-

zw

Szwecja jako prywatne państwo Lubeki

Opowieść o niepozornym człowieku, który dzięki wybitnym zdolnościom osiągnął w życiu wielki sukces to stały fragment gry w literaturze i filmie. Tego typu historię, dotyczącą Gustawa Erikssona, założyciela dynastii Wazów, przedstawia Herman Lindqvist, szwedzki dziennikarz i historyk w swojej książce "Wazowie, historia burzliwa i brutalna". Czy też, jak powiedziałby kucharz z Muppet Show "De vilda Vasarna - en våldsam historia". Książka o dynastii Wazów w polskim przekładzie zawiera dedykację: "Dla Liliany - to ona otworzyła przede mną drzwi do Polski". Żoną autora jest Liliana Komorowska-Lindqvist.

Herman Lindqvist kilka lat temu zamieszkał z żoną w Warszawie. Czytając o tym pomyślałem, że dawniej Szwecja uchodziła za kraj mlekiem i miodem płynący. Pamiętam teksty zespołu Perfect "w Grecji, Szwecji spędzałbym wakacje" albo "chciałbym mieć frajerski czek i w hotelu mieszkać tak jak jakiś Szwed". Być może Herman Lindqvist rzeczywiście mieszka z małżonką w jakimś warszawskim hotelu, ale ciekawe, co skłoniło go do przeniesienia się do Warszawy. Czyżby wielokulturowość współczesnego szwedzkiego społeczeństwa i jej widoczne skutki?

Nie będę polecał książki Lindqvista o Wazach, bo przypomina ona raczej znaną twórczość Sławomira Kopra czy Kamila Janickiego niż książki wydawane przez wydawnictwo Kronika Języka. Mamy tu psychopatycznych władców, życie erotyczne księżniczek i życie codzienne Szwedów. Ale na plus Lindqvistowi zapisuję odejście od wielu szwedzkich patriotycznych i luterańskich legend nie mających nic wspólnego z rzeczywistością. Autor podaje sporo ciekawych faktów, chociaż nie wyciąga z nich zbyt daleko idących wniosków. Zatytułowałem notkę "Szwecja jako prywatne państwo Lubeki", bo takie stwierdzenie przyszło mi do głowy po przeczytaniu części książki Lindqvista na temat początków panowania Gustawa Erikssona Wazy. O tym, że Hanza, organizacja miast zdominowana przez porty z wybrzeża Bałtyku (w której bardzo dużą rolę odgrywała Lubeka) rozbiła unię kalmarską łączącą Danię ze Szwecją była już mowa w Szkole Nawigatorów:

https://pioter.szkolanawigatorow.pl/waza-w-zupie

Wspomniane przeze mnie patriotyczne i luterańskie szwedzkie mity dotyczą przede wszystkim właśnie pierwszego szwedzkiego króla z dynastii Wazów - Gustawa Erikssona, dużo później nazwanego Gustawem Wazą. Przedstawiano go jako walecznego żołnierza, podczas gdy w rzeczywistości unikał udziału w bitwach. W 1518 roku Gustaw Eriksson Waza był wraz z pięcioma innymi szlachcicami szwedzkimi gwarantem rozejmu zawartego przez Szwedów z królem duńskim Krystianem II. Został następnie uprowadzony do Danii i jak pisze Lindqvist "udało mu się uciec do Lubeki, gdzie zaprzyjaźnił się z burmistrzem i zawarł wiele znajomości, które w przyszłości okazały się niezwykle cenne".

Czy już w 1518 Gustaw Erikson Waza był najważniejszym człowiekiem Lubeki wśród Szwedów? Śmiem wątpić, bo w Szwecji było wielu znamienitszych magnatów i wynajęcie Gustawa przez Lubekę, było raczej wynikiem rzezi szwedzkiej arystokracji zwanej "sztokholmską krwawą łaźnią", której dokonał Krystian II w listopadzie 1520 roku, skazując na śmierć kilkadziesiąt osób. Gustaw dotarł co prawda do Szwecji jeszcze przed rzezią, jednak nie wiadomo, czy stanąłby na czele stronnictwa sponsorowanego przez Hanzę, gdyby nie egzekucje dokonane na rozkaz duńskiego króla.

Lindqvist wbrew mitom o bohaterskich Wazach, bojownikach o wolność Szwecji stwierdził, że ten ród należał "z nielicznymi wyjątkami do popleczników Danii". Gustaw Eriksson Waza miał jednak powody by nienawidzić Duńczyków, nie tylko z powodu swojego zdradzieckiego uwięzienia w Danii, ale przede wszystkim dlatego, że podczas "sztokholmskiej krwawej łaźni" stracił życie jego ojciec Erik Johansson, a kobiety z jego rodziny zostały wywiezione do Danii. Lindqvist pisze, że "Gustaw Waza miał dwadzieścia cztery lata i został na świecie sam jak palec". Stracił majątek i poszukiwali go ludzie króla Krystiana.

Szwedzki historyk sugeruje, że Gustaw potrzebował schronienia i znalazł je w regionie Dalarna. "Dalarna przyszła mu do głowy prawie od razu. W tej dzielnicy nie uświadczysz królewskich twierdz, zamków ani dworów, a tym samym żadnych oddziałów króla. Dalarnę zamieszkiwali posiadający własne gospodarstwa chłopi lub górnicy zajmujący się wydobyciem i przetwórstwem żelaza. Z Bergslagenu pochodziły najważniejsze szwedzkie produkty eksportowe: miedź i żelazo. Ludzie od dawien dawna trzymali w domach broń. Sprawnie posługiwali się długimi łukami i kuszami, z których posyłano charakterystyczne krótkie, ciężkie strzały. (...) Dalarna zyskała status regionu bez mała autonomicznego. Jej mieszkańcy cieszyli się prawami niedostępnymi dla innych, przyznano im ulgi podatkowe i prawo wybierania samorządu. Znajdowali tam azyl banici z innych dzielnic chcący pracować w kopalniach. Górnicy, nie zaliczający się ani do chłopów, ani do mieszczan, tworzyli stan wolnych ludzi. Zakładali kooperatywy, które zarządzały kopalniami i nadzorowały dymarki. Przy niektórych pracach stanowili jeden współpracujący ze sobą zespół, przy innych każdy pracował na własny rachunek. Górnik sam wydobywał i wytapiał rudę, używając węgla, który sam zdobył."

Rozumiem, że praca popularnonaukowa wymaga pewnych uproszczeń, ale Lindqvist pomija dość istotną grupę odgrywającą znaczną rolę w Dalarnie, moim zdaniem ważniejszą niż "chłopi lub górnicy". Na szwedzkiej stronie internetowej poświęconej historii szwedzkiego wydobycia metali i metalurgii można znaleźć informację, że w średniowieczu "niemieccy właściciele kopalń i kupcy uzyskali prawa do prowadzenia własnej działalności na obszarach wydobycia w Szwecji i w szwedzkich ośrodkach handlowych". Wszystko wskazuje więc na to, że Gustaw Eriksson Waza nie był samotnym jak palec banitą ściganym przez ludzi króla Krystiana, ale  wysłannikiem niemieckiej Lubeki do niemieckich przedsiębiorców z Dalarny, którzy otrzymali zadanie zmobilizowania zależnych od nich ludzi uzbrojonych w łuki i kusze. Konkurencyjne organizacje handlowe miały ochotę odebrać Hanzie biznes wydobywczy w Szwecji i trzeba było zbrojnie upomnieć się o utrzymanie przywilejów. Dlatego retoryczne pytania Lindqvista - jak Gustaw, młody szlachcic ukształtowany przez dwór regenta Szwecji dogadywał się z prostymi chłopami z lasu w Dalarnie, moim zdaniem są trochę nie na miejscu. Warto raczej zapytać, co sprawiło, że Gustaw nie został przyjęty przez niemieckich przedsiębiorców w Dalarnie z otwartymi rękami i musiał nawet uciekać w kierunku Norwegii. Dopiero w trakcie ucieczki Gustaw został dogoniony przez delegację z Dalarny, która przekazała mu, żeby wrócił i stanął na czele powstania. Na cześć ucieczki Gustawa w kierunku Norwegii zorganizowano w XX wieku narciarski bieg Wazów, ale Gustaw raczej nie uciekał na nartach (używał prawdopodobnie rakiet śnieżnych, albo jechał saniami), a trasa biegu nie odpowiada ówczesnej trasie ucieczki Gustawa (trasa ta została stworzona w XX wieku przez wykarczowanie sporych połaci lasu).

Dlaczego w pierwszym momencie Gustawowi nie udało się wykonać zadania, czyli wyruszyć z kusznikami z Dalarny na Sztokholm? Zgubił po drodze dokumenty uwierzytelniające? Nie dowierzano mu jako przedstawicielowi rodu związanego z Danią i uznano za prowokatora? Może dopiero w trakcie ucieczki Gustawa do Norwegii dotarły z Lubeki pieniądze niezbędne do zrealizowania całego przedsięwzięcia?

Moim zdaniem ucieczka Gustawa w kierunku Norwegii mogła w ogóle nie mieć miejsca. Być może organizacje handlowe duńska i hanzeatycka próbowały wynegocjować jakiś kompromis, a Gustaw czekał gdzieś w ukryciu na wynik negocjacji. Król duński Krystian II jednak nie był skłonny do kompromisu i chciał całkowicie nowego rozdania, bowiem: "chciał wprowadzić wysokie podatki, odebrać chłopom broń oraz przebudować system eksportu szwedzkiego żelaza i miedzi. Szlak handlowy zamiast do miast Hanzy i Lubeki miał odtąd prowadzić do Kopenhagi, która uzyskałaby prawo składu. Brzmiało to przerażająco i groźnie. Chciano usunąć stare, dokładnie wytyczone drogi handlowe, by wszystko przejęli Duńczycy i Holendrzy." Wygląda na to, że Duńczycy, wspierani przez Holendrów, a może i przez Anglików zlekceważyli słabnącą Hanzę i jej człowieka Gustawa Erikssona Wazę. Cała sytuacja była zresztą powtórką z rozrywki, bo jak można przeczytać we wspomnianej przeze mnie historii szwedzkiej metalurgii : "w latach 20-tych XV wieku król Skandynawii Eryk Pomorski przyznał przywileje szwedzkim żeglarzom i kupcom kosztem ich niemieckich konkurentów i zablokował cieśninę Sund dla statków z Lubeki. To było katastrofalne dla szwedzkiego eksportu żelaza i prowadziło do tego , że wiejscy górnicy z Dalarny i Västmanland - razem z kupcami ze Sztokholmu wszyscy pod przywództwem wiejskiego górnika Engelbrekta zerwali unię z Danią i Norwegią."

Engelbrekt, przez Szwedów trochę lekceważąco nazywany "wiejskim górnikiem" był z pochodzenia Niemcem, więc w jego osobie widziałbym przedstawiciela Lubeki. Lindqvist nie pisze o roli Hanzy w Dalarnie, ale przynajmniej pokpiwa sobie trochę z romantycznej legendy stworzonej przez Szwedów na temat powstania wywołanego przez Gustawa, przypominając poezję niejakiego C.W. Böttigera:

"Kwiaty przed nim zakwitały

plon jak kobierzec utkany,

on nam wyostrzył strzały,

on nam zerwał kajdany."

Gustaw mając do dyspozycji piechotę z Dalarny i tytułując się "namiestnikiem prostych ludzi" mógł już negocjować z najważniejszymi osobami w Szwecji. Biskup Linköping Hans Brask zgodził się na odstąpienie od króla duńskiego Krystiana II, gdy Gustaw obiecał między innymi, że "będzie robił wszystko, żeby bronić przywilejów, majątku i praw Kościoła katolickiego". Jak pisze Lindqvist "to jedna z niezliczonych pisemnych obietnic, które Gustaw Eriksson złamie, gdy tylko poprawi się jego sytuacja". Legenda, że Gustaw zdobył Szwecję przy pomocy chłopów i górników jest fałszywa, bo "podstawę armii Gustawa stanowiła niewielka liczba niemieckich żołnierzy zaciężnych (...) i kilkusetosobowy oddział jazdy konnej - pospolitego ruszenia szlachty." Twierdzę Stegeborg poddał Gustawowi Niemiec na służbie duńskiego króla - Berend von Melen. Do Gustawa dołączył także brat von Melena- Henrik. Berend von Melen został następnie wysłany do Lubeki, żeby zorganizować pomoc dla Gustawa. Z Lubeki "przypłynęło dziesięć uzbrojonych statków załadowanych najróżniejszymi wyrobami, siedmiuset pięćdziesięcioma żołnierzami, prochem i bronią. (...) W porcie w Gdańsku czekały na lepszy czas dwadzieścia dwa statki handlowe, które stały się później podstawą własnej floty Gustawa Wazy. Koszt dostawy: czterdzieści dwa tysiące marek. Żeby zgromadzić tak wielką sumę, Gustaw musiał wyeksportować 2550 ton żelaza. (...) Wraz z ładunkiem przypłynęli też negocjatorzy reprezentujący Lubekę: Berndt Bomhouver i Hermann Plönnies. W zamian za udzieloną pomoc zażądali całkowitego zwolnienia z ceł w Szwecji i całkowitego zakazu dla Szwedów pływania przez cieśninę Sund do Holandii, ponieważ Lubeka, Gdańsk i inne miasta Hanzy chciały monopolu na cały szwedzki i fiński handel zagraniczny. Wszystkim innym cudzoziemcom obiecano zakazać handlu towarami szwedzkimi i fińskimi. Delegacja z Lubeki trzymała się od tej chwili nieustannie w pobliżu Gustawa."

Na zgromadzeniu narodowym w Strängnäs w czerwcu 1523 roku Gustaw został ogłoszony królem, choć zdaniem Lindqvista podczas całej procedury naruszono prawo. A samo zgromadzenie, nie było riksdagiem, czyli parlamentem czterech stanów Szwecji, bo "nie brali w nim udziału chłopi i mieszczanie ze wszystkich dzielnic kraju. Przeważającą większość stanowili reprezentanci szlachty, prałaci i delegacja z Lubeki." Lubeka zresztą dość mocno naciskała szwedzkich delegatów, żeby przyznali miastu daleko idące gwarancje i przywileje, szantażując ich, że w przeciwnym razie będą wspierać ponowne połączenie Szwecji z Danią. Do szwedzkiej Rady Królewskiej został wybrany Niemiec Berend von Melen, co stanowiło złamanie obowiązującego prawa. Gustaw dosyć obłudnie wzbraniał się przed przyjęciem tytułu królewskiego. Wtedy "po Gustawa przyszedł Berend von Melen. Jednak nie zaprowadził go od razu do Rady Królewskiej ani do zgromadzonej gawiedzi, tylko do czekających w kościele dwóch delegatów Lubeki. Ci zachęcali go do przyjęcia propozycji, ponieważ uzależnienie państwa szwedzkiego od pieniędzy z Lubeki zaszło już tak daleko, że w interesie wierzycieli leżało wspieranie Gustawa, który stanowił gwarancję zwrotu długu. (...) Kilka dni po wyborze króla Lubeka otrzymała obiecane Hanzie przywileje. Zwolnienie z ceł i wyłączne prawo handlu z portami szwedzkimi i fińskimi dla Lubeki i Gdańska. Wszyscy inni kupcy zostali objęci zakazem. Nawet Szwedom nie pozwolono wpływać do tych portów lub z nich wypływać z towarami na pokładzie."

Ze sprawą pożyczki od Lubeki wiąże się sprawa rozwoju herezji w Szwecji. Zgromadzenie w Strängnäs zdecydowało "pożyczyć" od Kościoła srebro na spłatę pierwszej raty pożyczki. Gustaw, bez oficjalnego zerwania z Kościołem, stawał się władcą heretyckim, kradnącym kościelny majątek i skazującym na śmierć opornych biskupów i kapłanów. Gustaw miał w swoim otoczeniu spore grono Niemców. Pierwszym zawodowym dyplomatą na dworze Gustawa został Niemiec Wulf Gyler, który zajmował się między innymi pisaniem listów w imieniu Gustawa adresowanych za granicę. Gustaw wydał swoją siostrę Małgorzatę za niemieckiego oficera i urzędnika Johana von Hoya-Bruchhausen, który znalazł się na dworze szwedzkim dzięki silnemu poparciu Lubeki.

Wzrost wpływu herezji luterańskiej w Szwecji niepokoił wielu duchownych i arystokratów, do religii katolickiej byli też przywiązani przedstawiciele szwedzkiego ludu. Dochodziło więc do buntów katolików krwawo tłumionych przez Gustawa. Jeden z buntowników ubolewał, że Gustaw zrujnował kościoły i klasztory i chce zmusić naród do porzucenia wiary - nazywał króla "Lutrem i poganinem". Gustaw wykorzystywał trudną sytuację Kościoła w czasach Sacco di Roma i w czasach działalności Lutra do obrabowania szwedzkich duchownych z ich majątków. Wzorował się na Albrechcie Hohenzollernie, który dokonał sekularyzacji państwa Zakonu Krzyżackiego. Ale ze względu na przywiązanie ludu do religii katolickiej Gustaw nie forsował szybkiego przyjmowania luteranizmu jako religii panującej w Szwecji. Obiecał też nie wtrącać się w sprawy zwykłych proboszczów, co ci ostatni przyjęli z wdzięcznością, jakby nie zdając sobie sprawy z tego, że za nich Gustaw zabierze się w dalszej kolejności. Choć trzeba przyznać, że niektórzy z proboszczów pozostawali pod wpływem herezji Lutra. Wielu dostojników uciskanego przez Gustawa Kościoła szwedzkiego uciekło do Polski - między innymi wspomniany powyżej arcybiskup Brask, który zmarł w opactwie cystersów w Lądzie w Wielkopolsce. Spora szwedzka kolonia duchownych i zakonników osiedliła się w Gdańsku.

Gustaw Waza jako król zależny od Hanzy nie miał zbyt wielkiego pola manewru. Przedstawiciele Lubeki pełnili nawet dla niego rolę swatów - negocjowali ożenek z Katarzyną, córką Magnusa, niemieckiego księcia Lauenburgu. "Latem 1530 roku do Lauenburgu przyjechali starzy lubeccy przyjaciele Gustawa, burmistrzowie Klaus Brömse i Hermann Plönnies, oraz bywalec dworu Herman Iserhel." Wynegocjowali oni porozumienie i ślub odbył się w 1531 roku. Podczas wesela pito między innymi z ukradzionych Kościołowi kielichów mszalnych. Wbrew późniejszej propagandzie Gustaw nie był człowiekiem skromnym, Lindqvist określa jego dwór jako "najwspanialszy w całej historii Szwecji".

Sielankowe relacje między Gustawem Wazą a Lubeką nie były jednak trwałe. W kolejnych latach doszło do dość gwałtownej zmiany sojuszy. Gustaw Waza najprawdopodobniej przyjął ofertę konkurencyjnych wobec Hanzy organizacji handlowych związanych z Niderlandami i "postawił się" Lubece, co doprowadziło do wojny. Pozbył się z dworu takich ludzi jak Johan von Moya czy Wulf Gyler. Jak pisze Lindqvist Gyler "musiał przetrwać wielogodzinne znęcanie się werbalne i fizyczne" ze strony Gustawa, aż "udało mu się uciec i poszukać schronienia w Danii." Gustaw był psychopatą znęcającym się nie tylko nad swoimi podwładnymi, ale i nad członkami rodziny. Po skandalu erotycznym z udziałem jego córki Cecylii i pewnego niemieckiego arystokraty potrafił włóczyć dziewczynę za włosy po podłodze.

Przełomowym momentem, który ostatecznie zakończył dominację hanzeatyckich Niemców w Szwecji był rzekomy spisek, który miał doprowadzić do zamordowania Gustawa i jego zwolenników. Lindqvist pisze: "króla zamierzano zamordować podczas nabożeństwa w Niedzielę Palmową. Pod tronem królewskim w kościele podłożono kwartę prochu. Do ładunku przymocowano miedzianą rurkę, w której umieszczono lont. W chwili, gdy król usiadłby na tronie, lont uległby podpaleniu." Niektórzy szwedzcy historycy przypuszczają, że spisek był wymysłem Gustawa i jego popleczników. Faktem jednak były represje - egzekucje i konfiskaty majątków, które dotknęły mieszkających w Szwecji Niemców. Tak zakończył się okres, kiedy Szwecja była prywatnym państwem Lubeki. Szwecja związana z holenderskimi organizacjami handlowymi dążyła już zdecydowanie w kierunku herezji luterańskiej.

Herman Lindqvist podsumowując panowanie Gustawa Eriksona Wazy napisał o tym królu, że "wdeptał w ziemię i splądrował Kościół katolicki, niszcząc przy okazji większość szwedzkiej kultury i nauki, a nie tworząc nic w zamian". Jednak dalej autor chwali Gustawa: "Jak można ocenić, czy król należał do dobrych władców? Sprawdzając czy podczas jego panowania królestwu i dużej części społeczeństwa wiodło się lepiej czy nie. W roku 1560 Szwecja miała się dużo lepiej niż w 1523 roku. Dlatego uważamy, że król Gustaw to człowiek sukcesu i monarcha o największych osiągnięciach w historii Szwecji. ". Tutaj można zapytać, co to znaczy "duża część społeczeństwa". Gustaw rabując majątek Kościoła, rzucał też ochłapy z tego rabunku szwedzkiej szlachcie, czyniąc z niej wspólnika w tym procederze. Dlatego obdarowani nie chcieli powrotu katolicyzmu. Ale inaczej było z niższymi warstwami społecznymi. Państwo Wazów było państwem absolutystycznego zamordyzmu, z dużym uciskiem podatkowym. Powstanie stałej armii być może dawało szansę zrobienia "kariery wojskowej", ale znacznie zwiększyło prawdopodobieństwo przedwczesnej śmierci w obcym kraju ku chwale króla Szwecji. Ludowi zabrano katolickie ceremonie, kult Matki Bożej i świętych. Zabrano klasztory, które opiekowały się biednymi. Okłamywano ludzi, że król Gustaw był skąpcem (taki protestancki wzór do naśladowania dla ubogich), choć był bardzo rozrzutny. Kłamano na temat ważnych wydarzeń z historii Szwecji, kłamano na temat życia w krajach katolickich. Kiedy już Kościół szwedzki został całkowicie obrabowany, dla dalszego rozwoju szwedzkiego "mocarstwa" był niezbędny rabunek za granicą. Ale to już inna i dobrze znana nam historia.

https://www.jernkontoret.se/en/the-steel-industry/the-history-of-swedish-steel-industry/

 

 



tagi: herezja  szwecja  wazowie  dania  lubeka  gustaw waza 

zw
4 listopada 2024 18:04
33     1390    16 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

gabriel-maciejewski @zw
4 listopada 2024 19:09

Super. Tak było. Dramat jest z tymi opisami, no ale przynajmniej są. U nas nie ma żadnych

zaloguj się by móc komentować

agnieszka-slodkowska @zw
4 listopada 2024 19:10

Dziękuję za ciekawy tekst. Nie czytałam książki, o której Pan wspomina. Przeczytałam natomiast „Gustawa Wazę” autorstwa Larsa Olafa Larssona, moim skromnym zdaniem, całkiem niezłą. Wątki Lubeki przewijają się przez niemal cały okres panowania Gustawa.

zaloguj się by móc komentować

zw @gabriel-maciejewski 4 listopada 2024 19:09
4 listopada 2024 19:22

Jest jeszcze jedna ciekawa rzecz, o której nie napisałem, bo notka i tak wyszła długa. Już w XVI wieku na dworze szwedzkim kręcą się Francuzi. I to nie jako zwykli dworacy bez znaczenia, ale jako kreatorzy wydarzeń.

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @zw
4 listopada 2024 19:25

Po Holendrach ptzyszła Francja. Niesłychanie obrotowi byli ci Szwedzi...:). Każdemu cos obiecywali byleby utrzymac swoj status materialny.

Dziękuje za te pouczająca historię.

PS. Gdańsk nigdy, tj. od 1309,  nie był nasz...:). A po Wojnie Północnej nie był już nikomu potrzebny.

zaloguj się by móc komentować

zw @agnieszka-slodkowska 4 listopada 2024 19:10
4 listopada 2024 19:25

Cieszę się, że notka się Pani podobała. Lars Olaf Larsson jest często cytowany przez Lindqvista. Wygląda na to, że to także autor kwestionujący dawniejsze szwedzkie mity. Kwestionował chociażby istnienie "spisku Niemców", o którym pisałem w notce. 

zaloguj się by móc komentować

zw @OjciecDyrektor 4 listopada 2024 19:25
4 listopada 2024 19:35

Polecam się na przyszłość. Nie wiem, czy to rzeczywiście Szwedzi decydowali w której grupie kapitałowej mają akurat być, czy nimi czasem nie handlowano na wyższym szczeblu :)

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @zw 4 listopada 2024 19:35
4 listopada 2024 19:40

No ale pozbyli się Hansy, czyli swego wierzyciela. Wiadomo, że złożono im lepszą ofertę, ale nie musieli tego robić. Jakiś wpływ jednak mamy na swój los.

zaloguj się by móc komentować

zw @OjciecDyrektor 4 listopada 2024 19:40
4 listopada 2024 19:45

Może musieli, kto to może wiedzieć...

zaloguj się by móc komentować

Nova @zw
4 listopada 2024 19:59

Ta szlachta kooperująca  w Szwecji w rabunku Kościoła Katolickiego to jak ta nowa gentry w 16 w. w Anglii. Wzbogacili się dzięki Heniowi VIII na majątku poklasztornym i na życie i smierć byli związani z nowym ładem.Coś jak nomenklatura sowiecka w Moskowii utuczona na majątku wszelakim zrabowanym po 1917. Dzisiaj potomkowie tej nimenklatury w Moskwie robią za nową "szlachtę".

zaloguj się by móc komentować

zw @Nova 4 listopada 2024 19:59
4 listopada 2024 20:14

Dobrze, że u Szwedów pojawia się głos wpływowego historyka, jakim jest Lindqvist, który uświadamia, jaką katastrofą dla szwedzkiej kultury był ten nowy ład. Nie wiem czy u Anglików jakiś równie popularny historyk potrafiłby się zdobyć na podobną refleksję. 

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @zw 4 listopada 2024 20:14
4 listopada 2024 21:12

W Anglii to kają stale katastrofy. A to Angloqie i Sasi, a to Duńczycy, a Wilhelm Zdobywca, a przed nim Kanut Wielki. Potem Plantageneci i w końcu Tudorowie. Później Cromwell. A na końcu Wilhelm Orański. 

Anglicy już sami nie nadążają

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @OjciecDyrektor 4 listopada 2024 21:12
4 listopada 2024 21:13

kają = mają

Angloqie = Anglowie

zaloguj się by móc komentować

zw @OjciecDyrektor 4 listopada 2024 21:12
4 listopada 2024 21:21

Po Wilhelmie była jeszcze dekolonizacja sponsorowana przez Amerykanów i Sowietów, która sprawiła, że dotychczasowe kolonie zaczęły zaludniać wspólnymi siłami samą Anglię.  A ostatnio algorytm ciągle mi podsyła artykuły różnych portali jaką to katastrofą ekonomiczną okazał się brexit. 

zaloguj się by móc komentować

Matka-Scypiona @zw 4 listopada 2024 20:14
4 listopada 2024 21:50

Klinika Języka wydała książkę Williama Cobbetta - Historia reformy protestancki ej w Anglii i Irlandii

zaloguj się by móc komentować

Traube @zw
4 listopada 2024 21:54

W wywiadzie dla Expressen mówi Lindqvist m.in. o tym, że wraz ze swoją polską - wówczas konkubiną (sambo) przeprowadził się do mieszkania w pobliżu Uniwersytetu Warszawskiego. 
Opowiada też, że przeprowadzał się 27 razy w lub pomiędzy 11 krajami na trzech kontynentach. Polska była jego jedenastym krajem, uczył się właśnie polskiego. 
W Szwecji żył łącznie tylko siedem-osiem lat. W chwili udzielania wywiadu miał 71 lat. Chyba zatem to nie o wielokulturowość chodziło. 
 

https://www.expressen.se/nyheter/herman-lindqvist-om-samvete-och-karlek/

zaloguj się by móc komentować


zw @Matka-Scypiona 4 listopada 2024 21:50
4 listopada 2024 21:59

Miałem na myśli współczesnych historyków. Lindqvist to celebryta, prowadził program telewizyjny "Historia Szwecji". W Irlandii takim historykiem-celebrytą jest Tim Pat Coogan. Nie wiem, kto taką rolę odgrywa w Anglii. Ale wątpię, żeby atakował Henryka VIII i Elżbietę I.

zaloguj się by móc komentować

Traube @Traube 4 listopada 2024 21:54
4 listopada 2024 22:06

Zapomniałem dodać, że trzy z tych 7-8 lat w Szwecji, to pierwsze lata życia Lindqvista, którego rodzina przeprowadziła się do Finlandii, gdy jego ojciec został attache prasowym szwedzkiej ambasady. 

zaloguj się by móc komentować

zw @Traube 4 listopada 2024 21:54
4 listopada 2024 22:17

Dziękuję za bardzo ciekawy wywiad. Tam pada takie stwierdzenie o Szwecji: Mamy dużą imigrację, gdzie integracja nie przebiega całkowicie pomyślnie. To, że jako dziennikarz miał do czynienia z różnymi kulturami nie wyklucza tego, że środowisko wielokulturowe nie jest dla niego tym wymarzonym na spędzenie jesieni życia.  

zaloguj się by móc komentować


Paris @zw 4 listopada 2024 20:14
4 listopada 2024 22:59

Rzeczywiscie,...

...  az  dziw  bierze  czlowieka,  ze  to  SAM  szwedzki  historyk  wzial  sie  i  zdobyl  na  taka  refleksje  !!!

Co  do  Angoli  -  to  pomyslalam  sobie  o  tym  ,,mOONdrolu,,  Norman  Davies  zwanym,...  ale  czy  on  by  ,,sie  zdobyl,,  to  akurat  watpie.

 

Dziekuje  za  swietny  wpis  i  super  komentarze  do  niego,

  

zaloguj się by móc komentować

Paris @zw 4 listopada 2024 21:59
4 listopada 2024 23:05

No  gdzie  tam,...

...  jeszcze  sie  taki  w  Anglii  nie  narodzil,  co  by  te  ZLODZIEJSKIE  ku***skie  moscie  ,,atakowal,,  !!!

zaloguj się by móc komentować

zw @Paris 4 listopada 2024 22:59
4 listopada 2024 23:06

Davies akurat jest pochodzenia walijskiego. Dziękuję za miłe słowa. 

zaloguj się by móc komentować

emirobro @zw
5 listopada 2024 03:08

Swietny wpis. Zaiskrzyl wieloma skojarzeniami.

Unia w Krewie w 1385 vs Unia kalmarska w 1395 - tak blisko siebie i czasowo i geograficznie.

Aleksy Thurzon - syn burmistrza Krakowa, ozeniony z corka Jakuba Fuggera, pan Pszczyny w latach 1517- 1525, ktory podobno razem z Fuggerem zmienil szlak trasportu miedzi tak aby w drodze na zachod z Wegier omijal Krakow.
vs
Gustaw I Waza - krol Szwecji od1523 roku, ktory zaczynal od hanzyatyckiej Lubeki i dzialal w Dalarna, w Szwecji gdzie sa kopalnie metali w tym miedzi.

zaloguj się by móc komentować

zw @zw
5 listopada 2024 07:22

Jeszcze jedno skojarzenie - Stańczyk siedzi smutny nad listem z napisem Samogitia 1533 a rok później zaczyna się wojna Lubeki że szwedzkimi i duńskim protestantami. Bardzo ważna dla losów Skandynawii. Dziękuję za ten komentarz.

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @zw 5 listopada 2024 07:22
5 listopada 2024 07:48

To Stańczyk był człowiekiem Lubeki? Czy może króla duńskiego? To byłoby bardzo ciekawe poznać prawdziwą przyczynę jego smutku/zamyślenia. 

zaloguj się by móc komentować

zw @OjciecDyrektor 5 listopada 2024 07:48
5 listopada 2024 08:04

Rzeczywiście bardzo ciekawy temat. Lubeka pewnie nie jednego błazna finansowała.

zaloguj się by móc komentować

Pioter @zw 5 listopada 2024 08:04
5 listopada 2024 08:29

Prawdopodobnie finansowała cały Uniwersytet w Dülken.

zaloguj się by móc komentować

zw @Pioter 5 listopada 2024 08:29
5 listopada 2024 09:09

Warto odświeżyć sobie wpisy Betacoola, w których Stańczyk i Lubeka się pojawiają.

zaloguj się by móc komentować

z-daleka @OjciecDyrektor 4 listopada 2024 19:40
5 listopada 2024 09:40

Nie pozbyli się Hanzy , zostali przez jej spadkobierców przejęci 

zaloguj się by móc komentować

ArGut @zw
5 listopada 2024 18:12

Bardzo inspirująca notka. Byłem w Lubece, przejazdem w czasie tzw. 2 fali PLANdemi ... Wchodząc do każdego miejsca musieliśmy się CZEKINOWAĆ w specjalnej appce.

Głównym punktem dla pani ArGutowej była kawiarnia z muzeum marcepanu ... bo ponoć Lubeka znana jest z marcepanu ...

Lubeck marzipan museumpo odstaniu przy wejściu, czekaliśmy również przy wejściu do kawiarni (można było się przyjrzeć gablotom, kogo obdarowano różnymi fikuśnymi marcepanowymi kompozycjami) i do muzeum. Jednocześnie uaktualniając apkę, że wchodzimy tu-i-tu ...

Lubeca marzipan museum

Wracaliśmy wtedy z "wakacji" w Dani, która TOTALNIE różniła się od Niemiec ... Dania to ponoć dziś (wtedy chyba również) miejsce życia NAJSZCZĘŚLIWSZYCH LUDZI, a jednocześnie miejsce gdzie w ściekach miejskich jest wysoki poziom "narkotyków rekreacyjnych", że się podzielę przeczytaną informacją. 

 

zaloguj się by móc komentować

zw @ArGut 5 listopada 2024 18:12
5 listopada 2024 19:59

Poczytałem hasła z Wikipedii o marcepanie przy omocy tłumacza i wersja węgierska zawiera legendę o marcepanie z Lubeki: W 1402 roku w Lubece panował wielki głód, ponieważ siły wroga otoczyły miasto i skończyła się cała żywność. W tym czasie do portu w Lubece wpłynął grecki statek załadowany migdałami, ale okazało się, że kupiec, który zamówił migdały, zbankrutował, a przesyłka była bez właściciela. Migdały, które następnie zlicytowano, kupił lokalny cukiernik. Migdały zmielił, zmieszał z cukrem i wodą różaną, dodał żółtka, z masy uformował kulki i zaczął je sprzedawać. 

Włosi i Hiszpanie też przyznają się do wymyślenia receptury marcepanu, wymienia się też Persów i Chińczyków jako jego pierwszych producentów. 

zaloguj się by móc komentować

zw @OjciecDyrektor 5 listopada 2024 07:48
11 listopada 2024 11:05

To Stańczyk był człowiekiem Lubeki? Czy może króla duńskiego? To byłoby bardzo ciekawe poznać prawdziwą przyczynę jego smutku/zamyślenia. 

Przypomniałem sobie stary tekst Betacoola:

https://betacool.szkolanawigatorow.pl/nadciaga-noc-komety-kto-przezyje-swoja-smierc

Wynika z niego, że człowiekiem bardzo zmartwionym rozwojem sytuacji był w 1533 roku Albrecht Hohenzollern. Mamy tam takie cytaty z książki Wiktora Szymaniaka:

„Zabiegi dyplomatyczne o obronę lenna książę Albrecht organizował w atmosferze ciągłej obawy, czasem wręcz strachu i paniki. Sam pisał do króla, że żyje wciąż „w trwodze i smutku”. Co więc szczególnie niepokoiło Albrechta? Oczywiście zagrożenie krzyżacko-cesarskie (…) 

Dzięki dobrze zorganizowanej sieci informacyjnej książę orientował się na bieżąco w planach i poczynaniach krzyżackich. Znał nawet prawie dokładną liczbę przygotowanych do ataku na Prusy żołnierzy i okrętów (…). Mógł więc jako specjalista dokonać oceny sił własnych przeciwnika, sprzymierzeńców, obu stron oraz umiejętności i uzbrojenia armii. Ocena ta wypadała na niekorzyść Księstwa, co było oczywiste, ale bywała też ujemna i dla Polski, co mogło być niepokojące. Tak więc teoretyczna i praktyczna wiedza wojskowa była jedną z przyczyn „trwogi i smutku” księcia.

Innym powodem obaw Albrechta mogła być troska o losy własne i rodziny. Po zdobyciu Księstwa przez Krzyżaków księciu groziłaby nawet utrata życia…”

„Kolejne poważne zaniepokojenie księcia o losy swoje i własnego kraju miało miejsce na początku roku 1533, gdy po wyborze margrabiego Wilhelma, brata Albrechta, na biskupstwo ozylskie, Zakon inflancki rozpoczął przygotowania wojenne i nawet wysłał wywiadowców na granicę Prus Książęcych”.

„Krzyżacy nie mieli zamiaru rezygnować z przyznanych im przez cesarza ziem pruskich i do ich przejęcia rozpoczęli przygotowania w 1533 roku. Książę Albrecht i Zygmunt Stary byli o tym poinformowani. Król nawet przesłał odpowiednie ostrzeżenie  do stanów swojej części Prus. Z drugiej strony nastąpiło kolejne zbliżenie Zakonu inflanckiego z Moskwą, co było niebezpieczne dla Litwy, a więc i dla Prus Książęcych. Dlatego Albrecht za  pośrednictwem Nipszyca informował króla o odbytym późną jesienią 1533 roku poselstwie moskiewskim w Inflantach, za co król przekazał księciu wyrazy wdzięczności”.

Betacool pisał dalej:

Atmosfera wokół Hohenzollerna stale się jednak zagęszczała. Albrecht zamienił się na dłuższy czas w najżyczliwszego Polsce donosiciela, który ostrzegał króla Zygmunta o tym, że Zakon Niemiecki szuka sojuszników do ataku na Prusy Książęce w Lubece i Inflantach i że może to zagrozić Litwie w razie jej konfliktu z Moskwą, że Gdańsk torpeduje zaciągi księcia, że brakuje mu pieniędzy, że prosi o zgodę na zastawienie kolejnych starostw i posiadłości i interwencję w Gdańsku, by ten nie sprzymierzył się z Lubeką.

Betacool pisał jeszcze sporo o agencie Albrechta Hohenzollerna w Polsce Mikołaju Nipszycu, ale ja chciałbym wrócić do Matejki. Patrząc na postać Stańczyka na obrazie "Hołd pruski" widzimy go zamyślonego i odwróconego tyłem do głównej sceny, jakby dystansującego się do całego wydarzenia. Być może myśli "będą kłopoty". Na obrazie z napisem "Samogitia 1533" Stańczyk wygląda na mocno załamanego, bo kłopoty zaczynają się materializować. Wydaje się, że bardzo dużo w 1533 roku zależało od miast hanzeatyckich. Gdyby Lubeka i Gdańsk ruszyły razem z Krzyżakami i zakonem inflanckim na Prusy, to ten cały hołd pruski zakończyłby się katastrofą i dla Albrechta i dla Zygmunta. A na obrazie przedstawiającym rok 1533 tylko Stańczyk jest smutny. Dwór się dobrze bawi. 

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować