"Powinniśmy działać tak, jakby Powstanie Warszawskie wygrało"
Zdaję sobie sprawę, że nawet dla czytelników Szkoły Nawigatorów Janusz Kurtyka może się wydawać postacią kontrowersyjną. Dla jednych podejrzany może wydać się order, który dostał od państwa ukraińskiego. Kto inny może go uważać za lustratora niszczącego ludzi na zlecenie żoliborskich socjalistów. Jeszcze ktoś inny może mu stawiać zarzuty związane z moralnością. Ale nikt nie jest doskonały, a Kurtyce udało się zdziałać całkiem sporo, mimo, że nie było mu dane zbyt wiele czasu.
Jego rodzice pochodzili z Radłowa niedaleko Tarnowa, ojciec był inżynierem, matka pracowała w administracji. Uczył się w III Liceum Ogólnokształcącym w Nowej Hucie. Intensywnie trenował siatkówkę i sporty walki. Podczas konkursu wiedzy o Krakowie poznał historyka Andrzeja Nowaka. W 1979 r. zaczął studiować historię na Uniwersytecie Jagiellońskim. Chciał równocześnie studiować archeologię, ale po legalizacji "Solidarności" zaczął działalność opozycyjną i zabrakło mu czasu na studia na drugim kierunku.
Działając po wprowadzeniu stanu wojennego w nielegalnym Niezależnym Zrzeszeniu Studentów starał się wykorzystywać wiedzę na temat Związku Walki Zbrojnej i AK. Napisał nawet poradnik "ABC Konspiratora". Stworzył niezależną od NZS grupę opozycyjną w Nowej Hucie. Grupa między innymi wytwarzała kolce rzucane przed samochody milicyjne podczas demonstracji. Jego pomysłem było skonstruowanie urządzeń podsłuchowych, umożliwiających odbiór radiostacji milicyjnych. Grupa została rozwiązana, kiedy jeden z kolegów przyznał się do podpisania zgody na współpracę z SB. W czasie działalności opozycyjnej Kurtyka poznał między innymi Jana Rokitę i Ryszarda Terleckiego. Kurtyka-historyk równolegle prowadził badania jako mediewista zatrudniony w Polskiej Akademii Nauk i wykłady na podziemnym uniwersytecie. Po jednym z wykładów, o represjach wobec organizacji niepodległościowych po II wojnie światowej, kiedy wymieniał osoby uwięzione, jeden z uczestników wykładu wstał i potwierdził jego słowa, mówiąc „tak było, a z tymi ludźmi to ja siedziałem, z Jamonttem-Krzywickim i z innymi”.
Człowiekiem, który pochwalił wykład Kurtyki był Stanisław Mandecki, jeden z przywódców antykomunistycznej organizacji młodzieżowej "Orlęta" z Rudnika nad Sanem z lat 40-tych. Organizacja, założona przez licealistów i gimnazjalistów liczyła kilkaset osób, a jej wpływy sięgały po Łańcut. Po rozbiciu organizacji przywódcy byli przekonani, że zostaną skazani na karę śmierci, ale dostali po 15 lat.
Kurtyka zaprzyjaźnił się z Mandeckim i dzięki jego pośrednictwu wszedł w środowisko Żołnierzy Niezłomnych (Wyklętych przez utrwalaczy władzy ludowej), szczególnie tych związanych ze Zrzeszeniem Wolność i Niezawisłość. To był początek pracy, którą Kurtyka wykonywał już do końca życia - ujawniania niewygodnej dla ludzi Moskwy w Polsce prawdy o latach powojennych. Oczywiście jego działalność nie uszła uwagi SB. Służba Bezpieczeństwa próbowała go zwerbować obiecując zwolnienie z rocznej służby wojskowej, którą miał odbyć po zakończeniu studiów. Nie zgodził się i dlatego w 1987 r., cztery lata po zakończeniu studiów trafił do wojska. W Szkole Podchorążych przy 37 Pułku Artylerii sprawiał przełożonym problemy. Jak pisze jego biograf Filip Musiał, Kurtyka "był inicjatorem protestu dwunastu podchorążych, którzy nie wzięli udziału w obowiązkowym głosowaniu w referendum dotyczącym tzw. drugiego etapu reformy gospodarczej". Po tym proteście rozmowę dyscyplinującą przeprowadzili z nim dowódca szkoły, dowódca pułku i zastępca dowódcy dywizji do spraw politycznych. Resztę służby odbył w 42 Zmechanizowanym Pułku Piechoty w Żarach i 11 Dywizji Pancernej w Żaganiu. Potem wrócił na kilkanaście lat do pracy w PAN.
W 2000 roku prezes Instytutu Pamięci Narodowej Leon Kieres powołał go na stanowisko dyrektora Oddziału IPN w Krakowie. Mogła zaważyć na tym stara znajomość z Janem Rokitą. Prezes Kieres był człowiekiem Unii Wolności, a następnie Platformy Obywatelskiej, podobnie jak Rokita. Od tego momentu zaczyna się najważniejsze 10 lat w życiu Janusza Kurtyki. Kierowany przez niego Oddział IPN jako pierwszy uruchomił własną serię wydawniczą, zaczął publikować własny dodatek w lokalnym "Dzienniku Polskim", jako pierwsza jednostka IPN organizował wystawy plenerowe. Krakowski Oddział zatrudniał bardzo wiele osób młodych, z czystą kartą, nie uwikłanych w sprawy związane z czasami PRL. Kurtyka nie preferował osób z rodzin "resortowych", tak jak działo się to przy zatrudnianiu do wielu innych państwowych instytucji. W 2005 roku, kiedy powstanie koalicji PO-PiS było nadal realne, w konkursie na prezesa IPN Kurtyka jednym głosem pokonał kontrkandydata - Janusza Krupskiego. Janusz Krupski był znacznie bardziej zasłużonym działaczem podziemia niż Kurtyka, ale trudno sądzić, żeby mógł na tym stanowisko zdziałać więcej. Kurtyka, jak to często w Polsce się dzieje, zabrał ze sobą do Warszawy sporo osób, z którymi współpracował w Krakowie. Ale to akurat wyszło IPN-owi na dobre, bo mimo 8 lat rządów PO nie udało się Instytutu całkowicie rozbroić.
Na stanowisku prezesa IPN Kurtyka kładł nacisk na działalność wydawniczą, edukacyjną. Stworzył zespół, który apelował do samorządowców o zmiany nazw ulic, nazwanych ku czci osób związanych z reżimem komunistycznym. Zabiegał o ustanowienie dnia pamięci Żołnierzy Wyklętych i dopiął swego. W początkach 2010 r. wiedział już, że pierwsze obchody tego dnia odbędą się w 2011 r. Jeśli mowa o działaniach Kurtyki na stanowisku prezesa, trzeba skomentować sprawę jego politycznego związku z PiS-em. Jeśli ktoś ma zastrzeżenia do tego, że Kurtyka nie do końca był apolitycznym urzędnikiem i faktycznie związał się z tą partią, to niech odpowie na pytanie - z kim miał się sprzymierzyć, żeby osiągnąć swoje cele - upamiętnienie ludzi podziemia antykomunistycznego, zmianę oceny okresu PRL, pozbycie się mentalności niewolniczej i pototalitarnej, tytułowe działanie "tak jakby powstanie warszawskie zwyciężyło"? Z PSL-em, SLD, Samoobroną? Wolne żarty. Z PO? Znajomy Kurtyki Jan Rokita poszedł w odstawkę i partia PO zaczęła walczyć z IPN-em i pod dyktando Michnika bronić ludzi uwikłanych w PRL. Kurtyka nie miał wyboru. Zyskał uznanie braci Kaczyńskich, a Lech widział w nim przyszłego prezydenta Polski. Nie wszystko między nim a braćmi układało się dobrze. Nie odpowiadała mu sytuacja, kiedy to po nowelizacji ustawy lustracyjnej w 2007 r. IPN zyskał uprawnienia lustracyjne. Do roli lustratora wcale się nie palił. Wolał, aby IPN pozostał instytucją naukowo-badawczą, edukacyjną i śledczą. W 2006 r. Kurtyka tak wypowiadał się o sytuacji związanej z udostępnianiem teczek z IPN:
[…] Na naszych oczach rozgrywa się wielki spektakl medialny, w którym to spektaklu na pokrzywdzonych wyrastają ci, którzy byli agentami. Spektakl, w którym szuka się za wszelką cenę uzasadnień dla ich roli i powodów, dla których znaleźli się po tamtej stronie barykady. My wszyscy w Instytucie Pamięci Narodowej wciąż jednak pamiętamy o jednym: pokrzywdzonymi w okresie PRL byli ci, którzy byli poddawani represjom, ci, na których zbierano materiały, ci, którzy byli obiektem działań zarówno oficerów SB, jak i zwerbowanych przez tych oficerów agentów. Agenci współpracujący z bezpieką nie byli pokrzywdzonymi ".
Nie będę rozważał okoliczności śmierci Janusza Kurtyki 10 kwietnia 2010 roku. Popieram zdanie niektórych tutejszych komentatorów, że nie wiemy, co wtedy naprawdę się zdarzyło. Zuzanna Kurtyka przytaczała rozmowę, podczas której zapytała męża, dlaczego nie jeździ do Rosji. Miał odpowiedzieć, że pewnie by z tej Rosji nie wrócił. Jego złe przeczucia okazały się słuszne. Dlaczego jednak zdecydował się pojechać? Być może sądził, że towarzysząc Prezydentowi będzie bezpieczny. Czy zdawał sobie sprawę, że jego działalność w IPN jest groźna nie tylko dla wpływów rosyjskich w Polsce, ale w ogóle dla wszystkich, którzy starają się utrzymać Polskę w stanie bezwładu? Warto zauważyć, że w dłuższej perspektywie to nie Rosja skorzystała najbardziej na tym, co zdarzyło się 10 kwietnia 2010 r. Zgadzam się z Gospodarzem, że Rosja nie jest czynnikiem samodzielnym.
Agentura szkodziła Kurtyce nawet po śmierci. Pierwotnie miał zostać pochowany w Panteonie Narodowym w podziemiach kościoła św. Piotra i Pawła. Profesor Franciszek Ziejka, pomysłodawca Panteonu, były rektor UJ, zablokował ten pochówek, zapewne w imieniu całego uwikłanego we współpracę ze służbami PRL Krakówka. Pretekstem było to, że nie powstała jeszcze kapituła przyznająca miejsca w Panteonie. Ostatecznie miejscem spoczynku Janusza Kurtyki stał się Cmentarz Rakowicki.
http://www.januszkurtyka.info/component/content/article?id=83
https://pamiec.pl/ftp/pamiec_ebooki/RZECZPOSPOLITA_WOLNYCH_LUDZI.pdf
tagi:
|
zw |
2 listopada 2019 20:07 |
Komentarze:
![]() |
atelin @zw |
2 listopada 2019 20:28 |
"Napisał nawet poradnik "ABC Konspiratora".
Kuroń też taki napisał.
![]() |
atelin @zw |
2 listopada 2019 20:30 |
" Jego pomysłem było skonstruowanie urządzeń podsłuchowych, umożliwiających odbiór radiostacji milicyjnych. Grupa została rozwiązana, kiedy jeden z kolegów przyznał się do podpisania zgody na współpracę z SB."
Nooo, grubo.
![]() |
atelin @zw |
2 listopada 2019 20:33 |
"W Szkole Podchorążych przy 37 Pułku Artylerii sprawiał przełożonym problemy. Jak pisze jego biograf Filip Musiał, Kurtyka "był inicjatorem protestu dwunastu podchorążych, którzy nie wzięli udziału w obowiązkowym głosowaniu w referendum dotyczącym tzw. drugiego etapu reformy gospodarczej". Po tym proteście rozmowę dyscyplinującą przeprowadzili z nim dowódca szkoły, dowódca pułku i zastępca dowódcy dywizji do spraw politycznych. Resztę służby odbył w 42 Zmechanizowanym Pułku Piechoty w Żarach i 11 Dywizji Pancernej w Żaganiu. Potem wrócił na kilkanaście lat do pracy w PAN."
Jeszcze grubiej, normalnie jak "sucha krakowska".
![]() |
atelin @zw |
2 listopada 2019 20:43 |
"Po rozbiciu organizacji przywódcy byli przekonani, że zostaną skazani na karę śmierci, ale dostali po 15 lat. "
A ile odsiedzieli? Tak tylko pytam, ponieważ przypomina mi to socjalistów z przełomu XiX i XX wieku.
|
zw @atelin 2 listopada 2019 20:33 |
2 listopada 2019 20:43 |
Też mnie to zastanowiło, rozmowa dyscyplinująca to niezbyt surowa kara za bunt w wojsku. Musiał mieć jakiegoś protektora. Jest też taka opcja, że część z tych historii opozycyjnych jest zmyślona. Taki np. Kapuściński stworzył swój mocno podkolorowany wizerunek. O życiu Kurtyki wiemy od niego samego lub od jego biografów z IPN. Ale jego działalność na stanowsku prezesa uważam, mimo zastrzeżeń i dyskusyjnych epizodów, za pozytywną.
|
zw @atelin 2 listopada 2019 20:43 |
2 listopada 2019 20:51 |
Tego nie można porównywać. Ci ludzie nie zostawali prezydentami i ministrami, wręcz przeciwnie.
Fragment z artykułu "Tygodnika Solidarność"
"Orlęta" istniały dwa i pół roku. Zostały rozbite przez agentó UB w październiku 1949 roku. Kilkudziesięciu członków "Orląt" poddano okrutnemu śledztwu, w trakcie którego byli brutalnie bici i poddawani torturom, np. zamykano ich w ciemnościach i kazano stać w lodowatej wodzie.
Następnie poddano ich komunistycznym procesom. Wyroki zapadły w 1950 roku.
Za przywództwo orgaizacji prokurator domagał się kary śmierci dla Stanisława Mandeckiego. Ostatecznie został skazany na 15 lat pozbawienia wolności. Z więzienia wyszedł w 1957 roku. Dla Popowicza śledczy żądali 15 lat pozbawienia wolności. Sąd skazał go na 12. On również na wolność wyszedł w 1957 roku. Dla Konefała prokurator żądał dwunastu lat więzienia, a Dechnika dziesięciu. Wyrokiem sądu Dechnik dostał wyrok skazujący na osiem więzienia, a Konefał na siedem lat pozbawienia wolności i utratę praw publicznych odpowiednio od pięciu do trzech lat. Dechnik i Konefał na wolność wyszli w 1954 roku. Wszystkich założycieli "Orląt" pozbawiono całego mienia. Łącznie skazano 68 osób. Kary odbywali w ciężkich więzieniach we Wronkach, Rawiczu i Strzelcach Opolskich.
![]() |
atelin @zw 2 listopada 2019 20:43 |
2 listopada 2019 20:57 |
Przeciętna kompania SPR (Szkoły Podchorążych Rezerwy) miała 90 osób. Zgarnął 12 i powinien być rozwałkowany na poligonie. Razem z tymi dwunastoma.
![]() |
atelin @zw 2 listopada 2019 20:51 |
2 listopada 2019 21:02 |
Ja oczywiście takich szczegółów nie znam, ale wydaje mi się, że wnioskowana kara śmierci zamieniona na tylko 15 lat to "los" wygrany na loterii.
|
zw @atelin 2 listopada 2019 21:02 |
2 listopada 2019 21:16 |
Hasło encyklopedii PWN o więzieniach w czasach stalinowskich zawiera taki fragment:
Oficerowie MBP, zgodnie ze wskazówkami kierownictwa PPR, a później PZPR, przygotowywali i fabrykowali procesy najczęściej niewinnych ludzi, skazanych następnie na karę śmierci, dożywocie lub karę długoletniego więzienia (do lat 15), co z uwagi na warunki panujące w pol. więzieniach, w resorcie bezpieczeństwa utożsamiano z karą dożywocia lub śmierci.
Z tego wynika, że oprócz dożywocia, nie było kar dłuższych niż 15 lat. Ich losem wygranym na loterii było raczej to, że w 1953 r. umarł Stalin.
![]() |
donstefano @zw |
2 listopada 2019 21:50 |
Małe sprostowanie a raczej otwarte pytanie - Janusz Krupski chyba jednak nie startował w konkursie na prezesa IPN razem z Kurtyką, bo jak pisze ciocia wiki "Od 2000 do 2006 pełnił obowiązki zastępcy prezesa Instytutu Pamięci Narodowej. Od 19 maja 2006 był kierownikiem Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych". Na pewno poważnym kontrkandydatem śp. Janusza Kurtyki w 2005 r. na prezesa IPN był Andrzej Przewoźnik (nb. również z Krakowa i również zginął w katastrofie). Tuż przed wyborem pojawiła się pogłoska, że w krakowskim archiwum znajdują się kwity na Przewoźnika, co - jeszcze bez procedur autolustracyjnych - wykluczyło go z ubiegania się o to stanowisko. Sprawa opisana dokładnie z udziałem m.in. Rokity. Jak zwykle pojawia się pytanie: qui prodest?
|
zw @donstefano 2 listopada 2019 21:50 |
2 listopada 2019 22:26 |
Informacja o kandydowaniu w tamtym konkursie Janusza Krupskiego jest na oficjalnych stronach IPN. O okolicznościach wyboru mówi notka Wiesławy na Salonie24:
Do tego tekstu mogę tylko dodać, że decyzja Kolegium IPN o dopuszczeniu do konkursu jedynie Krupskiego i Kurtyki była krytykowana przez "Gazetę Wyborczą", która przekonywała, że Przewoźnik wcale nie współpracował z SB i Kolegium nie miało podstaw, żeby go wykluczyć. Problemem Andrzeja Przewoźnika były jednak nie tylko kontakty z SB, były też na niego inne "haki".
![]() |
donstefano @zw |
2 listopada 2019 23:14 |
Pozwolę sobie zacytować ponownie ciocię wiki (przypis z biogramu A. Przewoźnika): 5 lipca 2005 „Rzeczpospolita” podała informację, że w krakowskim oddziale IPN znaleziono dokument obciążający Przewoźnika jako agenta SB. Według opisywanego dokumentu Przewoźnik miał donosić na współpracowników z PAX-u. W reakcji na tę wiadomość szef kolegium IPN Sławomir Radoń stwierdził, że Przewoźnik nie może już być kandydatem na szefa IPN, bo ustawa o Instytucie dyskwalifikuje kandydata, wobec którego w archiwach IPN jest choćby najmniejsza informacja o jego możliwych związkach z tajnymi służbami PRL. Z tą opinią nie zgodzili się inni członkowie kolegium ani p.o. prezesa IPN Leon Kieres. Jeden z najpoważniejszych potencjalnych kontrkandydatów na stanowisko szefa Instytutu Antoni Dudek ogłosił, że nie będzie kandydował. Wkrótce okazało się, że dokument jest wątpliwej autentyczności, a na światło dzienne wydobył go bliski współpracownik Jana Rokity Zbigniew Fijak. 29 listopada 2005 Sąd Lustracyjny orzekł, że Andrzej Przewoźnik nie był agentem SB. Nie ma żadnych materiałów, nawet ustnych, żeby Andrzej Przewoźnik zobowiązał się do współpracy. Wręcz przeciwnie, wykazał, że takiej współpracy nie chce podjąć – powiedziała sędzia". Oczywiście stanowisko Sądu Lustracyjnego zawsze można kontekstować przywołując choćby sprawę L. Wałęsy etc. Natomiast zalinkowana notka z salon24 wykorzystuje cytaty dr Andrzeja Grajewskiego z jego tekstu w Biuletynie IPN z 2010 r. wydanym niedługo po katastrofie smoleńskiej jako forma upamiętnienia J. Kurtyki. Jaki inny miałby mieć wydźwięk ten tekst, jak nie pozytywny? Jakie inne "haki" były na A. Przewoźnika, bo z zalinkowanego tekstu to nie wynika?
![]() |
porfirogeneta @zw |
2 listopada 2019 23:59 |
Problem jest że Powstanie Warszawskie nie wygrało, Styczniowe, ani Listopadowe też nie. Wygrały Powstania w "Polskiej" historiografii zmarginalizowane, Sejneńskie, Wielkopolskie, II Śląskie, Wileńskie, słyszał kto coś o tym?
![]() |
JK @zw 2 listopada 2019 21:16 |
3 listopada 2019 04:54 |
Dwaj demaskatorzy się znaleźli.
|
zw @donstefano 2 listopada 2019 23:14 |
3 listopada 2019 06:13 |
Niestety tak na szybko nie znalazłem innego tekstu, który zawierałby tyle podstawowych faktów o konkursie z 2005 r. niż ten z Salonu. Oczywiście są tam oceny jednoznaczne, ale nawet ta wypowiedź Grajewskiego jest ciekawa jako relacja świadka wydarzeń. On pisze pozytywnie o Kurtyce nie tylko w ramach upamiętnienia, ale też w formie uzasadnienia dla własnych działań jako członka Kolegium IPN. Sprawa notatki upublicznionej przez Zbigniewa Fijaka na temat A. Przewoźnika jest o tyle ciekawa, że w zasadzie upublicznienie notatki Kurtyce zaszkodziło. Medialnie to chyba było od początku wykorzystywane przeciwko Kurtyce i mocno zapadło ludziom w pamięć. To mogło zaszkodzić mu przede wszystkim przy głosowaniu sejmowym, ale rozmowa z Jarosławem Kaczyńskim zdecydowała, że PiS poparł Kurtykę. Myślę, że w IPN-ie wiedziano o materiałach na temat Przewoźnika na długo przed upublicznieniem notatki i zdecydowano się wykorzystać te materiały do odrzucenia jego kandydatury. Przewoźnik nie miał doświadczenia pracy w IPN, w przeciwieństwie do Krupskiego i Kurtyki. To mogło wyglądać na odrzucenie kandydatury człowieka z zewnątrz przez towarzystwo IPN-owskie, wrażenie nie było najlepsze, ale myślę, że wybrany został najlepszy kandydat. Odpowiedź na pytanie końcowe nadaje się raczej na prywatnego maila niż na komentarz na blogu. Nie wiem, czy na SN można korespondować z osobami, które tylko komentują, ale jeśli tak i jeśli Pan jest zainteresowany odpowiedzią, to mogę napisać.
|
zw @porfirogeneta 2 listopada 2019 23:59 |
3 listopada 2019 06:16 |
Ten tekst o Powstaniu to taka figura stylistyczna Kurtyki. "Powinniśmy działać tak, jakby Powstanie Warszawskie zwyciężyło" brzmi lepiej niż "Powinniśmy działać tak, jakby nie było niewoli komunistycznej", albo "Powinniśmy działać tak, jakby rząd londyński wrócił w 1945 r. do Polski". Generalnie chodziło o to, żeby Polacy (chociaż cytat dotyczył pracowników IPN) postępowali jak ludzie wolni. Niezależnie od uwarunkowań.
|
zw @JK 3 listopada 2019 04:54 |
3 listopada 2019 06:19 |
Rozumiem, że chodzi o wymianę zdań z p. atelinem? Przyznaję, że mój komentarz z 20.43 zawierał stwierdzenia dość daleko idące i pewnie nieuzasadnione, ale moją podejrzliwość budzą "bunty w wojsku". Bardzo często okazują się odgórnie sterowane.
![]() |
SilentiumUniversi @atelin 2 listopada 2019 20:57 |
3 listopada 2019 07:14 |
W 1981 roku na uczestnicząc w zajęciach Studium Wojskowego wykonałem jednoosobowy "bunt" polegający na tym, że nie poszedłem na pochód pierwszomajowy, mimo iż zostałem na ten pochód wyznaczony. Skończyło się na "rozmowach" z trepami, którzy jak się wydaje, nie chcieli niesubordynacji ujawnić. W stanie wojennym byłem internowany, ale o ten "bunt" nigdy nie byłem przez SB przepytywany
|
zw @SilentiumUniversi 3 listopada 2019 07:14 |
3 listopada 2019 09:23 |
Dziękuję za informację.
![]() |
BTWSelena @zw |
3 listopada 2019 13:45 |
Hmn!... w różnych formach i przekazach "budowało" się życiorysy. Jako grupa wyjaśnialiśmy historie naszego kolegi w Krakowskim IPN.śp Janusz Kurtyka był dyrektorem. Oficjalnie nasz kolega rzekomo podpisał współpracę z SB.. Tak wyszło na jaw.Sprawdziliśmy...Po analizie dokumentów,były wpisane sumy wypłacone dla oficera "prowadzącego"za spotkania i współpracę.Sęk w tym ,że te spotkania (aż 3) odbyły się kiedy siedział w więzieniu.Absolutnie nie mógł mieć wiedzy co działo się w zakładzie i co robili koledzy na zewnątrz i jakiego "przestępstwa" wobec państwa dokonali.A figurował jako donosiciciel za sumy które otrzymywał prowadzący...Takich przypadków było dziesiątki...Czasami podpis pod zostawionym "depozytem"zwyczajnych gaci ..okazywał się groźnym życiorysem...
Pamięta pan co powiedział J.Kurtyka w dniu 6 kwietnia 2010 roku ? "Demontaż państwa się skończył.Teraz będą znikać ludzie"..Pytanie w świetle wcześniejszych i późniejszych przypadków brzmi-jak dużą wiedzę posiadał pan Kurtyka ,aby tak stwierdzić? Przecież chyba nie budował teorii spiskowych.?
![]() |
stanislaw-orda @BTWSelena 3 listopada 2019 13:45 |
3 listopada 2019 14:00 |
Moim zdaniem śp. J. Kurtyka powtórzył za kimś "dobrze zorientowanym" kwestię o znikaniu ludzi, którą od kogoś takiego usłyszał.
![]() |
BTWSelena @stanislaw-orda 3 listopada 2019 14:00 |
3 listopada 2019 14:33 |
I tak mogło być też . Tożsamość ludzi rozmywała się "papierami" i hakami. Szło to po szczeblach hierarchi i ważności. Wymiana na swoich opozycjonistów.Twierdzę,że najwiecej dotykało to ludzi na "dołach",taki jaki opisałam z autopsji własnej. Ci co się uchowali szli na ugodę,lub przyczaili się na później... Obecnie chyba dla nas mają znaczenie takie życiorysy.
|
zw @BTWSelena 3 listopada 2019 14:33 |
3 listopada 2019 15:04 |
Słowa o znikaniu mogły też wynikać ze znajomości przez J.Kurtykę pewnych procesów historycznych, czy też ze znajomości środowisk z którymi walczył. Wiedział, że są do tego zdolni.
![]() |
stanislaw-orda @zw 3 listopada 2019 15:04 |
3 listopada 2019 15:36 |
Mógł to być rodzaj przekazanego J. Kurtyce ostrzeżenia czy przestrogi, albo wręcz zapowiedź tego, co się niebawem wydarzy.
![]() |
szarakomorka @atelin 2 listopada 2019 21:02 |
3 listopada 2019 16:08 |
"Ja oczywiście takich szczegółów nie znam, ale wydaje mi się..."
a potrafię piep..yć ni gruchy ni pietruchy. Taka ze mnie cwana gapa.
![]() |
syringa @BTWSelena 3 listopada 2019 13:45 |
3 listopada 2019 18:03 |
"Hmn!... w różnych formach i przekazach "budowało" się życiorysy."
1.O tak-znam przypadek ze wyczyszczono w oddziale IPN (za pierwszego dyrektora Oddzialu) wszystko dotyczace (zwyklych) ludzi zwiazanych z "Obserwatorem WIelkopolskim" Pewnie tak "na wszelki wypadek" bo budowano "kariery "swoich . I mozna sie domyslic kto to robil .
2.Czytalam niedawno biuletyn IPN "Ksieza wobec bezpieki " (3 tomy)
DObrze zrodlowo udokumentowany -z dwoma wyjatkami : zyciorys (rzekomego TW) Ks Miroslawa Drozdka jest tak wyraznie spreparowany ze dziecko mogloby to rozeznac. A jednak sie to publikuje -z nazwiskiem.
Natomiast w wypadku Ks Stanislawa z ksiazat Czartoryskich - Rektora Seminarium krakowskiego itp -odwrotnie: kamufluje sie nazwisko choc wszystkie dane pozwalaja go zidentyfikowac , az wreszcie odwoluje sie do ksiazki ks Isakiewicza Zaleskiego.
By wreszcie oswiadczyc ze "zmuszono go szantazem "
A KOGO NIE ?
![]() |
syringa @BTWSelena 3 listopada 2019 13:45 |
3 listopada 2019 18:03 |
"Hmn!... w różnych formach i przekazach "budowało" się życiorysy."
1.O tak-znam przypadek ze wyczyszczono w oddziale IPN (za pierwszego dyrektora Oddzialu) wszystko dotyczace (zwyklych) ludzi zwiazanych z "Obserwatorem WIelkopolskim" Pewnie tak "na wszelki wypadek" bo budowano "kariery "swoich . I mozna sie domyslic kto to robil .
2.Czytalam niedawno biuletyn IPN "Ksieza wobec bezpieki " (3 tomy)
DObrze zrodlowo udokumentowany -z dwoma wyjatkami : zyciorys (rzekomego TW) Ks Miroslawa Drozdka jest tak wyraznie spreparowany ze dziecko mogloby to rozeznac. A jednak sie to publikuje -z nazwiskiem.
Natomiast w wypadku Ks Stanislawa z ksiazat Czartoryskich - Rektora Seminarium krakowskiego itp -odwrotnie: kamufluje sie nazwisko choc wszystkie dane pozwalaja go zidentyfikowac , az wreszcie odwoluje sie do ksiazki ks Isakiewicza Zaleskiego.
By wreszcie oswiadczyc ze "zmuszono go szantazem "
A KOGO NIE ?
![]() |
BTWSelena @syringa 3 listopada 2019 18:03 |
3 listopada 2019 19:23 |
Siringo ! Nie chce mi się już o tym dyskutować, jak wyglądało "budowanie" życiorysów. Coś mi takiego rośnie w gardle ...taka okropna gula...Dużo czasu nad tym problem spędziłam.....Jeszcze mi nie przeszło.Znam szubrawców dosłownie w glorii i sławie chodzących i ludzi zniszczonych, co serce i karierę stracili... To duże miasto ,więc mieli duże możliwości....Tak tylko ich wspomniałam i wystarczy.....
![]() |
syringa @zw |
3 listopada 2019 20:04 |
NIE, nie wystarczy
Trzeba dac swiadectwo prawdzie - wiem jak to ciezko ...
ALe moze kiedys bedzie mozliwe.
![]() |
BTWSelena @syringa 3 listopada 2019 20:04 |
3 listopada 2019 22:36 |
To jest możliwe Syringo. I wierzę ,że kiedyś fakty ujrzą światło dzienne.Nasi historycy to wytropią.Mnie już bliżej do "nieboskłonu"..lecz może jeszcze to usłyszę.
![]() |
qwerty @BTWSelena 3 listopada 2019 13:45 |
4 listopada 2019 08:01 |
posiadanie realnej wiedzy o tym jak funkcjonują 'resorty' o co jest siłą motoryczną tych wszystkich 'służb' [dawnych i obecnych] to śp. Kurtyka mial 100% racji - RP utraciła już wszelkie znamiona Państwa [wciąganie biało-czerwonej na maszty jest tylko elementem scenografi w dość kiepskim przedstawieniu], ot, taki posowiecki łagier z zekami ['zakluczonnyje'] jako nadzorcami
![]() |
BTWSelena @zw |
4 listopada 2019 10:28 |
Sęk w tym ,że "nadzorca" -nie jedno ma imię.. Moim zdaniem kupczą realną wiedzą.A tropy najważniejsze ..w kasach pancernych.
![]() |
BTWSelena @BTWSelena 4 listopada 2019 10:28 |
4 listopada 2019 10:29 |
Soory miało być do @qwerty
![]() |
porfirogeneta @zw 3 listopada 2019 06:16 |
4 listopada 2019 18:15 |
W Medyce na granicy czar pryska. Albo jak się popatrzy w telewizor.