-

zw

Skąd się wzięła granica w Irlandii?

Po ostatnich wyborach parlamentarnych w Wielkiej Brytanii komentowano przede wszystkim sukces konserwatystów. Ale wspominano przy okazji o historycznym przełomie w Irlandii Północnej. Chodzi o to, że z tamtejszych okręgów wybrano do Izby Gmin więcej deputowanych tzw. nacjonalistów, czyli opowiadających się za zjednoczeniem Irlandii Północnej z Republiką Irlandii, niż unionistów, opowiadających się za utrzymaniem związku z Wielką Brytanią. Nacjonaliści to w większości katolicy, a unioniści w większości protestanci. Ale jeśli popatrzeć na dane procentowe, to sympatie wyborców z grudniowych wyborów nie wskazują na jakąś zwiększoną presję na zjednoczenie Irlandii. Sinn Féin, partia najsilniej dążąca do zjednoczenia, co prawda zachowała liczbę mandatów (przedstawiciele partii i tak bojkotują Izbę Gmin), ale straciła kilka procent wyborców. Duży wzrost poparcia zanotowała partia Alliance, która nie chce się angażować w spory na temat zjednoczenia Irlandii. Jest liberalna, liczy na pozyskiwanie centrum oraz imigrantów i Żydów. Ale powstała w środowisku unionistycznym i może być koniem trojańskim unionistów, odbierającym głosy partiom opowiadającym się za zjednoczeniem.

Czytając o wynikach wyborów w Irlandii Północnej zwróciłem uwagę na fakt, jak niewielki wybór mają nacjonaliści, katolicy, ludzie opowiadający się za zjednoczeniem, kiedy idą do wyborów w Irlandii Północnej. Mogą wybierać między mocno lewicową Sinn Féin, znaną od dawna jako przybudówka Irlandzkiej Armii Republikańskiej a Socjaldemokratyczną Partią Pracy. O liczącej się partii, która byłaby choć trochę bliska nauczaniu Kościoła, konserwatywnej lub choćby centrowej mogą tylko pomarzyć.  Tak więc o sprawie granicy w Irlandii po Brexicie będą z konserwatystami i unionistami dyskutować lewicowi politycy nacjonalistyczni. I wyhodowani przez Waszyngton politycy Republiki Irlandii - z premierem pochodzenia hinduskiego, Varadkarem na czele. Przy okazji tych sporów warto opisać, jak doszło do powstania granicy w Irlandii. Bo wbrew pozorom nie była to wcale granica oddzielająca katolików od protestantów. 

Ulster, znajdujący się na północy Irlandii, był jedną z czterech historycznych prowincji na wyspie. Opór przeciwko angielskim najazdom był tam bardzo silny i dlatego na początku panowania Stuartów w Anglii król Jakub I i londyńskie City postanowili zaradzić temu przez kolonizację protestancką, przeprowadzaną między innymi przez Szkotów wyznających prezbiterianizm. Prowadziło to do buntów pozbawianej ziemi ludności katolickiej i walk, które zakończyły się dopiero pod koniec XVII wieku po inwazji Wilhelma III Orańskiego całkowitym triumfem protestantów. Od tego czasu zdarzały się niepokoje i zamieszki, ale panowanie protestantów w północno-wschodniej części Irlandii nie było już poważnie zagrożone.

W XVIII wieku Ulster stał się ważnym ośrodkiem produkcji wyrobów lnianych. Przez wiele lat lansowano nieprawdziwą tezę, że przemysł lniany sprowadzili do Irlandii wygnani z Francji pod koniec XVII w. hugenoci.  Ostatnie badania wykazały, że produkcja była prowadzona głównie przez protestantów pochodzenia brytyjskiego. Tak więc w Ulsterze już w XVII wieku dał o sobie znać znany nam związek: herezja + produkcja tekstylna. Produkcją lnu zajmowali się drobni rolnicy, którzy w swoich chatach trzymali zarówno warsztaty tkackie jak i zwierzęta gospodarskie. W produkcji brali udział i mężczyźni i kobiety. Dochody ze sprzedaży tkanin lnianych umożliwiały niektórym drobnym wytwórcom zatrudnianie pracowników. Większość wiejskiej produkcji skupiała się w trójkącie, który tworzyły miasta Lisburn, Armagh i Dungannon. Przedstawiciel izby handlowej zajmującej się lnem, William Kirk of Keady opisywał w 1822 r. jeden z największych jarmarków wyrobów lnianych, który odbywał się w Armagh. Według niego sprzedawano tam rocznie 328 tysięcy sztuk wyrobów lnianych, co dawało sprzedaż w wysokości 6300 sztuk podczas każdego dnia targowego. Na targu towar wystawiało około 2000 sprzedawców, kupujących było przeciętnie około 170. Były to więc jarmarki organizowane z myślą o kupcach wyspecjalizowanych w handlu wyrobami lnianymi.  

Wielki boom na len z Ulsteru wystąpił podczas wojny secesyjnej w Stanach Zjednoczonych. Braki w dostawach amerykańskiej bawełny spowodowały masowe przerzucanie się na wyroby lniane. Ulsterski przemysł lniany zaczął stopniowo się mechanizować i przenosić do miast, ale wiejska produkcja przetrwała do czasów I wojny światowej. Mniejszą rolę w Ulsterze odgrywała produkcja wyrobów z bawełny, ale powstał także silny ośrodek produkcji koszul bawełniano-lnianych w mieście Derry (przez protestantów nazywanym Londonderry). W 1902 roku było tam 38 fabryk koszul, z którymi współpracowało 113 warsztatów położonych na wsi. 

Innym ważnym przemysłem Irlandii Północnej był stoczniowy, którego udział w ogólnej produkcji brytyjskiej wzrósł do ponad 10 procent tuż przed I wojną światową. W stoczni Harlanda i Wolffa w Belfaście zwodowano m.in. dobrze znanego Titanica. 

Mimo to, pierwszoplanowe znaczenie strategiczne jeśli chodzi o przemysł ulsterski miał jednak len i ogólnie tekstylia. Trzeba pamiętać, że przed I wojną produkcja tworzyw sztucznych nie była tak rozwinięta jak obecnie i len miał wiele zastosowań m.in. wojskowych, o których już teraz nie pamiętamy - np. był to materiał, którym pokrywano szkielet samolotów, na tapicerkę samochodów, namioty, plecaki itp.  

O gospodarczym znaczeniu Ulsteru na ogół nie pisze się w artykułach i książkach na temat konfliktu z lat 1912-1921, który doprowadził do podziału Irlandii. A jeśli już, to w kontekście obaw protestantów, że planowane wówczas przyznanie Irlandii autonomii doprowadzi ich do finansowej ruiny. Wiele pisano o tym, że rządząca Wielką Brytanią partia liberalna była uzależniona od głosów irlandzkich posłów nacjonalistycznych i dlatego musiała forsować autonomię Irlandii w wydaniu, które było nie do przyjęcia dla protestantów. Wśród unionistów krążyły nawet legendy, że po przyznaniu autonomii Irlandii do Dublina przyjedzie papież, aby stamtąd nadzorować prześladowanie irlandzkich protestantów. 

Oficjalna narracja na temat dalszego przebiegu zdarzeń jest taka, że liberałowie chcieli przyznać autonomię całej Irlandii, ale unioniści z Ulsteru nie chcieli się na to zgodzić. Byli na tyle zdesperowani, że byli gotowi przeciwstawić się zbrojnie uchwalonemu przez brytyjski parlament prawu o autonomii Irlandii (Home Rule). Przemycili nawet kilkadziesiąt tysięcy karabinów z kontynentu i mieli łącznie (choć co do tej liczby mam spore wątpliwości) ponad 37 tysięcy sztuk broni. Ale nie mieli artylerii i za mało amunicji. Posiadana ilość amunicji z pewnością nie pozwoliłaby im się przeciwstawić hipotetycznemu atakowi armii brytyjskiej. Atakowi całkowicie nieprawdopodobnemu, bo trudno sądzić, by realna była możliwość ataku wojska na unionistów, chcących zachować ścisły związek z Londynem. Kwestia zagrożenia wybuchem wojny domowej w Irlandii w latach 1913-1914 nosi wszelkie cechy akcji dezinformacyjnej. Akcji skierowanej po pierwsze przeciw Niemcom - Niemcy nie spodziewali się, że wobec kłopotów w Irlandii Wielka Brytania będzie gotowa militarnie wesprzeć Francję i Rosję w wielkiej wojnie. A po drugie skierowanej przeciwko nacjonalistycznym Irlandczykom. Politycy liberalni z Londynu mogli rozkładać ręce i mówić Irlandczykom - chcieliśmy dobrze, ale ci fanatycy z Ulsteru nie pozwolą przyznać wam autonomii.

Podzielenie Irlandii na część nacjonalistyczną i unionistyczną i wytyczenie obowiązującej do dziś granicy miało być więc reakcją na opór protestantów z Ulsteru przeciwko przyłączeniu się do autonomicznej Irlandii. Ale w rzeczywistości plan podziału wyspy brytyjska elita władzy stworzyła już wcześniej. Jeszcze zanim unioniści przemycili broń. 6 lutego 1912 roku Lloyd George i Winston Churchill, wówczas czołowi politycy partii liberalnej, zaproponowali, aby hrabstwa Irlandii z przewagą protestantów mogły odmówić wejścia w skład autonomii. Churchill wcześniej proponował federalizację Wielkiej Brytanii i stworzenie nawet dziesięciu regionalnych parlamentów. Propozycja była wyśmiewana, mówiono, że Churchill chce powrotu do wczesnośredniowiecznego rozbicia Brytanii.  Ostatecznie premier Asquith zgłosił pod obrady parlamentu projekt autonomii dla całej Irlandii. Projekt ten stał się powodem sporu przerwanego dopiero w 1914 r. przez wybuch I wojny światowej. Ale kilka lat później to nie Asquith, ale właśnie Lloyd George, Churchill i jego przyjaciel F.E.Smith hr. Birkenhead mieli decydować o nowych relacjach między Wielką Brytanią a Irlandią.

W roku 1920 brytyjski parlament dokonał podziału Irlandii, tworząc dwie autonomiczne części - Południową Irlandię i Północną Irlandię. Spośród dziewięciu hrabstw historycznej prowincji Ulster sześć - Antrim, Armagh, Derry, Down, Fermanagh i Tyrone miało znaleźć się w składzie Irlandii Północnej.

Można zapytać, dlaczego po uspokojeniu sytuacji nie skorzystano z tak popularnego wówczas w naszej części Europy plebiscytu. Pewnie dlatego, że żadna z możliwych opcji głosowania nie przyniosłaby równie korzystnych rezultatów dla unionistów i brytyjskich interesów ekonomicznych jak arbitralna decyzja parlamentu. W Fermanagh i Tyrone większość stanowili katolicy i w razie głosowania całymi hrabstwami w unii z Wielką Brytanią pozostałyby tylko cztery hrabstwa. Gdyby zaś o przyłączeniu się do autonomicznej Irlandii miały decydować poszczególne miejscowości, to unionistom groziłaby utrata cennego miasta Derry, gdzie jak już pisałem istniał mocny okręg tekstylny, a liczba katolików w mieście przekraczała 50 %. Sądzę, że za pozostawieniem w granicach Irlandii Północnej tak dużej liczby obszarów z przewagą katolików stały względy ekonomiczne - potrzeba zachowania więzi gospodarczych koniecznych do kontynuowania produkcji tekstylnej. 

Arbitralnie dokonany przez władze brytyjskie podział, przegłosowany bez udziału zbuntowanych Irlandczyków bojkotujących parlament w Londynie i wbrew ulsterskim unionistom, którzy nie chcieli autonomii, stał się podstawą obowiązującej do dziś granicy.     

Rok później, w 1921 r. w Londynie podpisano traktat kończący konflikt, który z dużą przesadą jest nazywany irlandzką wojną o niepodległość, a tak naprawdę był jedynie obustronną kampanią terrorystyczną, w której od stycznia 1919 do lipca 1921 zginęło ok. 2 tysiące osób (z czego ponad jedną trzecią stanowiły ofiary spośród ludności cywilnej).  Traktat tworzył dominium brytyjskie pod nazwą Wolne Państwo Irlandzkie. Irlandia Północna traktowana jako całość mogła zdecydować o wyłączeniu swojego terytorium z Wolnego Państwa Irlandzkiego (co było w praktyce przesądzone). Jedyną nadzieją na wytyczenie bardziej sprawiedliwej granicy było to, że ostateczny jej przebieg miała ustalić specjalna komisja. Na terenach przygranicznych przeważali nacjonaliści. 

Komisja mająca wyznaczyć ostateczną granicę zebrała się w 1924 roku. Ale złudzenia, że zmieni ona istotnie sytuację były nieuzasadnione. Co prawda władze Irlandii Północnej odmówiły udziału w Komisji, ale i tak nacjonaliści byli w niej w mniejszości. Do przedstawiciela rządu brytyjskiego i Wolnego Państwa Irlandzkiego dołączono bowiem, jako reprezentanta Północy - unionistycznego wydawcę z Belfastu Josepha Fishera. W dodatku przedstawicielem nacjonalistów był niezbyt rozgarnięty historyk Eóin Mac Néill. Komisja miała w swoim raporcie zaproponować przekazanie niewielkiego obszaru 286 mil kwadratowych na rzecz Wolnego Państwa Irlandzkiego i 77 mil kwadratowych na rzecz Irlandii Północnej. Raport komisji przeciekł do prasy i wzbudził tak gwałtowne protesty po obu stronach granicy, że rząd irlandzki ustąpił i zgodził się na pozostawienie dotychczasowego stanu rzeczy.  Robiąc dobrą minę do złej gry, rząd w Dublinie stwierdził, że więcej katolików w Irlandii Północnej daje większe szanse na zjednoczenie w przyszłości i że może to lepiej, że granicy nie zmieniono.

Niesprawiedliwa granica szczęścia ulsterskim unionistom nie przyniosła. W okresie międzywojennym załamała się w Irlandii Północnej produkcja tekstylna, zmniejszyły się zamówienia w przemyśle stoczniowym. Admiralicja nie zamawiała w Belfaście zbyt wielu okrętów wojennych, sytuację ratowała jedynie częściowo produkcja statków handlowych. Bezrobocie w 1938 roku w Irlandii Północnej wynosiło 29,5 % (reszta Zjednoczonego Królestwa miała bezrobocie na poziomie 12,8 %). Próby wprowadzenia nowych gałęzi przemysłu - chemicznego, maszynowego w latach 60-tych XX wieku nie przyniosły pożądanych skutków ze względu na ponowny wybuch konfliktów wewnętrznych pod koniec dekady. Kiedy w dziennikach telewizyjnych ciągle pojawiały się złe wiadomości z Irlandii Północnej (o zabójstwach, atakach bombowych, demonstracjach) trudno było przyciągnąć zagraniczny kapitał. Porozumienie z Wielkiego Piątku z 1998 r. przyniosło względny spokój i doprowadziło do trochę większego zainteresowania inwestorów, ale równowaga w Irlandii Północnej wobec zbliżającego się Brexitu jest bardzo krucha.  

 

W.H.Crawford, The Impact of the Domestic Linen Industry in Ulster         

https://www.encyclopedia.com/international/encyclopedias-almanacs-transcripts-and-maps/northern-ireland-history-1920

https://www.culturenorthernireland.org/features/heritage/shirt-industry 

https://www.lisburnmuseum.com/2014/08/the-war-was-won-on-ulster-linen-wings-how-aerolinen-and-andrews-mill-in-comber-aided-the-war-effort/

https://en.wikipedia.org/wiki/Irish_Boundary_Commission

Wszystkim blogerom, komentatorom i czytelnikom Szkoły Nawigatorów - Zdrowych, Spokojnych Świąt Bożego Narodzenia! 

 



tagi: brexit  irlandia północna  tekstylia  unionizm 

zw
23 grudnia 2019 17:24
7     1583    12 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

ainolatak @zw
23 grudnia 2019 21:02

Dziękuję Panu za ciekawy wpis (i za poprzednie bardzo dobre również!)

Również wszelkich łask od Dzieciątka Bożego w zbliżające się Święta.

zaloguj się by móc komentować

zw @ainolatak 23 grudnia 2019 21:02
23 grudnia 2019 21:53

Dziękuję za miłe słowa i pozdrawiam serdecznie.

zaloguj się by móc komentować

tomciob @zw
24 grudnia 2019 11:24

Witam. Bardzo dziękuję za tę jakże obszerną i ciekawą notkę. Mam teraz niestety mało czasu więc przeczytałem ją dość szybko ale dziękuję. Oczywiście jedno zdanie utkwiło mi szczególnie w pamięci, cytuję:

"W okresie międzywojennym załamała się w Irlandii Północnej produkcja tekstylna, zmniejszyły się zamówienia w przemyśle stoczniowym. Admiralicja nie zamawiała w Belfaście zbyt wielu okrętów wojennych, sytuację ratowała jedynie częściowo produkcja statków handlowych. Bezrobocie w 1938 roku w Irlandii Północnej wynosiło 29,5 % (reszta Zjednoczonego Królestwa miała bezrobocie na poziomie 12,8 %)".

Świadczy ono o prymacie życia codziennego, codzienności czyli biznesu, nad oczekiwaniami politycznymi oraz o pewnym odpuszczeniu przez Zjednoczone Królestwo tego kawałka Irlandii. Ciekawe czemu tak się stało? Bez możliwości życia w rozwoju, owej codzienności, każda wolność wydaje się być trudna do utrzymania w czasie. A notka zdaje się być niesłychanie na czasie w kontekście Brexitu. No i oczywiste pytanie które natychmiast powstaje: jak sobie Irlandia Północna po Brexicie poradzi?

Dziękuję za notkę i pozdrawiam

zaloguj się by móc komentować

zw @tomciob 24 grudnia 2019 11:24
24 grudnia 2019 13:46

Dziękuję za opinię. Irlandia Północna była na początku XX w. uzależniona od zagranicznych surowców do produkcji tekstylnej, zwłaszcza od lnu z Rosji. Docierał on mimo wojny aż do 1917 r., potem z oczywistych powodów import się załamał. Zamknięcie się na resztę Irlandii też miało złe skutki ekonomiczne. Dotychczasowe doświadczenie pokazuje, że im lepsze relacje z Południem, tym lepiej rozwija się Północ. Jeśli granica po Brexicie będzie "twarda", to nie wróży to dobrze Północy. 

zaloguj się by móc komentować

saturn-9 @zw
24 grudnia 2019 15:31

Ciekawe zestawienie faktów. 

Federacja obszarów historycznych pojmowana jest w Anglii inaczej niż na pobitym i podbitym niemieckojęzycznym obszarze byłej Rzeszy. 

 

Pogodnych i Zdrowych Świąt Bożego Narodzenia! 

zaloguj się by móc komentować

zw @saturn-9 24 grudnia 2019 15:31
25 grudnia 2019 10:23

Na pewno jest pojmowana inaczej, ale z Wysp uważnie obserwowano, co się dzieje w krajach niemieckojęzycznych. Irlandczyk Griffith zaproponował na początku XX w. dualistyczną monarchię angielsko-irlandzką na wzór austro-węgierskiej. Być może odpowiedzią na to była wspomniana w notce propozycja Churchilla stworzenia dziesięciu regionalnych parlamentów.

Pozdrawiam świątecznie

zaloguj się by móc komentować

zw @zw
9 lutego 2020 20:40

Małe uzupełnienie po wyborach parlamentarnych w Republice Irlandii. Pisałem w notce, że ostatnie wybory w Irlandii Północnej nie wskazują na zwiększoną presję na zjednoczenie ze strony wyborców nacjonalistycznych (republikańskich, katolickich, antybrytyjskich), bo najbardziej propagująca zjednoczenie partia Sinn Féin straciła trochę wyborców na rzecz ugrupowań bardziej centrowych. W Republice Irlandii jest inna tendencja. Wyjątkowy sukces lewicowej Sinn Féin - uzyskała podobny wynik jak dwie główne partie - Fine Gael (takie irlandzkie PO) i Fianna Fáil  (nijaka partia centrowa). Sinn Féin jeszcze w wyborach 1992 r. nie uzyskała żadnego mandatu, ale w kolejnych stopniowo zwiększała poparcie. Sojusznicy Sinn Féin w Europie to m.in. grecka Syriza i komuniści z Portugalii i Czech. To nie znaczy, że w Irlandii szykuje się rewolucja komunistyczna. Raczej chodzi o wotum nieufności wobec dotychczas rządzących partii, albo presję na zjednoczenie Irlandii.  

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować