-

zw

Jak Czyngis-chan  przegrał z Międzynarodowym Funduszem Walutowym, czyli wykłady Morrisa Rossabiego

Pamiętam jak na przełomie lat 80-tych i 90-tych wmawiano nam, że nasz kraj jest liderem przemian "od komunizmu do demokracji". Nie jest wielkim odkryciem to, że rzeczywistość była inna. Prawdziwe wolne wybory odbyły się w Polsce w roku 1991. Tymczasem już rok wcześniej wolne wybory przeprowadziły nie tylko Węgry, Czechosłowacja, Bułgaria, ale nawet Mongolia. Kraj traktowany w Polsce jak koniec świata, co widać chociażby w komedii "Rozmowy kontrolowane", w której wysoki funkcjonariusz SB jest przerażony, kiedy otrzymuje propozycję zostania attache kulturalnym w Ułan Bator. Kilka lat przed nakręceniem "Rozmów kontrolowanych" Małgorzata Ostrowska śpiewała autoironicznie "Za cztery lata na pewno już mam/Mongolię u swoich stóp". Tymczasem nie ma co się śmiać z Mongolii. Wykład amerykańskiego historyka Morrisa Rossabiego na temat współczesnej Mongolii pokazuje, że Polaków potraktowano według podobnego wzorca jak Mongołów (mimo wszystkich różnic między obydwoma krajami). Nawet jeden z nadzorców z ramienia międzynarodowych instytucji finansowych był ten sam.

Rossabi stwierdził, że powodem, dla którego nigdy nie odrodziło się mongolskie imperium Czyngis-chana i Kubilaj-chana był brak jedności. Przejawem tego mongolskiego braku jedności było jego zdaniem to, że w pierwszych wolnych wyborach w 1990 roku, w kraju liczącym 2 miliony ludności startowało ponad 20 partii politycznych. Opozycyjni intelektualiści nie mieli poparcia w terenie, nie mieli pojęcia o życiu prowincji (mnie w tym miejscu wykładu Rossabiego przypomniała się dawna polska partia o nazwie Unia Demokratyczna). Dlatego sukcesy wyborcze w Mongolii od początku tamtejszej demokracji odnosili postkomuniści.

Mongołowie, żyli od wieków między dwoma wrogami - Chinami i Rosją. W XX wieku niektórzy przywódcy mongolscy uznali związek z Rosją, nawet bolszewicką, za mniejsze zło. Przywódcy ci nie byli komunistami. Marks nie był tłumaczony na mongolski. Mongołowie nie byli świadomi, czym jest komunizm, zależało im przede wszystkim na przepędzeniu białych Rosjan i obronieniu kraju przed Chińczykami. Nowe państwo mongolskie mogło objąć jedynie terytorium tzw. Mongolii Zewnętrznej, czyli północnej. Mongolia Wewnętrzna, położona bardziej na południe, była już na początku XX wieku zamieszkana przez napływową większość chińską i nie było szans na włączenie jej do państwa mongolskiego. Chiny nie chciały zrezygnować nawet z terenów etnicznie mongolskich i uznały państwo mongolskie dopiero pod silnym naciskiem Stalina.

Nowe państwo mongolskie już od 1921 roku pozostawało w ścisłym związku z Sowietami. W okresie stalinowskim ofiarą czystek padło 40-50 tysięcy Mongołów. Czystki były skierowane zwłaszcza przeciwko mnichom buddyjskim. W Mongolii pracowało w latach 1921-1990 wielu Rosjan. Mogli liczyć na wyższe płace, mieli specjalne sklepy z których nie mogli korzystać miejscowi. Budziło to wrogość Mongołów. Rossabi podczas pobytu w Mongolii w latach 70-tych był ostrzegany przed wychodzeniem wieczorem. Groziło mu, że mógłby zostać wzięty za Rosjanina i ponieść szkodę na zdrowiu.

W okresie sojuszu Sowietów z Chinami, Mongolia mogła się rozwijać korzystając z rosyjskiej technologii i chińskiej siły roboczej. W 1964 roku, po zerwaniu tego sojuszu, Mongolia odprawiła wszystkich chińskich pracowników. Od tego czasu mongolska propaganda państwowa atakowała Chiny. Między innymi za rewolucję kulturalną, której ofiarą w Mongolii Wewnętrznej padło co najmniej 25 tys. Mongołów. Za całe zło w Mongolii obwiniano Chińczyków. Chińczycy odpowiadali krytyką państwa mongolskiego za oddawanie niemal za darmo surowców naturalnych i uleganie Rosjanom we wszystkim.

Wrogość wobec Chin była nadal żywa po 1990 roku. Spora część Mongołów była gotowa dalej pozostawać w sojuszu z Rosją. Rosja nie była jednak po 1991 r. w stanie wspierać Mongołów w takim stopniu, w jakim czynił to Związek Sowiecki. Mongołowie zwrócili się o pomoc do światowej finansjery - Międzynarodowego Funduszu Walutowego, Banku Światowego, Azjatyckiego Banku Rozwoju. I na tym etapie pojawił się w Mongolii znany nam skądinąd Jeffrey Sachs, który (co dla nas nie będzie zaskoczeniem) zaproponował Mongołom terapię szokową.

Terapia oznaczała zminimalizowanie roli rządu w gospodarce, likwidację wielu przedsiębiorstw państwowych, ograniczenie wydatków na edukację, ochronę zdrowia, opiekę społeczną, co prowadziło do dewastacji tych dziedzin życia. W latach 90-tych ceny w Mongolii znacznie wzrosły, w stolicy Ułan-Bator pojawiły się zagraniczne sklepy i hotele, ale obok można było spotkać żebraków. Na majątku likwidowanych spółdzielni produkcyjnych co bardziej obrotni ludzie uwłaszczali się w sposób gangsterski, zagarniając pojazdy i co lepsze zwierzęta hodowlane. Tracący pracę hodowcy i inni pracownicy z prowincji przybywali do stolicy, gdzie zamieszkiwali w ubogich dzielnicach na peryferiach, w namiotach lub drewnianych szopach pozbawionych mediów. Korupcja osiągnęła gigantyczne rozmiary.

Rossabi spotkał się z Jeffreyem Sachsem w 2017 roku. Wówczas Sachs stwierdził, że "popełnił błąd" proponując Mongołom terapię szokową.

W 1998 roku Rossabi spotkał w Mongolii innego zagranicznego eksperta - do spraw emerytur (w tym miejscu wykładu przypomniał mi się premier Buzek i jego reformy dokonywane także w tamtym czasie). Eksperci z wielkich instytucji finansowych przyjeżdżali do Mongolii zwykle na krótko, rzadko wyjeżdżając poza stolicę. Nie mieli więc pojęcia o życiu mongolskich pasterzy czy rzemieślników z obszarów wiejskich. Eksperci zamierzali zaproponować Mongołom emerytury składkowe. Przyszli emeryci mieli sami decydować, w co będą inwestować swoje składki emerytalne. Podczas rozmowy z Rossabim ekspert stwierdził, że Mongołowie będą mogli inwestować na giełdzie w Ułan-Bator. Rossabi zwrócił ekspertowi uwagę, że giełda mongolska jest otwarta raz w tygodniu i prawie wcale nie dokonywano na niej ważnych transakcji. Ekspert nie miał o tym pojęcia -stwierdził, że w takim razie Mongołowie będą inwestować na giełdach amerykańskich lub w Londynie. Opisując tamtą rozmowę z 1998 roku Rossabi zadał słuchaczom swojego wykładu pytanie retoryczne- czy wyobrażają sobie mongolskiego pasterza mieszkającego tam, gdzie diabeł mówi dobranoc, który decyduje, jak ma inwestować na światowych giełdach?

Znacznie gorsze skutki od majstrowania przy mongolskich emeryturach miało realizowanie zaleceń zagranicznych ekspertów w dziedzinie liberalizacji handlu. Jak stwierdził Rossabi - w 1997 roku w Mongolii zlikwidowano lub obniżono większość ceł (tu akurat nic mi się nie przypomniało, bo nie interesowałem się wtedy polskim systemem ceł,  ale sięgnąłem do fachowych publikacji i okazuje się, że Polska też wówczas ostro obniżała cła : https://r.uek.krakow.pl/bitstream/123456789/1233/1/13634.pdf )

Obniżenie ceł przez Mongolię w 1997 roku miało łatwy do przewidzenia skutek. Rynek krajowy został zalany przez towary chińskie. Pasterze mongolscy trochę zyskali, bo handlowcy z Chin proponowali im wyższe ceny za produkty. Upadł jednak całkowicie miejscowy przemysł, który nie mógł konkurować z Chińczykami. Jak stwierdził Rossabi, w Mongolii powinien funkcjonować przemysł skórzany, obuwniczy, produkcja wyrobów z kaszmiru. Ale wskutek prowadzonej polityki Mongolia stała się dostarczycielem surowców i nie przetworzonych produktów hodowli. Głównym inwestorem w Mongolii stały się Chiny. Chiny stały się też głównym importerem mongolskich surowców - złota, miedzi, węgla, uranu. Spadek zainteresowania tymi surowcami ze strony Chin w latach 2013-2018 doprowadził do kryzysu w Mongolii. Chińczycy wydobywając mongolskie surowce nie przejmowali się tym, że niszczą środowisko naturalne. Podobnie jak nie przejmowały się tym firmy zachodnie. W Mongolii działał na przykład potentat przemysłu wydobywczego, Amerykanin Robert Friedland, znany pod przydomkiem "Toksyczny Bob". Był on kolegą Steve'a Jobsa z okresu nauki w Reed College. Obaj wybrali się do Indii, aby, jak to ujął Rossabi, "zregenerować się duchowo", po czym przeszli do działalności biznesowej i zarobili ogromne pieniądze w dwóch różnych dziedzinach. Kopalnie kierowane przez Friedlanda w Stanach Zjednoczonych doprowadziły do skażenia rzeki Colorado. Friedland, skompromitowany w USA, zaczął działać w innych krajach, między innymi w Mongolii. W 2001 roku kanadyjska firma Friedlanda o ciekawej nazwie Ivanhoe Mines odkryła ogromne złoża złota i miedzi w miejscu nazywanym przez Mongołów Oyu Tolgoi. Inwestycja podjęta w celu rozpoczęcia wydobycia była największym przedsięwzięciem finansowym w historii Mongolii. Podczas spotkania z inwestorami na Florydzie w 2005 roku Friedland otwarcie stwierdził, że nie troszczy się o środowisko naturalne i sami Mongołowie się o nie nie troszczą. Skorumpowanie mongolskich polityków ułatwiło Friedlandowi uzyskanie wyjątkowo korzystnych warunków wydobycia. Friedland następnie sprzedał swoje udziały w przedsięwzięciu brytyjsko-australijskiej korporacji Rio Tinto.

Czarny obraz sytuacji w Mongolii przedstawiony podczas wykładu Rossabi próbował na koniec złagodzić pomyślniejszą prognozą. Jego zdaniem jest grupa młodych polityków, którzy dają nadzieję na przełamanie panującej w tym kraju niemocy. Jako przykład takiej osoby Rossabi wskazał panią Sanjaasürengiin Oyuun. Jest to wnuczka Rosjanina Simukowa, naukowca, geografa zamordowanego w czasie czystek w latach 30-tych. Wykształcenie zdobyła w Pradze, gdzie ukończyła geochemię (kierunek zajmujący się historią Ziemi z geologicznego punktu widzenia). Studiowała także w Cambridge. (Rossabi nie wspomniał swoim słuchaczom na wykładzie, że po studiach Oyuun podjęła pracę we wspomnianej korporacji Rio Tinto). Oyuun zajęła się polityką po zamordowaniu jej brata, jednego z opozycjonistów wobec rządzącej Mongolią niemal cały czas postkomuny. W 2012 roku założona przez nią partia weszła do koalicji rządzącej i sama Oyuun została ministrem środowiska.

I to już koniec streszczenia wykładu Rossabiego o współczesnej Mongolii, który w całości jest do odsłuchania tutaj:

https://www.youtube.com/watch?v=yCnm-0ft88Q

Dyskusyjne jest przedstawienie przez Rossabiego tzw. rewolucji mongolskiej w 1921 r. Przywódców komunistycznych z Mongolii trudno jest nazwać nieświadomymi niczego patriotami, którzy poprosili o pomoc bolszewików, bo mieli już dosyć Chińczyków i białych Rosjan. Chorlogijn Czojbalsan, nazywany "Mongolskim Stalinem", w latach 1914-1917 uczył się w gimnazjum w Irkucku, nie potrzebował więc mongolskiego tłumaczenia, żeby czytać Marksa, wiedział też na pewno dobrze, czym jest bolszewizm. Inni przywódcy mongolskiej rewolucji utrzymywali kontakty z konsulatami Rosji i Stanów Zjednoczonych (Dogsomyn Bodoo był nawet pracownikiem rosyjskiego konsulatu). Jest bardzo prawdopodobne, że przywódcy ci nie tyle "coś postanowili", jak przedstawia to Rossabi, ale zostali wytypowani do odegrania konkretnych ról podczas rewolucji.

Od wykładu Rossabiego minęło już ponad dwa lata i jego nadzieje na to, że ludzie tacy jak Oyuun będą decydować w Mongolii nie spełniły się. Wybory w czerwcu 2020 r. wygrała zdecydowanie po raz kolejny postkomunistyczna Mongolska Partia Ludowa. Ani Oyuun ani nikt z jej partii nie zdobył mandatu w 76-osobowym Wielkim Churale Państwowym.

Morris Rossabi, urodzony w 1942 roku w Aleksandrii w Egipcie, znany jest przede wszystkim jako specjalista od imperium mongolskiego Czyngis-chana i Kubilaj-chana. Na ten temat można posłuchać innych jego wykładów, z których najbardziej obszerny wygłosił na Uniwersytecie Stanu Kalifornia w San Bernardino:

https://www.youtube.com/watch?v=FGXdrVBVL10&t=1133s

Krótsza wersja wykładu na ten sam temat (mimo innego tytułu), ze szczególnym uwzględnieniem relacji Mongołów z Persami:

https://www.youtube.com/watch?v=2xQRP1bprx4

Pewne wątki powtarzają się w wykładach Rossabiego. Lubi on opowiadać anegdotę, jak to znany dziennikarz Robert Krulwich przeprowadził z nim 2-godzinny wywiad na temat Czyngis-chana. Rozmawiali między innymi na temat śmierci mongolskiego wodza. Rossabi uważa, że Czyngis-chan zmarł śmiercią naturalną lub w następstwie rany odniesionej na polu bitwy. Krulwich domagał się od Rossabiego jakiejś barwnej ciekawostki na temat śmierci Czyngis-chana. Rossabi stwierdził, że owszem, jest taka dosyć fantastyczna historia, że Czyngis-chan został zamordowany przez kochankę, wdowę po zabitym wrogu. Ukryła ona nóż w własnej waginie i zamordowała go podczas stosunku. Z całego wywiadu z Rossabim Krulwich umieścił w swoim programie tylko historię o nożu w waginie. Po nadaniu audycji Rossabi obawiał się, że jego akademiccy koledzy potraktują go jako człowieka perwersyjnego i wysnuł wniosek, że z dziennikarzami trzeba uważać.  

Rossabi lubi też podczas wykładów żartować sobie ze swojego siedzącego trybu życia, kuchni mongolskiej i tuszy chana Kubilaja. W wykładach o imperium mongolskim Rossabi postanowił pokazać to państwo jako łączące ludzi i przekazujące zdobycze cywilizacji. Szczególnie ważne jego zdaniem było podbicie przez Mongołów muzułmańskiej Persji - Persowie byli w XIII wieku przodownikami w dziedzinie astronomii, medycyny i historiografii. Kontrowersyjna jest występująca u Rossabiego skłonność do bagatelizowania militarnych talentów Czyngis-chana. Historyk twierdzi, że Czyngis nie był militarnym geniuszem. Może nie był aż geniuszem, ale w wydanej przez Klinikę Języka książce Wacława Zatorskiego "Wojny Czyngis-chana" są pokazane na konkretnych przykładach jego skuteczne manewry przeprowadzane podczas bitew. To wskazuje, że zdolności wojskowe Czyngis-chana też były ważnym elementem sukcesu. Tak jak ważnym elementem sukcesu było to, o czym mówił podczas wykładów Rossabi: tworzenie więzi łączących różne plemiona Mongołów, sprawne administrowanie przy pomocy lojalnych urzędników, którzy byli dobierani na podstawie kompetencji, wykorzystywanie kapłanów różnych wyznań do zapewnienia sobie posłuszeństwa podbitej ludności. Rossabi polemizuje z popularnym poglądem, że chanowie mongolscy byli tolerancyjni, jest zdania, że ich polityka wobec religii miała cele praktyczne - chodziło o poparcie ze strony kapłanów w różnych krajach.

Sprawa wielokrotnie poruszana w "Szkole Nawigatorów" - stworzenie przez Mongołów ogromnej strefy otwartej dla handlu, jest niestety przez Rossabiego potraktowana trochę marginalnie. Wspomina wprawdzie o wielkim znaczeniu handlu dla Mongołów, o odbudowie dróg, mostów i szlaków handlowych, o tym, że chanowie podnieśli społeczny status kupców i rzemieślników w Chinach. Ale sprawy te były omówione, niezbyt zresztą obszernie, jedynie podczas wykładu na uniwersytecie w San Bernardino. W przypadku innych wykładów Rossabi zbytnio wcielił się w rolę popularyzatora historii, dla którego ważniejsze od odbudowy szlaków handlowych były wielki brzuch chana Kubilaja, alkoholizm późniejszych chanów i dziwne nakrycia głów mongolskich kobiet.

https://en.wikipedia.org/wiki/Oyu_Tolgoi_mine

https://en.wikipedia.org/wiki/Sanjaas%C3%BCrengiin_Oyuun

https://pl.wikipedia.org/wiki/Chorlogijn_Czojbalsan

https://en.wikipedia.org/wiki/Khorloogiin_Choibalsan

https://pl.wikipedia.org/wiki/Dogsomyn_Bodoo

https://en.wikipedia.org/wiki/Dogsomyn_Bodoo

 

 



tagi: mongolia  czyngis-chan  morris rossabi  kubilaj-chan  oyu tolgoi 

zw
29 października 2020 17:43
31     1736    11 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

ainolatak @zw
29 października 2020 18:39

Bardzo dziękuję za ciekawy tekst.

zaloguj się by móc komentować

tomasz-kurowski @zw
29 października 2020 19:03

U Jacka Kaczmarskiego Mongolia to również koniec świata, na którym poeta życzył Urbanowi sączenie kumysu w rządowej jurcie.

Co do rzekomo nierozerwalnie zrośniętej z Chinami Mongolii Wewnętrznej to w latach upadku dynastii Qing tam też była anty-chińska rewolucja, a przebywający tam wówczas brytyjscy badacze, przy okazji opisu swych podróży i polowań na dzikie owce, opisywali też z wielkim entuzjazmem wbijanie przez Rosjan klina w chińską kontrolę tamtejszego rynku surowców i perspektywy na kolejowe podłączenie tych terenów z rynkami europejskimi. Postaram się wygrzebać ten tekst.

zaloguj się by móc komentować

zw @ainolatak 29 października 2020 18:39
29 października 2020 19:54

A ja dziękuję za odwiedziny na blogu i opinię. 

zaloguj się by móc komentować

zw @tomasz-kurowski 29 października 2020 19:03
29 października 2020 19:58

Chińczycy będą zawsze mówić, że Mongolia Wewnętrzna to nierozerwalna część Chin, ale kłopoty tam mieli i nadal mają. Ostatnio pojawiła się sprawa ograniczania roli języka mniejszości mongolskiej i poproszony o komentarz w tej sprawie Morris Rossabi dziwił się tej nagłej zmianie polityki chińskiej, skoro Mongołowie i tak się sinizowali i asymilowali z Chińczykami Han:

https://weai.columbia.edu/news/morris-rossabi-discusses-assimilation-chinas-ethnic-mongolians

 

zaloguj się by móc komentować

tomasz-kurowski @tomasz-kurowski 29 października 2020 19:03
29 października 2020 20:06

Znalazłem, ale chyba jednak się myliłem, bo fragment, który miałem na myśli to wciąż tereny Mongolii Zewnętrznej, choć dalsza część podróży dotyczy też Mongolii Wewnętrznej. Fragmencik z rozdziału o polowaniach, autorstwa J.H. Millera, z brytyjskiego dzieła podróżniczego Unknown Mongolia wydanego w 1914 przytaczam i tak, przetłumaczony na kolanie:

W [okolicach jeziora Aczit nuur] napotkaliśmy obóz Rosjan i Tatarów. Podróżowali oni latem, handlując z tubylcami i nabyli duże ilości wełny, skór i skórek świstaków, w zamian za tkaniny, tytoń, przybory kuchenne, etc., a czasem za pieniądze. Pracowali oni dla jednego z wielkich kupców z Bijska. Zyski musiały być badzo duże. Weźmy na przykład skórki świstaków. Kupuje się je tysiącami po absurdalnie niskiej cenie (10 do 20 kopiejek za sztukę), a następnie wysyła do Europy, gdzie są barwione i sprzedawane jako imitacja futra sobola. Wełnę kupuje się od tubylców za 3 do 4 rubli za pud (36 funtów) lub równowartość w bydle, a następnie sprzedaje dwa razy drożej. Handel ten jest w znacznej mierze w rękach Chińczyków, sprzedających towar kupcom rosyjskim, co minimalizuje zyski tych ostatnich. Rosja zdołała już jednak "wbić klin" w Mongolię, a wraz z nastaniem nowego stanu rzeczy cały handel tego ogromnego kraju znajdzie się w rosyjskich rękach.

Pod odpowiednim zarządem, nie ma powodów, dla których ten kraj idealnych pastwisk nie mógłby zostać jednym z czołowych krajów hodowlanych świata. Jeśli powstanie boczna linia łącząca Kobdo z postulowaną linią kolejową Kiachta-Kałgan, to cała północno-zachodnia Mongolia zostanie połączona drogą kolejową z rynkiem europejskim, a ten kraj wielkich możliwości otrzyma impuls, którego potrzebuje. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że linia ta zostanie kiedyś przedłużona do Tomska, przez tętniące życiem miasto Bijsk, jako że inżynierowie twierdzą, że wyżyny ałtajskie nie przedstawiają poważnych przeszkód inżynieryjnych.

zaloguj się by móc komentować

zw @tomasz-kurowski 29 października 2020 20:06
29 października 2020 21:20

Dziękuję za zamieszczenie tago fragmentu. Zainteresowałem się jak jest teraz z kolejami mongolskimi i okazuje się, że koronawirus zwiększył przewóz towarów koleją z Chin do Rosji tranzytem przez Mongolię:

http://www.xinhuanet.com/english/2020-09/04/c_139342877.htm

Wspominana w tekście zachodnia odnoga kolei mongolskich jeszcze nie powstała, ale Rosjanie mają ambitne plany jeśli chodzi o budowę kolei w Mongolii:

https://www.globalrailwayreview.com/news/94105/rzd-international-to-build-line-coal-deposit/

https://www.worldcoal.com/handling/11092014/agreement-signed-to-develop-mongolian-railway-1312/  

 

zaloguj się by móc komentować

tomasz-kurowski @zw 29 października 2020 21:20
29 października 2020 22:25

Ja dziękuję za ciekawą notkę, szczególnie dla mnie "na czasie", bo właśnie zabrałem się za czytanie "Wojen Czyngis-chana"!

Na tamten fragment trafiłem bardzo wybiórczo przeglądając brytyjską literaturę z gatunku "rozważamy interesy w Azji środkowej" z początku dwudziestego wieku przy okazji mojego wpisu o Holdichu, który się w tej tematyce specjalizował. Całego trzytomowego dzieła nie czytałem, a fragment pochodzi z samego początku tomu drugiego, więc na pewno więcej tam ciekawostek. Tę zapamiętałem, bo to niby sportowy rozdział o polowaniu na grubego zwierza, a jednak zaraz zatrzymujemy się by rozważyć ile co kosztuje, z jakim zyskiem można to sprzedać, kto kontroluje rynek i gdzie trzeba poprowadzić linie kolejowe. Ot, brytyjska literatura podróżnicza.

zaloguj się by móc komentować

zw @tomasz-kurowski 29 października 2020 22:25
29 października 2020 23:03

Rozważają, co ile kosztuje, kto kontroluje rynek i nawet wygłaszają niezwykle trafne prognozy na przyszłość, zwłaszcza we fragmencie:

z nastaniem nowego stanu rzeczy cały handel tego ogromnego kraju znajdzie się w rosyjskich rękach

Być może są tam też jakieś ciekawostki na temat mongolskich surowców mineralnych, czyli tego, co przyciągnęło do Mongolii kilkadziesiąt lat później Brytyjczyków i Australijczyków z Rio Tinto i Aspire Mining. 

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @zw 29 października 2020 19:58
29 października 2020 23:04

To kim są Chińczycy ? (Han)

 

p.s.

Handel ?

Po ctrl-f han w tekście są podświetlenia.

Nerwowo reagują na jeźdźców na niskich koniach. Widziałem.

 

zaloguj się by móc komentować

zw @MarekBielany 29 października 2020 23:04
30 października 2020 00:24

Wikipedie podają, że lud zamieszkały nad rzeką Jangcy chciał by nazywano go "ludem Han" od nazwy dynastii, która kojarzona jest ze złotym wiekiem. Ale co znaczy słowo Han w nazwie dynastii, to już nie jest takie łatwe do znalezienia. Jest niby coś takiego:

Han pochodzi od chińskiego znaku 恨, który oznacza urazę, nienawiść lub żal.

Ale nazwa dynastii po chińsku wygląda inaczej: 汉朝  

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @zw
30 października 2020 00:35

Nie przesadzałbym z tą rozsypaną herbartą.

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @zw 30 października 2020 00:24
30 października 2020 00:49

Czy ten złoty to 1500-1599 ?

Działo SIĘ.

 

zaloguj się by móc komentować

Matka-Scypiona @zw
30 października 2020 06:42

Czyli standard. Zakryć głupotami, czyli w tym wypadku wielkim brzuchem Kubilaja, sprawy istotne, czyli wpływ pieniędzy weneckich na podboje czy korzyści handlowe z powstałego Pax Mongolica. Pewnie Rossabiemu rozsadziloby głowę, gdyby miał powiedzieć prawdę. A może to typowy uniwersytecki głupek, tylko w wydaniu amerykańskim. Przecież zadaniem wszystkich uniwersytetów jest pilnowanie narzuconej narracji. 

 

zaloguj się by móc komentować

zw @MarekBielany 30 października 2020 00:49
30 października 2020 07:25

Dynastia Han rządziła od 206 roku przed Chrystusem przez ponad 400 lat, ale jej złoty wiek to, jeśli wierzyć Witoldowi Rodzińskiemu, pierwszy wiek panowania. 

zaloguj się by móc komentować

zw @Matka-Scypiona 30 października 2020 06:42
30 października 2020 07:29

Myślę, że Rossabi nie jest głupkiem, wygląda na cwanego gracza, który tylko udaje uniwersyteckiego poczciwinę, którego byle dziennikarz może ośmieszyć. Zapewne w tych latach 70-tych do Mongolii jeździł nie tylko na badania naukowe. Ale strażnikiem narracji z pewnością jest, nawet wspomina w wykładach o momencie ustalenia nowej narracji na temat imperium mongolskiego - było to w latach 80-tych. 

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @zw
30 października 2020 08:46

Za komuny był taki program o kinie "Latarnia czarnoksięska" prowadził go jakiś zasłużony ubek w fularze udający arystokratę. Puszczał same agitki, między innymi propagandowy film mongolski o tym, że należy przyłączyć się do komunistów. Bohaterem był prosty chłopak, który przypadkiem wszedł w posiadanie dokumentu, stwierdzającego, że jest potomkiem Czyngis Chana. No, a potem już z górki. Tradycja i nowoczesność...Nie pamiętam tytułu...film był niemy

zaloguj się by móc komentować

zw @gabriel-maciejewski 30 października 2020 08:46
30 października 2020 09:05

Pewnie wzorowali się na "wielkim" Eisensteinie.

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @zw 30 października 2020 09:05
30 października 2020 09:06

Tak chyba właśnie było. Tytuł to chyba "Tętniący step"....

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @gabriel-maciejewski 30 października 2020 09:06
30 października 2020 09:07

Nie, tętniący step, to co innego...

zaloguj się by móc komentować

zw @gabriel-maciejewski 30 października 2020 09:06
30 października 2020 09:18

Rosyjskich filmów o rewolucji nie trawię. Ale mongolski to może być niezła jazda. Dosłownie i w przenośni.

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @zw 30 października 2020 09:18
30 października 2020 09:20

To był chyba radziecki jednak

zaloguj się by móc komentować

zw @gabriel-maciejewski 30 października 2020 09:20
30 października 2020 09:41

Pamiętam jak ze szkoły zaciągnięto nas przymusem na film o rosyjskim mistrzu sztuk walki, który walczył ze złoczyńcami we wschodniej scenerii, być może mongolskiej. Ale tamten film rozgrywał się współcześnie, nie podczas rewolucji.

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @zw 30 października 2020 09:18
30 października 2020 09:49

Podobnie jak z ekipą kolarzy z tego kraju podczas  Wyścigu Pokoju. Jeździli ambitnie, tylko że powoli.

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @gabriel-maciejewski 30 października 2020 09:20
30 października 2020 09:52

po 1922 r.  Mongolia de facto stała się  18 republiką sowiecką.

zaloguj się by móc komentować

zw @stanislaw-orda 30 października 2020 09:49
30 października 2020 10:07

Za to w zapasach byli dobrzy, o ile pamiętam.

zaloguj się by móc komentować


atelin @stanislaw-orda 30 października 2020 10:36
30 października 2020 12:15

I we wszystkim. Polecam Zatorskiego.

zaloguj się by móc komentować

tomasz-kurowski @zw 30 października 2020 00:24
30 października 2020 16:00

Żaden ze mnie lingwista, ale to chyba było tak, że lud Han nazwano od dynastii Han, którą nazwano od jej rodzinnych stron czyli terytorium Hanzhong, na rzece Han, dopływie Jangcy. Pytanie skąd nazwa rzeki i jej znaczek chyba ginie w (nomen omen) odmętach czasu, ale te trzy kreseczki po lewej w 汉 (tradycyjnie 漢) to klucz oznaczający "wodę", a chińskie słowniki widzą tam i "glinę" (choć zdaje się bez związku znaczeniowego - bo i znaczki zmieniały się w czasie, tak jak komuniści uprościli do 汉), więc to chyba nic szczególnie poetyckiego. Zakładam, że są o tym głębokie prace doktorskie, tyle że po chińsku.

To jednak mało ważne; chyba po prostu, jeśli faktycznie wzdychano do złotych czasów dynastii Han, lud uważający się za najbardziej kulturalny naturalnie poczuwał się do bycia ludem Han, na tej samej zasadzie, na której Europejczycy uważający się za najbardziej kulturalnych poczuwali się do bycia Rzymianami.

(Na marginesie, odległe Imperium Rzymskie to dla Chińczyków, 大秦 czyli Daqin, "Wielkie Qin" - jak chińska dynastia Qin).

zaloguj się by móc komentować

zw @tomasz-kurowski 30 października 2020 16:00
30 października 2020 19:03

Dziękuję za to uzupełnienie. Rzeczywiście, nazwa dynastii pochodzi od rzeki Han. Istniało też wcześniej do 230 r p.n.e. niewielkie, jak na warunki chińskie państwo Han, ale położone nad innymi rzekami:

https://cdn-0.enacademic.com/pictures/enwiki/69/EN-CHU260BCE.jpg

Od nazwy dynastii Qin (w spolszczonej wersji Cz'in) pochodzi najprawdopodobniej nazwa "Chiny" używana w wiekszości krajów europejskich. Sami Chińczycy nie lubią tej nazwy i od czasu obalenia cesarstwa preferują Zhōngguó (中國), czyli Państwo Środka. 

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @MarekBielany 30 października 2020 00:49
30 października 2020 23:25

Co prawda srebrem zalatuje, ale na przykład:

https://en.wikipedia.org/wiki/Dazhao_Temple_(Hohhot)

To miasto w Mongolii Wewnętrznej.

 

P.S.

te mongolskie sznurki z pętelkami, to nie jest rozsypana herbata .

zaloguj się by móc komentować

tomasz-kurowski @MarekBielany 30 października 2020 23:25
31 października 2020 01:32

Jak zresztą widać w załączonym artykule, "sznurkami" bazowanymi na mongolskich zapisywano też język mandżurski (dziś na wymarciu), a dwujęzyczność wielu inskrypcji w dobie rządów ostatniej, mandżurskiej dynastii była sporą pomocą przy okazji wbijania przez Europejczyków tego przysłowiowego klina w Chiny. "Sznurki" są bowiem alfabetem, z natury dużo łatwiejszym do pojęcia dla europejskiego oka od logograficznego pisma ludu Han, a każdy dwujęzyczny dokument stawał się dzięki temu kolejnym kamieniem z Rosetty.

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować