawet nie była nienawiść do papieża i katolicyzmu, ale w ogóle do chrześcijaństwa. Jeśli w ogóle wierzył w Boga, to już w Jezusa nie - jest wiele przykładów jego bluźnierstw przeciw Jezusowi i raczej to nie był wymysł inkwizycji, która i tak już miała dosyć materiałów przeciw niemu. Umiejętność przystosowania się do środowiska jest ważna dla szpiega, ale ważna jest też umiejętność siedzenia cicho, a tego Bruno nie potrafił. 

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @zw 3 października 2019 14:18
3 października 2019 15:15

W przyrodzie ateiści (bezbożnicy) nie występują. Oni bowiem lokują swoją wiarę w substytuty Boga, jako to np.: NAUKA, PRZYRODA, EWOLUCJA, DEMOKRACJA, i wiele temu podobnych "bożków".  Czyli należy ich uważać raczej za pogańskich politeistów.

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @zw 3 października 2019 11:44
3 października 2019 19:51

Też mi się tak zdaje. Dlatego Wenecjanie chętnie się go pozbyli razem z Angolami. Wyczesali z niego informacje które im były potrzebne i rzucili na podpałkę inkwizycji. I ślady zatarli i zyskali "męczennika". To tak jak jak z mordami rytualnymi. Zdaje się, że on nie bardzo rozumiał, że wchodzi ze swoimi popisami między dwa lwy (angielskiego i weneckiego). Był to wszak czas kiedy weneccy kupcy byli wygnani z Anglii. 

zaloguj się by móc komentować

zw @stanislaw-orda 3 października 2019 15:15
3 października 2019 21:42

Coś w tym jest, pewnie bardzo trudne byłoby znalezienie człowieka uważającego się za ateistę, który nie czci tych świeckich bożków.

zaloguj się by móc komentować

zw @Magazynier 3 października 2019 19:51
3 października 2019 22:42

Kupców weneckich w Londynie praktycznie nie było, ale byli Grecy, poddani republiki więc wszystko i tak się kręciło.   

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować