-

zw

Thomas P. Hughes o tym, jak Amerykanie budowali sowiecki komunizm

W 1988 roku, w okresie amerykańsko-sowieckiego odprężenia, historyk techniki Thomas P. Hughes napisał artykuł o pomocy, jakiej udzielali Amerykanie Sowietom przy budowie wielkiego przemysłu. Mimo, że artykuł ma swoje lata, przedstawione w nim fakty nie są powszechnie znane. W "Szkole nawigatorów" poruszał te sprawy w swoich komentarzach Porfirogeneta, ale temat jest znacznie bardziej obszerny, niż to, co można napisać w komentarzu na blogu. Dlatego chciałbym zamieścić tłumaczenie prawie całego artykułu Hughesa. Tego nie uczono nas w szkole i warto tę lukę uzupełnić. Oczywiście do tekstu nie można podchodzić bezkrytycznie. Jest tu pewna dawka propagandy, sporo amerykańskiego poczucia wyższości, oraz słabo skrywana fascynacja sowieckimi eksperymentami społecznymi i zbrodniarzami takimi jak Lenin i Trocki. Niewiele uwagi jest poświęcone ofiarom tych eksperymentów. Dyskusyjna jest przedstawiona na końcu artykułu Hughesa teza, że w latach 1936-1945 Sowieci całkowicie przestawili się na rozwój w oparciu o własne siły. W rzeczywistości transfer zachodniej technologii trwał nadal, ale to już temat na inną notkę.

Thomas P. Hughes "Jak Ameryka pomogła zbudować sowiecką machinę" (American Heritage, grudzień 1988)

(...)

Włodzimierz Iljicz Lenin, Lew Trocki i Józef Stalin - wszyscy wybrali technologię amerykańską. Jeden z doniosłych i prawie zapomnianych rozdziałów współczesnej historii dotyczy okresu międzywojennego. Dotyczy wielkiej determinacji bolszewików, aby wykorzystać przemysłowe dziedzictwo Stanów Zjednoczonych - aby skopiować za Uralem huty stali z Gary w stanie Indiana, aby sklonować w Niżnym Nowogrodzie fabrykę Forda z River Rouge, aby postawić na Dnieprze kopię wielkiej tamy i generatorów z Muscle Shoals w stanie Alabama. Wszystko przy użyciu amerykańskich metod i z udziałem amerykańskich inżynierów, planistów i menedżerów. Niewielu Amerykanów wie obecnie, kim był Frederick W. Taylor, ojciec zarządzania naukowego. Ale Taylor, Henry Ford, oraz inni amerykańscy przemysłowcy i inżynierowie wpłynęli głęboko i trwale na sowiecką historię. Dla bolszewików w latach 20-tych XX wieku pojęcie amerykanizmu oznaczało połączenie metod Taylora i Forda. A amerykanizm w tym rozumieniu był kluczem do sukcesu państwa komunistycznego.

(...)

Sowiecka ekonomia przeszła przez kilka faz w okresie międzywojennym. Od roku 1917 do 1921, w okresie komunizmu wojennego, bolszewicy próbowali desperacko i bez sukcesu przekazać przemysł związkom zawodowym lub komitetom robotniczym. Kraj przeszedł zwycięsko przez okres wojen zewnętrznych i wojny domowej dopiero wtedy, kiedy władze zaczęły przywracać menedżerów i inżynierów na ich dawne stanowiska. Potem, w 1921 roku, kiedy kraj był bliski wyczerpania, a produkcja przemysłowa stanęła w miejscu, Lenin wezwał do Nowej Polityki Ekonomicznej (NEP). Wymagało to tymczasowego wycofania się z centralnego planowania i kontroli. Reżim teraz tolerował znaczącą przedsiębiorczość prywatną i gospodarkę rynkową, równocześnie zachowując kontrolę nad "szczytami dowodzenia", które obejmowały przemysł ciężki, transport i dostarczanie energii elektrycznej. W tym okresie rząd zaczął proces planowania na skalę ogólnokrajową. Kulminacją procesu stał się w 1928 roku plan pięcioletni. Wraz z nim pojawił się kurs na eliminację prywatnej przedsiębiorczości zarówno w przemyśle jak i rolnictwie.

W okresie komunizmu wojennego import zachodniej technologii i ekspertów był niemożliwy, ale w okresie NEP-u zachodni fabrykanci mogli otwierać i prowadzić zakłady w ZSRR. Podczas planu pięcioletniego Sowieci przerzucili się na bezpośredni zakup i import zagranicznych zakładów produkcyjnych. Zagraniczni eksperci, szczególnie amerykańscy, nadzorujący sowieckich robotników i inżynierów uruchamiali te zakłady, a potem przekazywali je sowieckiej kadrze zarządzającej. Sowieckie przywództwo, zawsze obawiające się zależności od świata kapitalistycznego, walczyło o to, żeby uniknąć importu wyrobów przemysłowych, dążąc zamiast tego do rozpoczęcia produkcji tych wyrobów. Transfer technologii na dużą skalę, który wtedy nastąpił, był najbardziej intensywny w historii i powinien być uznany za ważny rozdział w sowieckiej przeszłości. Wcześniej Rosja przypominała kraj przedindustrialny, ciągle opierający się na sile roboczej ludzi i zwierząt oraz rolniczej podstawie ekonomicznej. Józef Stalin później twierdził, że zastał Rosjan używających drewnianych pługów, a zostawi ich z reaktorami atomowymi. Oczywiście była to retoryka - w rzeczywistości koleje, produkcja żelaza i stali oraz wyrobów tekstylnych, zagraniczne pożyczki doprowadziły do szybkiego rozwoju przemysłu w wielu regionach Rosji na długo przed rewolucją z 1917 roku. Ale szybkość zmian została zwielokrotniona po 1921 roku przez wymuszone przyjęcie zagranicznej technologii.

Kiedy w 1916 roku W.I. Lenin, rosyjski rewolucjonista polityczny, odkrył Fryderyka W. Taylora, amerykańskiego rewolucjonistę technologicznego, nastąpiło paradoksalne spotkanie umysłów. Taylor, urodzony w 1856 r. w Filadelfii, po 20 roku życia pracował jako brygadzista i menedżer w zakładach stalowych. Podjął tam badania nad optymalizacją ruchów pracowników i czasem ich pracy. Stanowiły one podstawę dla jego szeroko rozpowszechnionej teorii o naukowym zarządzaniu. Taylor wierzył, że dzięki obserwacji poszczególnych pracowników każda mechaniczna praca może zostać podzielona na dokładnie opisane indywidualne ruchy, co wyeliminuje marnowanie czasu i energii. Działalność fabryki jako całości może być zorganizowana w taki sam drobiazgowy sposób. System Taylora często prowokował zaciekłą opozycję ze strony robotników, którzy faktycznie tracili wolność i kontrolę nad swoją pracą. Ale często prowadził także do wielkich oszczędności. System zmechanizował pracę indywidualną, tak jak linia montażowa Forda zmechanizowała organizację fabryk. Taylor umarł, ale wpływ jego systemu naukowego zarządzania jest ciągle odczuwalny w przemyśle.

Lenin był także pod wrażeniem dorobku Franka Gilbretha, następnego amerykańskiego pioniera badań nad ruchami w czasie pracy, który zdawał się mniej zainteresowany pospieszaniem czy eksploatowaniem pracowników. Bardziej zależało mu na znajdowaniu najlepszej, oszczędzającej energię metody wykonywania pracy. Lenin napisał na marginesie jednego z artykułów Gilbretha, że zarządzanie naukowe może zapewnić przejście od kapitalizmu do socjalizmu.

Lenin podkreślał, że w jego państwie socjalistycznym tayloryzm nie będzie wykorzystywał pracownika dla korzyści chciwych kapitalistów. Zamiast tego znacznie zwiększy zyski z produkcji dla robotników i chłopów, oraz wykorzysta ogromny zasób chłopskiej niewykwalifikowanej siły roboczej. Lenin dostrzegał także, że taylorowska scentralizowana kontrola miejsca pracy, przebiegu pracy i pracowników pozwoli zaufanym ekspertom ściśle kontrolować proces transformacji od kapitalizmu do socjalizmu i pomoże wyplenić "burżuazyjnych sabotażystów".

Wiosną 1918 roku, kiedy jego kraj był zdezorganizowany i zdemoralizowany, Lenin powiedział: "Zadaniem, które sowiecki rząd musi postawić narodowi w całym jego zakresie, jest nauczenie się pracy... Musimy zorganizować w Rosji studia i nauczanie systemu Taylora, systematycznie go wypróbować i dostosować do naszych potrzeb. " Lenin zamierzał zatrudnić amerykańskich inżynierów, żeby pomogli wprowadzić ten system. Sowieckie związki zawodowe i niektórzy członkowie jego własnej partii byli przeciwni temu planowi. Ale Lenin preferował zarządzanie przez ekspertów, a nie chaotyczną kontrolę pracowniczą, nawet jeśli eksperci byli "reliktami burżuazji" lub cudzoziemcami. Był także gotów płacić więcej ekspertom i bardziej produktywnym pracownikom. Kiedy amerykańscy biznesmeni usłyszeli o jego poparciu dla tayloryzmu, przyjęli to jako dowód, że metody amerykańskie są najlepsze.

Lew Trocki, komisarz ludowy spraw wojskowych i najbardziej znany po Leninie przywódca, także znalazł miejsce dla tayloryzmu. Próbował wprowadzić zarządzanie naukowe w Armii Czerwonej i w zdziesiątkowanym przemyśle zbrojeniowym. We artykule opublikowanym w jednym z czasopism przypomniał swoje zaufanie do "Kiliego", amerykańskiego inżyniera (być może o nazwisku Kelly), który przyjechał do Związku Sowieckiego w 1918 r. (ściśle biorąc do Rosji sowieckiej, Związek powstał w 1922 r. -przyp. zw) żeby pomóc w tayloryzacji przemysłu. Kili powiedział Trockiemu, że "trwanie", próżnowanie w pracy pochłania 50 procent całego czasu produkcji w sowieckim przemyśle. Trocki, mający do czynienia z całkowitym krachem przemysłowym podczas okresu komunizmu wojennego, popierał "militaryzację" pracy, oznaczającą wprowadzenie skrajnego tayloryzmu na skalę całego kraju.

Redagując swój pierwszy plan pięcioletni w latach dwudziestych XX wieku, Sowieci wynieśli tayloryzm z poziomu zwykłej organizacji pracy w fabryce, do poziomu państwowej gospodarki na wielką skalę. Partia komunistyczna przetłumaczyła i wydała książkę Taylora "Zasady naukowego zarządzania". Wysoko postawieni przedstawiciele władzy sowieckiej sprowadzili Waltera Polakova, amerykańskiego zwolennika Henry'ego L. Gantta, jednego z najbardziej żarliwych uczniów Taylora. Miało to umożliwić łączność z amerykańskimi ekspertami od zarządzania naukowego i przygotowanie wykresów produkcyjnych dla całego planu pięcioletniego.

Aleksiej Gastiew, sowiecki przywódca związkowy i poeta, pomógł nadać tayloryzmowi sowiecki egzotyczny posmak. Postrzegał robotników przemysłowych jako przedłużenie maszyn, którymi się zajmowali i wysławiał połączenie człowieka i maszyny: "Hoduję żelazne ręce i ramiona/ Łączę się z żelazną formą". Zafascynowany pracami Taylora i Gilbretha, stał się bardem zarządzania naukowego.

Lenin uznał, że pomysły i entuzjazm Gastiewa robią wrażenie. Tak więc poeta uzyskał poparcie w tworzeniu tego, co uważał za swój najwyższy artystyczny wytwór - Centralnego Instytutu Pracy. Instytut stał się w latach 20-tych źródłem sowieckiego tayloryzmu, a studia nad czasem i ruchem stały się obsesją Gastiewa. Jego krytycy narzekali, że instytut zaniedbywał badanie złożonych problemów zarządzania naukowego, ale Gastiew sięgał dalej. Napisał: "Wielu osobom nie podoba się to, że chcemy radzić sobie z ludźmi jak ze śrubokrętem, nakrętką, maszyną. Ale musimy się tego podjąć bez obaw, zaakceptować to, tak jak akceptujemy wzrost drzew i rozszerzanie się sieci kolejowej." Gastiew przepowiadał, że tayloryzm zapoczątkuje nową erę, w której społeczeństwo będzie zmechanizowane, napędzane przez inżynierię społeczną. Zarówno w miejscu pracy jak i w społeczeństwie siedzibami władzy będą biura menedżerów i inżynierów. Gastiew pisał, że "Taylor był wynalazcą, Gilbreth był wynalazcą, Ford był wynalazcą". Mówił o Rosji przekształcanej w "nową rozkwitającą Amerykę". Stalinowska czystka, która zdziesiątkowała naukowców badających społeczeństwo wyeliminowała instytut Gastiewa w 1940 roku. W 1941 roku pojawiła się informacja, że Gastiew został zastrzelony.

Wprowadzanie w życie tayloryzmu w ZSRS stworzyło niezliczone problemy. Narzucano w zacofanym kraju system zarządzania, który został wynaleziony w kraju wydajnym i wysoko uprzemysłowionym dla jego własnych potrzeb. Amerykańscy inżynierowie i eksperci zarządzania wracali do Stanów z przerażającymi historiami o szalonych i bezwzględnych wysiłkach, żeby wprowadzić system Taylora. Liczni chłopi zamienieni w robotników przemysłowych nie docierali na czas do swoich stanowisk pracy urządzonych według systemu Taylora, bo nie mieli w domu zegarów. Urzędnicy partyjni domagali się przyspieszenia pracy w jednej części zintegrowanego kompleksu przemysłowego, zaniedbując inne części i powodując przez to gigantyczne trudności. Pracownicy, naciskani, aby wykonywać nierealistyczne plany, przeciążali nowo sprowadzone maszyny, szli na skróty i wypuszczali produkty-buble. Inżynierowie i zarządzający dowiadywali się, że niezamierzone pomyłki mogą być określone jako przestępczy sabotaż przez funkcjonariuszy wysokiego szczebla broniących swoich własnych posad. Nieracjonalne przyśpieszenia i wzrosty norm stały się w ogóle trwałą charakterystyką sowieckiego tayloryzmu i sowieckiej technologii.

Lenin wcześnie zdecydował, że do zbudowania nowoczesnej Rosji oprócz wprowadzenia systemu Taylora będzie potrzebna elektryfikacja. Zgadzał się z Marksem, że energia parowa i system fabryk pomogły stworzyć przemysłowy kapitalizm. Wnioskował przez analogię, że elektryfikacja i wzrost dużych regionalnych kompleksów produkcyjnych będzie sprzyjać następnej wielkiej zmianie społecznej - uformowaniu się społeczeństwa socjalistycznego. Inżynier G.M.Krzyżanowski, doradca Lenina, przekonał go, że elektryfikacja nigdy nie rozwinie się w pełni tam, gdzie dominuje konkurencja. Tylko wspólne przedsięwzięcie może stworzyć ogólnokrajowy system produkcji energii z siecią, która będzie funkcjonować jak jedna maszyna.

(...)

Lenin interesował się elektryfikacją od lat 90-tych XIX wieku, kiedy to dzielił z Krzyżanowskim wygnanie na Syberii. Jak wielu zachodnich reformatorów tamtego czasu, Lenin widział elektryfikację jako krok w kierunku idealnego społeczeństwa, który "przyśpieszy transformację brudnych, wstrętnych warsztatów pracy w czyste jasne pracownie godne ludzkich istot, a elektryczne oświetlenie i ogrzewanie ułatwi życie milionów 'domowych niewolników' ". Lenin często okazywał się bardziej entuzjastyczny niż kompetentny. Domagał się na przykład instalacji oświetlenia elektrycznego w każdym wiejskim okręgu w terminie jednego roku, czy pozyskiwania miedzi na druty przez zbieranie skrawków na terenach wiejskich. H.G.Wells, brytyjski autor i reformator społeczny odwiedził go w 1920 roku i stwierdził, że "Lenin, który jak dobry ortodoksyjny marksista potępia wszystkich utopistów, uległ w końcu utopii - utopii elektryków."

Lenin i Krzyżanowski rozpoczęli w 1920 i 1921 roku kampanię, aby przeforsować narodowy plan elektryfikacji. Lenin ogłosił na Zjeździe Rad, że elektryfikacja i nowoczesna produkcja na dużą skalę zapewni ostateczne zwycięstwo komunizmu nad kapitalizmem i przepowiadał, że "jeśli Rosja będzie pokryta gęstą siecią elektrowni... nasz komunistyczny rozwój ekonomiczny stanie się wzorem dla przyszłej socjalistycznej Europy i Azji." Wzywał do działań propagandowych na najszerszą możliwą skalę, w tym do przekształcenia "wszystkich elektrowni, które zbudujemy, w twierdze oświecenia, które będą wykorzystane, aby uczynić masy świadomymi możliwości, jakie daje elektryczność". Prosił, aby kopia narodowego planu elektryfikacji znalazła się w każdej szkole; chłopi-analfabeci powinni uczyć się czytać z tego tekstu jako podstawowego podręcznika.

Elektryfikacja postępowała w ciągu lat 20-tych XX wieku dzięki transferowi technologii na dużą skalę. Tak jak pod koniec XVII i na pocz. XVIII wieku , kiedy Piotr Wielki próbował wprowadzić w Rosji zachodnie porządki, rząd sowiecki uciekł się do wypróbowanych sposobów importowania technologii. W tym do tłumaczenia naukowych i technicznych książek, zatrudniania zagranicznych ekspertów oraz wykwalifikowanych pracowników, a także zakupu maszyn i metod produkcyjnych. Ale Sowieci wykonali także bezprecedensowy ruch w postaci importowania całych systemów produkcyjnych i włączania ich do kompleksów związanych z elektrowniami wodnymi. Albert Kahn, amerykański architekt, który zaprojektował fabryki Forda w Highland Park i River Rouge, zauważył: "To naprawdę trudne - zrozumieć sowiecką psychikę, która dyktuje wznoszenie takich wielkich zakładów. My w naszym kraju zaczęlibyśmy od mniejszego kompleksu, zorganizowanego tak, aby uczynić dalszy rozwój możliwym i łatwym do przeprowadzenia. Ale tak nie jest w Rosji... gdzie powiadają: nie mamy czasu żeby nauczyć się biec, musimy lecieć. " Budując wielkie elektrownie, Sowieci nierozsądnie przyjmowali, że ich możliwości będą dobrze wykorzystane i krzywa obciążenia (zapotrzebowanie) będzie dotrzymywać kroku. Każdy amerykański magnat energetyczny mógłby ich ostrzec, że to nie jest prawdopodobne, chyba, że popyt byłby tak samo dokładnie przygotowany jak podaż.

Wodospady rzeki Dniepr, kiedyś pozostające w cieniu fortecy ukraińskich Kozaków, zostały wybrane jako miejsce najbardziej ambitnego z nowych projektów budowlanych, budowy gigantycznej elektrowni wodnej i regionalnego kompleksu. Często porównywany do przedsięwzięcia budowy elektrowni wodnej Muscle Shoals z lat 1917-1925, która stała się pierwszą jednostką w systemie Tennessee Valley Authority, projekt na rzece Dniepr został zrealizowany w stylu amerykańskim. Sowieci mianowali Amerykanina Hugh Coopera głównym inżynierem konsultantem. Przedsięwzięciem kierował sowiecki inżynier Iwan Aleksandrow. Amerykańskie firmy dostarczyły sprzęt i inżynierów. International General Electric zbudowało pięć z dziewięciu potrzebnych generatorów; reszta została zbudowana w Leningradzie pod amerykańskim nadzorem. Newport News Shipbuilding i Drydock Company skonstruowały dziewięć turbin o mocy 85 000 koni mechanicznych, największych na świecie. Niemieckie i szwedzkie firmy wzięły odpowiedzialność za inne główne elementy, ale 70 % wyposażenia elektrowni wodnej było z Ameryki. Ze Stanów Zjednoczonych pochodziły również łopaty parowe, wciągarki, lokomotywy, wiertnice do skał i stal konstrukcyjna. Jeden z Amerykanów, który widział to miejsce powiedział, że wyglądało jak "Mała Ameryka", jedynym nowym elementem była obecność kobiet-robotnic. Kiedy budowę odwiedziła artystka-fotografik, Amerykanka Margaret Bourke-White, zauważyła czterech spokojnych mieszkańców Virginii kierujących miejscowymi pracownikami instalującymi turbiny.

Budowa prowadzona przez dziesiątki tysięcy robotników zaczęła się w 1927 roku. Pierwszego maja 1932 r. elektrowni zostało nadane imię Lenina i zaczęła ona działalność jako największa elektrownia wodna na świecie. Projekt nauczył zachodniej technologii niezliczonych sowieckich inżynierów i robotników. Hugh Cooper wierzył, że doświadczenie zdobyte przy tym projekcie umożliwi Związkowi Sowieckiemu, z jego obfitością ludzkich i naturalnych zasobów, zająć stanowisko przywódcze w roli światowej potęgi.

Zgodnie z poglądami Lenina, który naciskał, aby działano na wielką skalę, planiści znad Dniepru zaproponowali założenie systemu energetycznego na wzór tego, który wyrósł wokół wodospadu Niagara i uczynienie go rdzeniem "ujednoliconego kompleksu przemysłowego połączonego ekonomicznie i technicznie". Projektowali instalację do wiązania azotu, cementownię, zakład produkcji aluminium, kompleks produkcji stali, wszystko połączone liniami wysokiego napięcia i zelektryfikowaną koleją. Zbudowali kompleks kanałów dookoła wodospadów i tamy, co umożliwiło nieprzerwaną żeglugę na Dnieprze z północnej Rosji na Morze Czarne - realizację marzenia Katarzyny Wielkiej. Ponadto planowali linie wysokiego przesyłu, aby dostarczyć energię dla przemysłu w dorzeczu Donu odległym o 200 mil. Przewidzieli także nowe miasto dla 150 tysięcy robotników umieszczone w sercu kompleksu na Dnieprze, zakładając, że ludność w regionie wzrośnie aż do 8 milionów.

Podczas uroczystości otwarcia elektrowni wodnej w 1932 r. rząd nagrodził Hugh Coopera orderem Czerwonej Gwiazdy (nieścisłość - Order Czerwonej Gwiazdy był odznaczeniem wojskowym, Cooper faktycznie otrzymał Order Czerwonego Sztandaru Pracy - przyp zw). Cooper był pierwszym obcokrajowcem uhonorowanym w ten sposób. Urodzony w Sheldon w stanie Minnesota w 1865 roku, realizował projekty związane z wykorzystaniem energii wodnej na całym świecie, w tym budowę tamy w Keokuk o długości mili, elektrowni na rzece Mississippi i inwestycji rządu Stanów Zjednoczonych w Muscle Shoals. Kiedy w latach 1927-1932 był związany kontraktem z rządem sowieckim, spędzał jeden lub dwa miesiące w roku na placu budowy nad Dnieprem. Cooper i jego amerykański personel mieszkali na specjalnym osiedlu dla obcokrajowców z komfortowymi warunkami mieszkaniowymi, doskonałym zaopatrzeniem z importu, oraz dostępem do basenu i pola golfowego.

Cooper, oschły i ostrożny człowiek, kiedyś powiedział, że nie akceptuje żadnych "-izmów" z wyjątkiem dobrego staromodnego amerykańskiego "zdroworozsądkowizmu". Ale dodał, że ocenia wszystkich przywódców sowieckich, z którymi miał do czynienia, w tym Józefa Stalina, jako ludzi wielkich intelektualnych zdolności, oddanych sprawie poprawy warunków bytowych przy pomocy technologii. Chwalił ich otwartość w interesach, oraz ich brak korupcji. Cooper lubił także rosyjskich robotników, którzy w jego ocenie okazywali chęć pomocy przy realizacji jego wielkiego projektu. Nauczanie robotników pochodzenia chłopskiego jak używać skomplikowanego wyposażenia mogło być bardzo frustrujące, ale udało mu się doprowadzić do postępów. Silna władza sowieckich menedżerów nad pracownikami i wykorzystywanie przez nich płac akordowych także podobały się Cooperowi.

W Stanach Zjednoczonych Cooper wspierał kontakty sowiecko-amerykańskie jeszcze zanim jego kraj oficjalnie uznał Związek Sowiecki. Stał na czele Amerykańsko-Sowieckiej Izby Handlowej, której dyrektorzy rekrutowali się z czołowych amerykańskich korporacji, chętnych do robienia interesów z Sowietami. W 1932 r. były to między innymi International General Electric, Westinghouse Electric International, General Motors, W. Averell Harriman & Company i Chase National Bank. Prezydent Roosevelt uznał Związek Sowiecki w 1933 roku. Według historyka Herberta Feisa, "ekonomiczne kalkulacje wysunęły sprawę uznania ZSRS na pierwszy plan. Warunki panujące w Stanach Zjednoczonych uczyniły atrakcyjnym wabik jakiegokolwiek nowego rynku zagranicznego, a rynek rosyjski był uznawany za potencjalnie ogromny." Ostatecznie jednak "nadzieja korzyści ekonomicznych spełniła się w sposób bardzo ograniczony".

Do 1928 roku, kiedy zainaugurowano plan pięcioletni, Henry Ford stał się nawet większym bohaterem Sowietów niż Frederick Taylor. Rozwinął się żarliwy kult jego metod i nawet jego osoby. Do 1925 roku jego autobiografia "Moje życie i dzieło" miała 4 wydania w Związku Sowieckim. Pewien Amerykanin przebywający w Rosji donosił, że dyrektorzy zakładów czytają Forda z takim samym entuzjazmem, jaki wykazywali w stosunku do Lenina. Niejedna wieś została nazwana ku czci traktora Fordson, a reporter New York Timesa Walter Duranty pisał w 1928 roku, że "Ford oznacza Amerykę i to wszystko, co Ameryka osiągnęła, żeby stać się wzorem i ideałem dla tego rozległego i zacofanego kraju... Tania i masowa produkcja jest celem Sowietów, cenniejszym z praktycznego punktu widzenia niż światowa rewolucja."

Ogromne sowieckie zakłady według projektów Forda wraz z hydroelektrycznym projektem na Dnieprze miały symbolizować nowoczesną sowiecką technologię. A filozofia społeczna Forda, łącząca masową produkcję i masową konsumpcję rozpaliła tak wiele entuzjazmu jak jego maszyny i plany instalacji. W 1919 roku sowiecka delegacja poprosiła o spotkanie z Henrym Fordem, oświadczając : " Wierzymy, że uda się nam was przekonać, że Rosja sowiecka rozpoczyna wprowadzanie metod przemysłowych zgodnych z interesami ludzkości." Rola Forda jako sowieckiego bohatera i dostawcy technologii musiała spowodować u niego co najmniej lekki kryzys tożsamości, ponieważ w "Moim życiu i dziele" (1922) napisał: "Natura odrzuciła całą republikę sowiecką. Bo republika próbowała zaprzeczyć Naturze. Odmawiała przede wszystkim prawa do owoców pracy."

Poglądy Forda na temat sowieckiego reżimu nigdy nie przeniknęły do sowieckiej świadomości w takim stopniu jak jego traktory Fordson. Do 1926 roku Sowieci zamówili 24 600 Fordsonów i większość z nich została dostarczona. Firma Ford chwaliła się w 1927 roku, że wyprodukowała 85 procent ciężarówek i traktorów w Związku Sowieckim. Podczas kiedy w 1924 roku było tylko około 1000 traktorów pracujących na wszystkich rozległych rosyjskich obszarach wiejskich, to do 1934 roku ich liczba wzrosła do 200 tysięcy. W większości były to traktory produkcji amerykańskiej.

Trocki powiedział, że "najbardziej popularne słowo wśród naszych postępowych chłopów to Fordson". W rzeczy samej, chłopi obchodzili dni Fordsona i festiwale Fordsona w swoich wioskach. Ale choć Fordsony były wspaniałe jako symbole, służyły gorzej jako realne narzędzia pracy. Czasem były zbyt lekkie, żeby orać rosyjską ziemię wystarczająco głęboko. Związek Sowiecki nie miał serwisu Forda, żeby je naprawiać, kiedy się psuły. W każdym razie Fordson okazał się nieodpowiedni technologicznie, bo spalał benzynę, paliwo którego brakowało. Rosjanie potrzebowali silników spalających ropę. Po 1928 roku importowali większe i mocniejsze traktory firm International Harvester, John Deere i Allis-Chalmers. Po 1931 roku import traktorów gwałtownie spadł, kiedy Związek Sowiecki w końcu zaczął zwiększać swoją własną produkcję, głównie w zakładach zaprojektowanych przez Amerykanów.

W Stalingradzie Sowieci zbudowali ogromną fabrykę traktorów zaprojektowaną przez Alberta Kahna. Jej budowa była nadzorowana przez Johna K. Caldera z Detroit, a International Harvester dostarczył doradców technicznych i projekt traktora, który miał tam być produkowany. Około 380 amerykańskich inżynierów i brygadzistów pomagało kierować zakładem. Zakład zaczął produkować traktory w 1930 roku i wkrótce stał się znany z powodu złej jakości i opóźnionych dostaw. A także z rażących błędów w obchodzeniu się z maszynami przez robotników, z których wielu nie widziało wcześniej światła elektrycznego. Calder nadzorował także budowę fabryki traktorów w Czelabińsku. Jej montownia, jak szczycili się Sowieci, miała być największym budynkiem na świecie, a zakład miał wypuszczać 50 tysięcy traktorów Staliniec rocznie. Produkcja zaczęła się w 1933 roku od repliki ciągnika gąsienicowego Caterpillar. Sowieci, jak to mieli w zwyczaju, nie płacili honorariów autorskich dla właściciela amerykańskiego patentu. Leon A. Swajian, znany z nadzorowania budowy wielkiego zakładu Forda w River Rouge, kierował rozbudową małej fabryki traktorów w Leningradzie i budową zakładu w Charkowie, gdzie miała być produkowana kopia traktora firmy International Harvester.

Frustracje, których doświadczyli amerykańscy menedżerowie, inżynierowie i brygadziści, próbujący rozpocząć produkcję w fabrykach traktorów (równocześnie zmagający się z sowieckimi funkcjonariuszami i robotnikami) chyba nie były większe od tych, które stały się udziałem Amerykanów pomagających chłopom korzystać z maszyn. Harold M. Ware, Amerykanin, pojechał do Rosji wraz z żoną i ośmioma amerykańskimi rolnikami w 1922 roku, żeby nauczyć chłopów obsługiwać traktory. Sam Trocki przywitał tę grupę. Zauważył, że prawie wszyscy należeli do Amerykanów pierwszej generacji pochodzenia skandynawskiego i stwierdził: "Tak więc w czasie odpowiadającym jednemu pokoleniu ze skandynawskich chłopów robicie amerykańskich farmerów i amerykańskich specjalistów od traktorów. Więc my możemy także podobnie przerobić rosyjskich chłopów. " Ten czas jednego pokolenia okazał się dla Związku Sowieckiego czasem długim i trudnym.

Wzrastająca liczba traktorów, produkowanych po roku 1930 w ZSRR charakteryzowała się cieknącymi chłodnicami, źle odlewanymi głowicami cylindrów, luźnymi łożyskami i pękniętymi sprężynami zaworów. Jeden z powracających amerykańskich instruktorów napisał: "Nie mam słów, jak bardzo Rosjanie znęcają się nad maszynami. Traktory przewidziane na 10 lat pracy przetrwają tam trzy sezony. Rosyjski pracownik nie przejmuje się czy traktor działa czy nie. W rzeczy samej, jeśli traktor nie działa, pracownik ma więcej czasu na sen, a sen jest jedyną rzeczą, którą uwielbia."

Szalone wysiłki, żeby wykonać plan zniszczyły wiele maszyn. Pewien dyrektor gospodarstwa rolnego przyjął amerykańskich ekspertów z rewolwerem na biurku - niezbyt naukowe narzędzie zarządzania. Pięcioosobowa delegacja z Ford Motor Company, odbywająca w 1926 roku podróż o długości 7 tysięcy mil, zauważyła że Sowieci mają obsesję wykresów, diagramów i kolorowych tablic z nic nie znaczącymi figurami. Po tym jak pokazano delegacji wykres obrazujący dużą liczbę warsztatów naprawy traktorów na Ukrainie, delegacja nie była w stanie znaleźć tam pojedynczego znośnego obiektu. Delegacja znajdowała nowoczesne narzędzia mechaniczne i sensowne rozwiązania, ale w brudnych fabrykach obsadzonych przez leniwych, słabo nadzorowanych pracowników. W poufnym raporcie dla firmy Ford delegacja wyraziła zdziwienie, że pozwolono względom politycznym przeważyć nad technicznymi.

Jednak dzięki tym działaniom sceptyczni i oporni chłopi dawali się stopniowo przekonywać i zaczynali domagać się większej ilości traktorów. Przed wybuchem II wojny światowej obecność amerykańskich ekspertów, oraz produkcja traktorów w większości zaprojektowanych przez Amerykanów znacznie ułatwiły Stalinowi brutalną kolektywizację rolnictwa w Związku Sowieckim.

Oprócz traktorów Rosjanie pożądali słynnych samochodów osobowych i ciężarówek Forda. Delegacja z sowieckiej spółki handlowej Amtorg i z Moskiewskiego Towarzystwa Samochodowego odwiedziła Detroit w 1928 r. Było to rok po tym, jak Ford przestawił się z modelu T na model A. Firma Ford wykazała zainteresowanie negocjacjami z Sowietami, bo sprzedaż modelu T na całym świecie spadła, podobnie jak spadły sowieckie zamówienia na traktory Fordson. W maju 1929 roku Ford Motor Company podpisała kontrakt z Najwyższą Radą Ekonomiczną Związku Sowieckiego (chodzi o Najwyższą Radę Gospodarki Narodowej - Высший Совет Народного Хозяйства, ВСНХ - przyp. zw) w myśl którego firma zgodziła się dostarczyć szczegółowe plany budowy i wyposażenie dla zakładów, które ostatecznie miałyby produkować 100 tysięcy samochodów modelu A i ciężarówek modelu AA rocznie. Firma inżynieryjno-konsultingowa z Cleveland, Austin Company miała nadzorować budowę zakładu produkcyjnego, zakładu montażowego i wzorcowego miasta dla robotników w Niżnym Nowogrodzie (w 1932 r. zmienił nazwę na Gorki). Albert Kahn kierował budową mniejszej montowni w Moskwie. Te fabryki miały montować importowane części aż do momentu, kiedy zacznie działać sowiecki zakład produkcyjny. Wymiana kilkuset sowieckich i fordowskich brygadzistów i inżynierów ułatwiła całe przedsięwzięcie.

Nastawienie Henry'ego Forda zmieniło się od czasu, kiedy pisał "Moje życie i dzieło". "Rosja zaczyna budować" oznajmił, dodając "długo byłem przekonany, że nie uda się nam zbudować zrównoważonego ładu ekonomicznego na świecie, dopóki każdy naród nie stanie się tak samowystarczalny, jak to tylko możliwe. Narody zrobią to, co robi teraz Rosja". Wierzył, że kontrakt da Rosji wartość w postaci pół wieku doświadczeń. Industrializacja oznaczała dobrobyt, a dobrobyt zbuduje światowy pokój. Ci, którzy pamiętali ambitne przedsięwzięcie Forda z Pokojowym Statkiem (Peace Ship - nieudana misja pokojowa Henry'ego Forda z 1915 r., który wynajął statek Oskar II i popłynął do Europy mając nadzieję na przerwanie działań w wojnie światowej - przyp. zw) nie mogli wątpić w jego szczerość i jego determinację, żeby sprzedawać samochody.

Kiedy montownia w Niżnym Nowogrodzie zaczęła produkcję w lutym 1930 roku, mieszkańcy miasta entuzjastycznie świętowali. Tymczasem sowieccy urzędnicy przebiegle nalegali, aby nadzorca z ramienia Forda pojechał na luksusowe wakacje nad Morzem Czarnym. Wakacje miały trwać dwa miesiące, aż do chwili, kiedy urzędnicy będą pewni, że montownie w Niżnym Nowogrodzie i Moskwie będą funkcjonować bez Amerykanina.

W styczniu 1932 r. wielki zakład produkcyjny zaczął działalność. Nad Wołgą ulokowano kopię River Rouge; mieszkańcy Moskwy mogli się stać właścicielami modelu A. Na papierze Ford stracił na tym układzie, Sowieci kupili mniej niż połowę pojazdów, które zakontraktowali. Ale ponieważ firma Ford przechodziła wtedy na silniki widlaste ośmiocylindrowe, doświadczenie z Niżnego Nowogrodu pozwoliło firmie pozbyć się wyposażenia produkcyjnego o wartości 3 milionów dolarów, które w innym wypadku zostałoby zezłomowane.

Kręgi narzucające rewolucję technologiczną odważyły się także dokonać wielkiego wyczynu w postaci zbudowania kompleksu produkcji stali opartego na wzorze z Gary w stanie Indiana. Kompleks rozciągał się za Uralem w Magnitogorsku, dawnej wiosce w pobliżu dwóch niewysokich gór bogatych w złoża magnetytu. Złoża te budziły zainteresowanie i zabobonne lęki, od kiedy pierwotni odkrywcy zauważyli jak odchylają się igły ich kompasów. Wydobycie w górach zaczęło się w XVIII wieku, ale prymitywne środki transportu i odległość od złóż za Uralem do ośrodków handlowych w zachodniej Rosji utrzymywały wydobycie rudy żelaza na niskim poziomie. Teraz sowieccy przywódcy planowali zbudować ni mniej ni więcej, tylko największy i najbardziej nowoczesny kombinat produkcji żelaza. Miał obejmować zakłady zajmujące się separacją magnetyczną, koncentracją i spiekaniem rudy, osiem gigantycznych 1500-tonowych wielkich pieców, 28 (a potem 42) pieców martenowskich, trzy konwertory Bessemera, 45 pieców koksowniczych i trzy walcownie. Te zakłady miały być zaledwie częścią większego regionalnego kompleksu, w którego skład wchodziły kopalnie złota, platyny, srebra, miedzi, niklu, ołowiu i aluminium, zakłady budowy maszyn i zbrojeniowe, wytwórnie traktorów i wagonów kolejowych, pola naftowe, rafinerie i szlaki transportowe do złóż węgla, nawet położonych na dalekiej Syberii. To przedsięwzięcie, w którym wezwano do tworzenia socjalistycznych społeczności pracowniczych na jałowej ziemi, zostało nazwane kombinatem Ural-Kuźnieck. Sowieci chcieli w ten sposób pokazać, że mogą uczyć się od kapitalistów ich systemu produkcji, a następnie ich prześcignąć.

Chłopi z Rosji i koczownicy z Syberii, niektórzy z nich będący uciekinierami z niedawno skolektywizowanych gospodarstw rolnych wlewali się strumieniem do Magnitogorska, poszukując pracy jeszcze zanim pojawili się tam inżynierowie sowieccy i zagraniczni. Głównym zagranicznym kontrahentem była firma z Cleveland, Arthur G. McKee & Company. Niemiecka firma zbudowała walcownię, koksownia została postawiona przez firmę Koppers and Company ze Stanów Zjednoczonych. Różne sowieckie organizacje nadzorowały budowę pieców martenowskich, systemu transportu, dostarczania wody i innych urządzeń. Kolejna amerykańska firma inżynieryjno-konsultingowa, Freyn Engineering, dołączyła do sowieckich inżynierów podczas projektowania i budowy hut w Kuźniecku. Budowa ta stanowiła jeszcze jedną część planu regionalnego. 14 inżynierów z firmy Freyn już od 1927 roku doradzało Sowietom w kwestii rozwoju ich metalurgii.

John Scott, młody Amerykanin, który pracował w rosyjskim mieście stali, pozostawił relację ze swoich doświadczeń. Napisał, że widział dużo potu i krwi, ale także "budowę wspaniałego zakładu". Scott odszedł w 1931 r. z uniwersytetu w Wisconsin, żeby praktykować jako spawacz w General Electric. Rozczarowany depresją w Stanach Zjednoczonych, nie znajdując w kraju wykorzystania dla swojej energii i entuzjazmu, zdecydował się "pomóc w budowie społeczeństwa, które wydawało się być przynajmniej o jeden krok naprzód w porównaniu z amerykańskim." Mieszkał z robotnikami budującymi wielkie piece Magnitogorska i widział, jak wielu z nich umiera lub okropnie cierpi z powodu zimna, głodu, zmęczenia i wypadków przemysłowych. Tysiące więźniów politycznych i chłopów pozbawionych własności pracowało w Magnitogorsku pod nadzorem tajnej policji. Specjalni wysłannicy partii komunistycznej przyjeżdżali z Moskwy, żeby egzekwować wykonanie planu. Scott opisywał ich jako generujących energię i inicjatywę, pomimo ich intryg i tendencji do poszukiwania wrogów ideologicznych. Scott stwierdził w 1942 roku, że "nieposkromiona wola Stalina i jego bezwzględna wytrwałość doprowadziła do budowy Magnitogorska i całych obszarów przemysłowych Uralu i Zachodniej Syberii".

Większość personelu wysokiego szczebla dla takich projektów była wykształcona zarówno w zakresie dogmatów politycznych, jak i umiejętności technicznych. Inżynierowie pamiętający stary reżim byli zawsze podejrzani, ale byli lepiej wyszkoleni, niż młodzi inżynierowie świeżo z sowieckich szkół. Inżynierowie z dyplomami sowieckich szkół technicznych zarabiali 6 do 8 razy więcej niż niewykwalifikowani pracownicy, menedżerowie wyższego szczebla zarabiali do 30 razy więcej niż robotnicy, a zagraniczni inżynierowie, w tym Amerykanie, mieli najwyższe płace i najlepsze warunki życia.

Sowieccy planiści sprowadzili Niemca Ernsta Maya, jednego z czołowych europejskich architektów awangardowych, żeby zaplanował miasto robotnicze dla Magnitogorska. May stosował techniki fabryczne, aby budować nowoczesne osiedla mieszkaniowe we Frankfurcie w latach 20-tych XX w., a sowieckie przywództwo jasno życzyło sobie, aby stworzyć nie tylko nowoczesny przemysł, ale także nowoczesny styl życia. Według Scotta jego miasto nie było "rzeczywiście dobrym przykładem miasta socjalistycznego". Składało się z 50 wielkich bloków o 3-5 kondygnacjach z balkonami, otaczających otwarte place, fontanny, ogrody kwiatowe i place zabaw. Do 1937 roku mieszkania były beznadziejnie przeludnione, mieszcząc nawet 5 osób w jednym pokoju. Mieszkania miały elektryczność, centralne ogrzewanie, bieżącą wodę i wanny, ale wanny były przeważnie używane do przechowywania rzeczy. Rosjanie od kąpieli w wannach woleli pobyt w swoich tradycyjnych wspólnych łaźniach.

Pomimo obecności wszystkich zagranicznych konsultantów, doradców i wyposażenia, pomimo intensywnych wysiłków w dziedzinie szkoleń i edukacji, pomimo stanowczości przedstawicieli partii, Magnitogorsk doświadczał nie kończących się frustracji. Niewykwalifikowana siła robocza niewłaściwie wykorzystywała maszyny. Plany były nierealistyczne, co prowadziło do szukania dróg na skróty i zakłamywania sprawozdań. Urządzenia transportowe i magazynowe przeciążały się. Zdarzały się katastrofy w postaci nieoczekiwanego wyczerpania się zapasów. Pod koniec pierwszego planu pięcioletniego praca była tak daleko w tyle, że realizacja celów została przesunięta do końca kolejnego, drugiego planu pięcioletniego.

Około 1934 roku zaczęto kłaść coraz większy nacisk na faktyczną produkcję, a coraz mniejszy na budowanie. Przekazywanie odpowiedzialności Rosjanom było na dobrej drodze w 1936 i 1937 roku. Zagraniczni inżynierowie, którzy dawniej byli rozpieszczani przez Związek Sowiecki, teraz zaczęli być oskarżani o obstrukcję. Młodzi sowieccy inżynierowie zyskali doświadczenie i zaczęli się cieszyć prestiżem i szacunkiem, który wcześniej był zarezerwowany dla cudzoziemców. Sowieccy robotnicy także zaczęli się sprawdzać. Zgniatacz kęsisk kwadratowych, który w 1934 r. był często zamykany, do 1935 roku zaczął przetwarzać całą stal, którą jego piece martenowskie mogły wyprodukować. (kęsisko - półwyrób stalowy powstający z wlewków w procesie odlewania stali. Pierwszy produkt walcowania przeznaczony do dalszego walcowania w postaci prętów o przekroju kwadratu (...) Kęsiska mogą być również o przekroju okrągłym - przyp. wg Wikipedii)

Walcownia, która nie mogła działać efektywnie w 1934 roku, w następnym roku działała już na pełnych obrotach. Scott oszacował w 1938 roku, że kombinat Ural-Kuźnieck ciągle dostarczał zaledwie 45 % planowanej produkcji. Mimo to Scott był pod wrażeniem cudu dokonanego w odludnej dziczy. Magnitogorsk produkował więcej surówki niż Czechosłowacja, Polska i Włochy razem wzięte. Niemniej jednak, jego pełna zdolność produkcyjna planowana na najbliższą przyszłość nie mogła zapewnić wystarczającej ilości metalu - nawet na stalowe szyny potrzebne do zbudowania systemu transportu kolejowego dla gigantycznego kompleksu regionalnego, którego Magnitogorsk był częścią.

Wraz ze zwiększającym się kryzysem na Zachodzie i rozwojem faszyzmu w Niemczech i Włoszech w latach 30-tych XX w. polityka stalinowska zmieniła się. Rezygnowano z zależności od zagranicznych inżynierów i przemysłowców na rzecz opierania się na nowej fali sowieckich inżynierów wyszkolonych po 1917 roku. Stalin zawsze planował, że sowiecka technologia i przemysł powinny dogonić i przegonić Zachód. Gdy zbliżała się wojna, Związek Sowiecki stał się nawet bardziej zdeterminowany, żeby zapewnić sobie samowystarczalność. Podczas II wojny światowej Sowieci zdecydowanie opierali się na masowych systemach produkcji zorganizowanych z pomocą amerykańską, a produkcja była uzupełniana przez wyposażenie przekazywane w ramach programu Lend-lease przez aliantów. Po wojnie Stalin, Nikita Chruszczow i Leonid Breżniew próbowali utrzymać imponującą siłę swojego kraju opierając się w całości na własnych inżynierach, naukowcach, robotnikach i menedżerach. Sowiecka technologia wojskowa i kosmiczna udowodniła swój sukces. Jednak oprócz tych szczytów technologicznej doskonałości występowała też przeciętność, niezliczone niziny, szczególnie w dziedzinie produkcji dóbr konsumpcyjnych. Centralne planowanie i gospodarka nakazowa nie sprawdzały się w słabo zintegrowanej gospodarce Związku Sowieckiego tak dobrze, jak w zwartych strukturach takich jak Ford Motor Company w latach 20-tych XX wieku.

(...)

https://www.americanheritage.com/how-america-helped-build-soviet-machine

 



tagi: komunizm  przemysł  gospodarka  stany zjednoczone  związek sowiecki 

zw
18 września 2020 22:02
11     1431    3 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

pike @zw
18 września 2020 23:11

Transfer technologii trwał nadal i jest to opisane w książkach A.Suttona,

https://www.ceneo.pl/Ksiazki;030ps1=antony~~Msutton.htm

najwięcej w tej dotyczącej  ZSRR...

zaloguj się by móc komentować

zw @pike 18 września 2020 23:11
19 września 2020 00:01

Dziękuję za namiary. To się ciekawie zazębia z notką Gospodarza, bo wielkim fanem Suttona jest Sebastian Pitoń. Co oczywiście nie umniejsza dorobku Suttona. 

zaloguj się by móc komentować

zw @rotmeister 19 września 2020 08:58
19 września 2020 09:52

Dziękuję. Okazuje się, że sporo osób na ten temat pisało, ja znalazłem też artykuł, który napisał amerykański polityk John M. Ashbrook: 

https://ashbrook.org/programs/citizens/publications/books/no-left-turns-contents/soviet-might/

Tylko w kanałach TV popularyzujących historię dalej dominuje Bogusław Wołoszański. 

zaloguj się by móc komentować

DYNAQ @zw
19 września 2020 10:28

Czymże byłby komunizm bez pomocy imperialistów.

zaloguj się by móc komentować

zw @DYNAQ 19 września 2020 10:28
19 września 2020 10:49

Nie przetrwałby nawet kliku lat...

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @zw
19 września 2020 11:18

Super. Na razie pobieżnie. Dokładną lektruę zostawiam na deser. 

zaloguj się by móc komentować

zw @Magazynier 19 września 2020 11:18
19 września 2020 13:15

Dziękuję bardzo. Niby pisano o tym od lat, ale nawet na tym forum zdarzają się osoby wierzące w walkę na śmierć i życie dwóch systemów. Hughes przedstawił to od strony swoich zainteresowań naukowych.

zaloguj się by móc komentować

smieciu @zw
19 września 2020 22:21

Tak to dość znana sprawa. Komuniści byli wspierani na wszystkich frontach. Zachód włożył masę energii by to coś jakimś cudem ruszyło. O czym zresztą  można przeczytać w tutejszych wielu tekstach. Mnie niezmiennie fascynuje gdy ludzie to czytają, mają przed oczami rzeczywiste źródło komunizmu a potem idą na jakieś wybory by przykładowo wesprzeć tych, których wspiera „amerykańska demokracja”. Nigdy tego nie zrozumiem.

Ale z rzeczy konkretnych to ciekawe czym Lenin i spółka płacili za te wszystkie technologie. Dostali kredyt czy jak?

Innym zagadnieniem jest rzeczywisty efekt tego skoku technologicznego. Możnaby np. postawić tezę że skutkiem było przede wszystkim powstanie technologii wojennej. Mamy tutaj ciekawe podobieństwo z Niemcami Hitlera. Te przecież właściwie były wojska pozbawione oraz będące w poważnym chaosie gospodarczym. By w ciągu krótkich lat pokojowej władzy Hitlera stworzyć potężną machinę wojenną.

Z drugiej strony jest ZSRR, który robi w sumie niemal to samo. Tylko że zaczyna niemal od zera. Więc potrzebuje więcej czasu. Ale analogicznie, ogromnym wysiłkiem, oraz pomocą USA (ale nie tylko) buduje przemysł ciężki, który potem, traktując dość drugorzędnie resztę, przede wszystkim wypluwa masę wojennego sprzętu. Dość niesamowite jest obserwować jak te 2 kraje organizują wielki skok przemysłowy, budują największe, mające najlepszy ówcześnie sprzęt wojenny, armie świata by skoczyć sobie do gardeł i nawzajem zniszczyć w wojnie. Podczas gdy ktoś tam wyłożył na to wielką kasę. I ze spokojem obserwował. Umarzał zobowiązania (np. Niemcom) organizował wręcz ich wielkie wsparcie np. Plan Dawesa i chyba wspierał kredytowo Lenina i Stalina bo skąd niby Ruskie mieli mieć pieniądze? Nie mówiąc o tym że bez politycznego wsparcia nie powstałoby u nich zupełnie nic.

A pewnego dnia Stalin decyduje o wielkiej czystce. Bo...

Zróbmy skok w przyszłość. Znów mamy wielki kraj w Azji. W którym ludzie skupiają się na produkcji ryżu w jednolitych uniformach. Aż tu nagle na oczach zadziwionego świata powstaje wielka potęga przemysłowa. Mamy ogromny transfer technologii, mamy pokolenie, które zdołało ją ogarnąć by zacząć budować swoje własne wytwory. Wojenne. No i też mamy ... wielką (?) czystkę. Na zwykłym portalu nie wyczytasz ale właśnie tym się tam ostatnio podobno zajmują.

Bo może potrzeba będzie działań zdecydowanych, zmierzających do czegoś innego niż ci wszyscy inzynierowie i wychonkowie także wojskowych szkół myślą.

Tak więc i dziś mamy 2 największe armie świata aczkolwiek jedna jest wynikiem szalonego rozwoju żądnego krwi tygrysa a druga denegerującego się podobno mocarstwa. Siły więc jakby wyrównane.

A co będzie wynikem? Zobaczymy!

zaloguj się by móc komentować

zw @smieciu 19 września 2020 22:21
19 września 2020 23:58

Kredyty dla Sowietów oczywiście były, ale było też drenowanie ze złota, surowców mineralnych (w tekście Hughesa była mowa o tym co było na samym tylko Uralu) i drewna. O wymianie: technologia za surowce była wzmianka w jednym z fragmentów artykułu, którego nie przetłumaczyłem. Trochę skróciłem tekst Hughesa, ale notka i tak wyszła bardzo długa, pominąłem głównie nawiązania do polityki Gorbaczowa i sytuacji w 1988 roku. 

Jedna z książek Suttona ma tytuł "Najlepszy wróg, jakiego można kupić za pieniądze". O tym jak Stany wykreowały sobie wroga w postaci państwa Stalina. Do tego tytułu nawiązał w swojej internetowej pogadance wspomniany powyżej Sebastian Pitoń. Wyraził swoje uznanie dla Suttona, potępił Wall Street, po czym na zakończenie pogadanki (była bodaj z 2018 roku) stwierdził z przekonaniem, że na szczęście mamy takie niezależne państwo jak Chiny i powiedział coś w tym duchu, że w Chinach cała nadzieja. Nie zastanawiając się, czy czasem Chiny to nie jest także "wróg, którego można kupić za pieniądze", taka poprawiona wersja. Być może trzeba było wymienić wroga, bo dotychczasowy, mimo wpompowania w niego tylu środków sypał się i dłuższe utrzymywanie go było ponad siły "imperialistów". Teraz mamy dość mocną narrację, że Stany się sypią, a przyszłość należy do Chin. Ale w kręgu kultury angielskiej, z której wywodzą się Stany jest coś takiego jak tradycja pozorowania własnej słabości. Można przynajmniej rozważyć wersję, czy i w przypadku USA-Chiny , tak jak w przypadku USA-ZSRS nie mamy do czynienia z pozorowanym konfliktem, wzmacniającym władzę w obu zainteresowanych mocarstwach. O tym, co dzieje się w Chinach, docierają do nas tylko jakieś strzępy informacji i szansa na to, że dowiemy się, kto tam naprawdę rozdaje karty nie jest duża. 

zaloguj się by móc komentować

smieciu @zw 19 września 2020 23:58
20 września 2020 00:29

Eee tam oczywiście że wiemy że kto rozdaje karty. W końcu historia się powtarza czyż nie? :)

To chyba zresztą pan napisał kto... Czyli nasza kochana Kompania Wschodnioindyjska. Owszem, może i można ich nazwać inaczej ale ona tak znakomicie właśnie pasuje. Tyle zrobiła dobrego dla Zjednoczonego Królestwa a królestwo ją porzuciło i zlikwidowało. Przepadła w mrokach dziejów. Teraz znów przepadnie kraj ze swoją flagą jako flagą ;)

Chłopaki są naprawdę zdolni. Potrafią przegrywać! Przegrali jako Kompania. Przegrali jako Wielka Brytania ustępując USA ;) Czemu mogliby nie przegrać jako USA?

Tym razem jednak zwycięzcą nie będzie żadne państwo. Cóż to znaczy państwo? Liczy się tylko Kompania!

Tak sądzę :)

zaloguj się by móc komentować

zw @smieciu 20 września 2020 00:29
20 września 2020 07:18

Różnie to można nazywać, jeśli mamy na myśli rodzaj oligarchii finansowo-handlowej to jest to bardzo prawdopodobne, Ale już co do tego, kto wchodzi w skład tej oligarchii i na jakich zasadach - możemy sobie tylko gdybać.

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować