-

zw

Wojna opiumowa - wersja brytyjsko-imperialna sprzed czasów Black Lives Matter

Czasem w Szkole Nawigatorów pojawiają się opinie, że Europa schodzi na psy, albo zdycha.  Ale wygląda na to, że w Europie następuje raczej wymiana ludności. Szczególnie widać to w Wielkiej Brytanii, gdzie co roku przybywają spoza Europy setki tysięcy ludzi. I wygląda na to, że rządzący nie mają zamiaru tego zjawiska ograniczyć. Premierem Wielkiej Brytanii jest jak wiadomo, Hindus z pochodzenia, Rishi Sunak, deklarujący się jako wyznawca hinduizmu. Burmistrzem Londynu jest polityk pochodzenia pakistańskiego, muzułmanin Sadiq Khan. Premierem Szkocji jest również Pakistańczyk z pochodzenia i również muzułmanin Humza Yousaf. A od marca 2024 premierem Walii jest urodzony w Zambii Vaughan Gething. W związku z nim było trochę szumu, że jest to jakoby pierwszy czarnoskóry premier kraju europejskiego, choć tak naprawdę jest on Mulatem - synem Zambijki i białego Walijczyka, który pojechał do Zambii pracować jako weterynarz. Od czasu zabicia przez policję amerykańską w 2020 roku narkomana i wielokrotnego przestępcy George'a Floyda i związanego z tym wydarzeniem rozwoju ruchu Black Lives Matter angielscy piłkarze klękają przed niektórymi meczami na znak protestu przeciwko rasizmowi. Od 2020 roku zdarzały się w Wielkiej Brytanii ataki na pomniki przedstawicieli Imperium Brytyjskiego i handlarzy niewolnikami - malowanie ich sprayem, a nawet usuwanie.

Historyk brytyjsko-australijski Harry Gregor Gelber nie dożył tych wydarzeń, bo zmarł w 2017 r. Bronił on w swoich książkach funkcjonariuszy Imperium Brytyjskiego. Jego prace były publikowane, kiedy "mądrość etapu" była trochę inna. Gelber zajmował się tematyką chińską i jego mottem zdawało się być "Dosyć kajania się przed Chińczykami". Bronił brytyjskich polityków nawet w sprawach, które wydawały się nie do obrony, takich jak brytyjska odpowiedzialność za tak zwaną wojnę opiumową. Chciałbym przytoczyć spore fragmenty tekstu "Chiny jako ofiara? Wojna opiumowa, której nie było": u, który H.G. Gelber opublikował w Centrum Studiów Europejskich uniwesytetu Harvarda.     

Centrum Studiów Europejskich uniwersytetu Harvarda może budzić naszą podejrzliwość, bo publikuje tam niejaki Radosław Sikorski.

Oczywiście nie znaczy to, że należy odrzucać wszystko co pochodzi z tego źródła. H.G. Gelber tak zaczyna swój tekst o wojnie opiumowej:

Niemal powszechnie uważa się, że wojna angielsko-chińska z lat 1840-1842, tak zwana "wojna opiumowa" była wywołana przez brytyjską imperialną zachłanność i determinację, żeby sprzedawać coraz więcej do Chin. To przekonanie jest błędne. Brytyjczycy zaczęli wojnę z powodu chińskich gróźb militarnych pod adresem bezbronnych brytyjskich cywilów, w tym kobiet i dzieci, ponieważ Chiny odmówiły negocjacji na warunkach dyplomatycznej równości i ponieważ Chiny odmówiły otwarcia innych portów niż Kanton dla handlu, nie tylko z Brytanią, ale z każdym. Przekonanie o brytyjskiej winie przyszło później, jako część chińskiej długiej wyliczanki przykładów rzekomej zachodniej "eksploatacji i agresji". (....)

Mamy do czynienia z wielkim i rosnącym znaczeniem Chin w międzynarodowym handlu i finansach. Widoczna jest energia i dynamizm narodu chińskiego. Ale równocześnie pojawia się szeroko rozpowszechnione przekonanie, że Chiny były niesprawiedliwie gnębione i eksploatowane przez Zachód, w sposób zasługujący na zadośćuczynienie. Początki tego poglądu sięgają XIX wieku i czasów długotrwałego upadku ostatniej dynastii cesarskiej, Qing. Głównym punktem oskarżenia jest postępowanie Wielkiej Brytanii przed, podczas i po konflikcie angielsko-chińskim z lat 1840-1842, czyli tak zwanej wojnie opiumowej.

Gelber stwierdza, że genialnym zagraniem propagandowym było przyjęcie określenia "wojna opiumowa". Nazwa ta wpływa na postrzeganie tych wydarzeń, które obecnie są traktowane jako część krzywd wyrządzonych przez brytyjskie mocarstwo kolonialne. Oto jak Gelber streszcza współczesną narrację głównego nurtu, narrację "świata" na temat wojny opiumowej:

Podczas gdy Chiny nie zrobiły Wielkiej Brytanii krzywdy, Brytyjczycy w sposób nieuzasadniony najechali Chiny. Brytyjczycy chcieli rozszerzyć swoją władzę imperialną i sprzedawać więcej towarów, szczególnie opium, którego importowania Chińczycy próbowali zabronić, podczas gdy Brytyjczycy i tak je sprzedawali i przemycali na teren Chin. Innymi słowy, to był przypadek (...) imperialistycznej brytyjskiej chciwości, próbującej wymusić na Chińczykach konsumpcję opium.

Świat nie ma racji. Brytyjska decyzja o rozpoczęciu wojny miała całkiem inne przyczyny.

Po pierwsze, opium. W Chinach to był normalny towar używany i sprzedawany od wieków, na długo przed wojną z 1840 roku. Dopiero pod koniec lat 90-tych XVIII wieku chiński dwór zaczął się martwić jego wzrastającym i intensywnym spożyciem. W latach 20-tych XIX wieku zaczął poważnie zakazywać importu opium, chociaż zakazy całkiem zawiodły, jeśli chodzi o kwestię powstrzymania Chińczyków od uprawiania lub kupowania opium we wzrastających ilościach. Jeszcze w mniejszym stopniu dwór był w stanie powstrzymać chińskich obywateli, kupców, gangi i hordy urzędników, którzy ignorowali zakazy i przemycali opium do kraju. Nawet wyżsi urzędnicy odpowiadający za ochronę wybrzeża stali się naprawdę bogaci dzięki przemytowi lub łapówkom przemytników. W późnych latach 30-tych XIX w. najwyżsi doradcy cesarza debatowali czy będzie lepiej wymusić prohibicję opium, czy zalegalizować, regulować i opodatkować handel. Dopiero w 1838-1839 cesarz w końcu zdecydował o prohibicji i użyciu przymusu i wysłał (...) komisarza Lina żeby te działania nadzorował.

Gelber omawia następnie problemy związane z opium z punktu widzenia chińskiego dworu cesarskiego. Osoby zażywające opium ponosiły szkody na zdrowiu i zmniejszała się ich zdolność do pracy. Na dworze cesarskim panowało przekonanie, że srebro płacone zagranicznym kupcom za opium opuszcza Chiny. Skutkiem miał być wzrost cen srebra i zubożenie ludności, która płaciła podatki w srebrze. Rezultatem wzrostu cen srebra były niepokoje społeczne.

Gelber jest przekonany, że było odwrotnie, że to niepokoje społeczne prowadziły do wzrostu cen srebra. Pisze o tym tak:

Lata 20 i 30 XIX wieku były czasem społecznego niepokoju i zakłóceń w chińskim cesarstwie, z różnymi grupami rebelianckimi pojawiającymi się od czasu do czasu, szczególnie na południu. W takim czasie to normalne, że niektórzy ludzie używają opium, żeby złagodzić stres, tak jak nowoczesny świat używa Valium. Takie podejście do sprawy mógłoby pomóc w wyjaśnieniu zaskakującego wzrostu sprzedaży opium w Kantonie pod koniec lat 20-tych XIX wieku (...) Handel, czy też przemyt nie był w żaden sposób ograniczony do Kantonu (współczesne Guangzhou), ale odbywał się poprzez dziesiątki kanałów przerzutowych wzdłuż wybrzeża. To jest nie do uwierzenia, że centralne władze chińskie, które do chwili obecnej nie mają wiarygodnych statystyk na temat większości aspektów chińskiej ekonomii, miały więcej niż mglistą świadomość tego, co się dzieje, nie mówiąc o dokładnych statystykach o handlu opium i jego wpływie na podaż srebra. To, co może być nieco bardziej wiarygodne, to liczby przesyłek opium do Chin z Indii i być może Turcji. (...) Dostępne szacunki sugerują, że w 1800-1801 jakieś 4570 skrzyń z opium było wysłane z tych źródeł do Chin. Dwadzieścia lat później w latach 1820-1821 suma była prawie taka sama: 4244 skrzynie. W latach 1830-1831 ilość nagle uległa zwielokrotnieniu, do 18956 skrzyń i w 1838-1839, w przededniu wojny, nawet ta liczba się więcej niż podwoiła do 40 200 skrzyń.

Pytanie brzmi: dlaczego?

To jest oczywiste, że jeśli taki narkotyk jest dostępny, niektórzy ludzie będą z nim eksperymentowali, a niewielka część się uzależni, ale najbardziej prawdopodobnym wyjaśnieniem takiego wysokiego popytu może być używanie opium do złagodzenia różnorakiego stresu osobistego i społecznego. Wydaje się trudne wyjaśnienie w inny sposób co najmniej dziesięciokrotnego zwielokrotnienia konsumpcji w ciągu zaledwie 20 lat.

Niezależnie od tego, czy ta hipoteza jest prawdziwa, jest inny i równie ważny czynnik - handel herbatą. Wiemy, że dużo (być może większość) srebra, które kupcy zarobili na sprzedaży opium było natychmiast znowu wydawane na zakup herbaty, na którą był ogromny popyt w Anglii. (...) Skoro miały rzeczywiście miejsce społeczne niepokoje, a nawet zamieszki, sporo srebra zarobionego przez miejscowych, czy za herbatę, czy za cokolwiek innego, zniknęło bez uwzględnienia w oficjalnych rozliczeniach. To było całkiem normalne, że Chińczycy zakopywali i chowali wartościowe rzeczy i pieniądze w czasach niepokojów. Srebro z pewnością mogłoby być ukryte w ten sposób. (...). Zjawisko ukrytych precjozów powtarzało się wiele razy, podczas upadku dynastii Ming, podczas powstania Taipingów po 1850, znowu podczas niepokojów i powstania bokserów w latach 90-tych XIX wieku, żeby nie wspomnieć wielu opowieści o torturach, którym poddawano właścicieli ziemskich we wczesnych latach władzy chińskich komunistów, które to tortury miały ich zmusić do ujawnienia miejsca przechowywania kosztowności.

To wszystko sugeruje, że władze cesarskie mogły mieć rację, wykrywając wycofanie srebra z obrotu w Chinach, ale nie miały racji sądząc, że cała ta wycofana ilość, lub nawet większość została wyeksportowana i że zagraniczni handlarze opium byli odpowiedzialni za konsekwencje ekonomiczne wewnątrz Chin. To nie zmienia faktu, że władze chińskie, wtedy i potem, wierzyły, że to opium i handel opium spowodowały konflikt z Brytyjczykami. Także w tej sprawie władze chińskie nie miały racji.

Hodowla i sprzedaż opium były całkowicie legalne. W 1840 i jeszcze przez wiele dekad, hodowla, sprzedaż i używanie opium były całkowicie legalne w takich miejscach jak Turcja. Persja i (Brytyjskie) Indie. (...) w latach 30-tych i 40-tych XIX w opium z monopolu brytyjskiej Kompanii Wschodnioindyjskiej w Bengalu było całkiem normalnie wystawiane na aukcje w Kalkucie i wysyłane w różne miejsca, na przykład do Holendrów w Indiach Wschodnich. Opium było legalne w samej Wielkiej Brytanii, która importowała jakieś 200 tysięcy funtów z Indii w tym samym 1840 roku. Opium pozostawało w normalnym użyciu, szczególnie w formie laudanum, i było używane przez wielu wybitnych Brytyjczyków i Europejczyków, w tym premiera Gladstone'a w Wielkiej Brytanii i księcia Bismarcka w Niemczech, było otwarcie sprzedawane rodzinom żołnierzy rannych w I wojnie światowej, a ślady laudanum mogły znajdować się w lekarstwach na przeziębienie dostępnych bez recepty aż do lat 50-tych XX w. W rzeczy samej, ani we Wielkiej Brytanii, ani w Ameryce nie było praw przeciwko opium, czy jakimś innym narkotykom przez wiele dziesięcioleci po wojnie 1840-1842. Sytuacja Brytyjczyków w Kantonie i Londynie była zatem skomplikowana. Nie było powodu ingerować w hodowanie lub handel opium w Indiach, czy wstrzymywać eksport stamtąd. (...)

To prawda że z czasem handel opium zyskał wielkie znaczenie dla Brytyjczyków, z dwóch powodów, Cła i podatki nakładane na handel stały się kluczowe dla finansowania brytyjskich Indii. A ponieważ nie było wiele towarów, które Chińczycy chcieli kupić od Brytyjczyków, opium dostarczało dużo oszczędności niezbędnych dla kupowania chińskiej herbaty, na którą Brytania rozwinęła nienasycony apetyt. W latach 60-tych XVII wieku Brytania zaimportowała jakieś dwa funty herbaty, do lat 80-tych XVIII wieku import wzrósł do wartości 15 milionów funtów, a do 1830 do 30 milionów, Jakkolwiek jest to także prawdą, że w żadnym momencie brytyjski rząd lub jego oficjalni i nieoficjalni przedstawiciele wewnatrz i na zewnątrz Chin nie popierali przemytu opium na chińskim wybrzeża i nie udzielali mu pomocy czy ułatwień. (...)

Podczas gdy Chińczycy oczekiwali od zagranicznych przedstawicieli ( w tym od przedstawicieli brytyjskiego rządu), aby trzymali swoich rodaków w ryzach, parlament w Londynie był całkowicie niechętny egzekwowaniu chińskich praw wobec obywateli brytyjskich na chińskiej ziemi. Zabezpieczenie chińskiego wybrzeża było oczywiście sprawą samych Chin. Żaden brytyjski minister czy przedstawiciel nie kwestionował prawa Chin do kontrolowania swoich własnych wybrzeży czy granic i do decydowania, co powinno być importowane a co wyłączone z importu.

Nawet przymusowa konfiskata przez Chińczyków zapasów opium zarządzanych przez kupców z Kantonu nie przyniosła wrogiej reakcji z Londynu. Kiedy wieści o nakazie konfiskaty z 18 marca 1839 wobec kupców dotarły do Londynu, nie było reakcji. Dopiero we wrześniu Londyn się zaniepokoił, po otrzymaniu depeszy z Kantonu z 29 maja, związanej z militarnymi groźbami wobec bezbronnych brytyjskich cywilów. Dopiero wtedy wielki brytyjski minister spraw zagranicznych lord Palmerston zaczął mówić o działaniach militarnych. Odczucia opinii publicznej przerodziły się w złość i oburzenie pod koniec 1839 roku, kiedy pojawiły się kolejne doniesienia o kupcach z rodzinami, którzy musieli szukać schronienia na brytyjskich statkach kupieckich na morzu, pozbawieni (przynajmniej oficjalnie) zaopatrzenia w żywność i wodę z brzegu. Kiedy nieco ubarwione doniesienia dotarły do Londynu - o angielskich kobietach i dzieciach będących obiektem pogróżek chińskich żołnierzy, wzbudziło to prawdziwą furię. W brytyjskiej polityce problemem przestało być opium - w której to sprawie wielu ludzi sympatyzowało z Chinami - ale niewinni mężczyźni, kobiety i dzieci, którym grozili uzbrojeni chińscy żołnierze. To prawda, że był także inny czynnik. Brytyjski superintendent w Kantonie obiecał kupcom rekompensatę za przymusowe oddanie opium komisarzowi Linowi. To oznacza, że wartość opium była w rzeczywistości gwarantowana przez brytyjski rząd. Ponieważ gabinet w Londynie nie mógł we właściwy sposób wyprzeć się swojego własnego superintendenta, kapitana Charlesa Eliota, musiał próbować znaleźć jakieś 2 miliony funtów, których nie miał.

W dalszej części artykułu Gelber stwierdza, że nie było możliwe zwrócenie się do Izby Gmin o wygospodarowanie środków pieniężnych na rekompensaty dla handlarzy opium. Bardziej realne było wywarcie presji militarnej. Zdaniem Gelbera jeszcze ważniejszymi sprawami dla Palmerstona i rządu w Londynie mogły być sprawy związane z równością państw i suwerennością. Przełomowym momentem miało być odebranie w 1834 roku Kompanii Wschodnioindyjskiej nadzoru nad kupcami w Kantonie i przekazanie go urzędnikowi wyznaczanemu przez Koronę brytyjską i rząd. Gelber pisze dalej:

Londyn, bardzo świadomy, że tak niedawno pobił Napoleona Bonaparte i że posiada największą marynarkę na świecie, kategorycznie odrzucał chińskie naleganie, żeby brytyjski przedstawiciel (...) mógł komunikować się z lokalnymi chińskimi urzędnikami tylko pośrednio i w drodze petycji, a nie na warunkach równości dyplomatycznej.

Chińskie ograniczenia w handlu powodowały irytację (...). Jednak Brytyjczycy, podobnie jak wszyscy inni, byli oszołomieni perspektywą wejścia na nieograniczony rynek chiński (...). Zatem chcieli więcej portów otwartych dla handlu i odpowiednich stosunków dyplomatycznych w Pekinie. O to prosiła misja lorda Macartneya jeszcze w latach 1793-1794. To uczyniłoby sprzedaż opium znacznie mniej potrzebną, między innymi dzięki zwiększeniu brytyjskich dochodów. Przede wszystkim, wolny handel stawał się imperatywem moralnym. Kilkanaście lat później brytyjskim urzędnikiem w Chinach był Sir John Bowring. Gorliwy chrześcijanin, z dobrymi powiązaniami w kręgach radykalnych w Londynie, ukuł powiedzenie: "Wolny handel to Jezus Chrystus i Jezus Chrystus jest wolnym handlem". Prawdziwym problemem dla Brytyjczyków stało się nie opium, ale jurysdykcja, w ostatecznym rozrachunku suwerenność, ekspansja handlu i nie najmniej ważne bezpieczeństwo mężczyzn, kobiet i dzieci -obywateli brytyjskich, którym grożono, których ubezwłasnowolniono i więziono bez oskarżenia czy procesu. 20 lutego 1840 r. lord Palmerston napisał do cesarza i równocześnie do dowódców sił brytyjskich wysłanych do Kantonu. Palmerston napisał, że o ile Chińczycy byli w pełni uprawnieni egzekwować ich edykty przeciwko opium, było czymś całkowicie innym karać niewinnych (czyli tych kupców, którzy nie handlowali opium) razem z winnymi i grozić odebraniem życia bez procesu. Siły brytyjskie miały domagać się zadośćuczynienia za zniewagi pod adresem urzędnika królowej Wiktorii w Kantonie i pod adresem Brytyjczyków, aby zapewnić otwarcie innych portów dla handlu, aby uzyskać porozumienie, aby Brytyjczycy i wszyscy inni mogli handlować w Chinach, aby zezwolono brytyjskim dyplomatom przybyć do Pekinu i portów.

Gelber opisuje trzydniową debatę w Izbie Gmin na temat Chin z kwietnia 1840 r. Stwierdza, że opozycja nie zajmowała się opium, tylko krytykowała fakt, że rząd doprowadził do kryzysu. Młody William Gladstone (przyszły premier) stwierdził, że wojna byłaby wyjątkowo niesprawiedliwym rozwiązaniem i że może okryć "ten kraj", czyli Wielką Brytanię trwałą hańbą. Ówczesny premier Palmerston odpowiedział, że decydowanie o tym, co powinno być importowane do Chin jest oczywiście sprawą Chin, podobnie jak patrolowanie wybrzeża. Ale działania chińskiego komisarza w Kantonie były niesprawiedliwe i można je porównać do rabunku. Wspólne siły morskie brytyjskie, amerykańskie i francuskie powinny w przyszłości stacjonować na chińskim wybrzeżu, żeby dbać o zachodnie interesy. Chociaż teraz zostały wysłane brytyjskie siły wojskowe, prawdopodobnie wystarczy demonstracja siły, aby brytyjskie żądania były spełnione bez dalszych działań.

Rząd wygrał głosowanie i wygrał znowu w izbie wyższej, Izbie Lordów. Tam zwycięzca spod Waterloo książę Wellington (...) zadeklarował, że podczas pół wieku służby publicznej nie zetknął się z obelgami i krzywdami tak bolesnymi jak te, które musieli znosić Brytyjczycy w Kantonie. Chińczycy zasługiwali na karę.

W takim przypadku, nawet zanim jakakolwiek zorganizowana wojskowa lub morska grupa zadaniowa mogła dotrzeć do Kantonu, pojedyncza fregata Royal Navy przybyła tam, aby chronić kupców i cywilów, (...) Nastąpiła wymiana ognia, kilka dżonek chińskiej marynarki zostało zatopionych i były ofiary. Kiedy przybyły siły ekspedycyjne, zaczęła się wojna.(...) W 1840 Brytyjczycy zajmowali się bardziej gadaniem niż wojowaniem. W styczniu 1841 r. doszło do lokalnego porozumienia (...) , ale oba rządy je odrzuciły. Londyn był zdania, że warunki i szczególnie zaproponowana rekompensata, były nieadekwatne. Cesarz chiński był wściekły z powodu propozycji, aby Brytyjczycy mieli w Chinach nawet niewielką bazę w postaci jałowej wyspy i aby handel w Kantonie został wznowiony. Potem była przerwa w działaniach wojennych z powodu zmiany rządu w Londynie i z powodu tego, że nowe władze zajmowały się katastrofą brytyjskiej kampanii w Afganistanie. (...) Dopiero potem wznowiono kampanię w Chinach. Tym razem to Chińczycy kierowali działaniami z dość niezwykłą niekompetencją i siły brytyjskie, często niewielkie, osiągnęły serię zwycięstw. Kiedy Brytyjczycy, posuwając się w górę Jangcy, byli bliscy zdobycia starej stolicy Chin, obie strony podpisały traktat w Nankinie. Na jego mocy Chiny zgodziły się, żeby otworzyć więcej portów, aby w każdym stacjonował zagraniczny konsul i aby urzędnicy chińscy i brytyjscy byli traktowani jak równi. Chińczycy mieli także zapłacić spore odszkodowanie i Brytyjczycy mieli dostać jałową (wówczas) skałę Hong Kongu, gdzie mogliby utrzymywać kupców pod kontrolą własnych sędziów.

Traktat nie wspominał o opium.

Już w 1841 roku, kiedy konflikt był w toku, John Quincy Adams, były (...) prezydent Stanów Zjednoczonych zauważył, że opium jest tylko incydentem w sporze, ale nie jest bardziej przyczyną wojny, niż wyrzucenie za pokład herbaty w Bostonie było powodem wybuchu rewolucji w północnej Ameryce... przyczyną wojny są (...) aroganckie i nieznośne pretensje Chin do utrzymywania stosunków handlowych z resztą świata nie na warunkach równej wzajemności, ale na obraźliwych i poniżających formach relacji między panem i wasalem.

Więc jak przyjął się pogląd, że to była "wojna opiumowa"?

Komisarz Lin i chińskie grupy rządzące generalnie biorąc, wtedy i potem, w ogóle nie widziały, że mogła być jakiś powód sporu inny niż opium i brytyjska handlowa chciwość i imperialna zachłanność. Jest to łatwiejsze do zrozumienia jeśli przypomni się zdumiewający stopień chińskiego braku zainteresowania i niezrozumienia o co chodzi w Wielkiej Brytanii, a zwłaszcza niezrozumienia prawa i ustroju. Komisarz Lin, człowiek wielkiej inteligencji i przenikliwości nie miał problemu z zarządzaniem relacjami z Brytyjczykami w Kantonie. Ale zrozumienie brytyjskiego rządu, jego struktur i motywów działania, było czymś innym. Na przykład listy Lina do królowej Wiktorii (które nigdy nie zostały dostarczone) są sformułowane w kategoriach, sugerujących, że Lin myślał, że ta młoda kobieta, która niedawno wstąpiła na tron i wkrótce potem wyszła za mąż, faktycznie prowadziła politykę zagraniczną w bardzo podobny sposób w jaki chiński cesarz dyktował politykę w Pekinie.

Co ważniejsze i także ogólniejsze, lata i dekady, które nastąpiły po wojnie z lat 1840-1842 przyniosły, z punktu widzenia Pekinu, długi katalog dalszych zachodnich (w tym brytyjskich) żądań i interwencji.

Gelber negatywnie odnosi się do prób ewangelizowania Chin przez misjonarzy, stwierdzając, że nie zawsze byli oni mile widziani przez Chińczyków i że byli oni naturalnymi społecznymi współzawodnikami chińskiej szlachty. Przypomina także wkroczenie angielsko-francuskiej armii do Pekinu w 1860 roku, obecność w Chinach zagranicznych firm, zwłaszcza kolejowych i wydobywczych, które zakłócały stosunki społeczne, a także roszczenia Zachodu na rzecz ustanowienia enklaw i stref wpływów poszczególnych państw. Gelber dodaje:

W tym kontekście, wojna z lat 1840-1842 stała się zaledwie jednym wpisem w długim katalogu zachodnich grzechów, które uczyniły Chiny niewinną ofiarą zagranicznej agresji i eksploatacji.

Co więcej, cała sprawa chińskiego odrodzenia i odbudowy stała się w drugiej połowie wieku XIX nierozerwalnie związana ze wzrostem patriotyzmu. Nacjonalizm stał się istotnym nurtem nie tylko w chińskiej odbudowie, ale także w transformacji tego, co było rachitycznym i zacofanym cesarstwem, w coś, co w strukturze zarządzania i organizacji społecznej, bardziej przypominało nowoczesne państwo narodowe. W tym kontekście obwinianie cudzoziemców stało się (i co istotne, pozostaje nadal w XXI wieku) ważnym i być może koniecznym sposobem mobilizowania narodu.

W Wielkiej Brytanii poglądy nie tylko na temat Chin, ale także działalności Wielkiej Brytanii w Kantonie uległy zniekształceniu. Zarówno tam, jak i w Stanach Zjednoczonych nastąpił przypływ moralnego oburzenia, nie ograniczającego się do spraw Chin. (...) miał miejsce rosnący samokrytycyzm dotyczący wpływu rozwijającego się kapitalizmu na pracowników i ich rodziny i sympatia dla uciskanych "słabeuszy" wszelkiego rodzaju. Rozwój socjalistycznych, czy nawet wczesnych antyimperialistycznych idei był także znaczący. Część z tych procesów była napędzana, szczególnie w sprawie Chin, przez wzrastającą liczbę misjonarzy, szczególnie protestantów, a w jeszcze większym stopniu nonkonformistów (chodzi tu o protestantów brytyjskich nie należących do kościoła anglikańskiego- przyp zw), którzy pisali i mówili z pasją o biedzie w Chinach i o sposobach w jakie opium i alkohol podminowywały chińskie społeczeństwo i trzymały Chińczyków z dala od Chrystusa. To był także okres, kiedy zachodnia profesja medyczna, głównie pod przewodnictwem Amerykanów stawała się potężną siłą regulującą życie społeczne. Siła ta, szczególnie w powiązaniu z kościołami, miała doprowadzić do prohibicji w Stanach Zjednoczonych kilkadziesiąt lat później. (...) Jednak wielkie antyopiumowe konferencje i ustalenia z lat 1880-1913 były całkowicie jałowe. Jałowymi w samej rzeczy miały się stać amerykańskie antyalkoholowe prohibicje. W samych Chinach sprawa opium szybko zmieniła charakter. W ciągu 16 lat od traktatu z Nankinu, Chiny zniosły restrykcje na import opium, nie tylko dlatego, że stały się nieistotne. W 1860 i tym bardziej w 1900, Chińczycy uprawiali wiele razy więcej opium niż Brytyjczycy, czy ktokolwiek inny mógł przywieźć.

Co więcej, robili to dalej, w coraz większym stopniu, praktycznie podczas wszystkich wojen i rewolucji XX wieku.

Tyle Harry G.Gelber. Muszę przyznać, że nie przekonał mnie, że wojny brytyjsko-chińskiej z lat 1840-1842 nie należy nazywać opiumową. W samym jego tekście jest wiele odniesień do opium. Nie udowodnił moim zdaniem, że faktycznie dla premiera Palmerstona ważniejszy był los brytyjskich cywilów w Kantonie czy sprawy "suwerenności i równości państw". Broniąc polityki Imperium Brytyjskiego w XIX wieku mimowolnie Gelber dokonał jej demaskacji. Można zastanowić się nad rolą owych "niewinnych" cywilów jako zakładników polityki brytyjskiej. Przykładem jak można komuś "wjechać do domu", a potem spodziewaną reakcję rozdmuchać jako straszliwe okrucieństwo jest powstanie Irlandczyków przeciwko angielskim i szkockim osadnikom w Ulsterze z 1641 roku. W heretyckich przekazach pisze się o stu tysiącach zabitych protestantów, ale są to - jak w przypadku wielu heretyckich przekazów - jedynie bajki nie mające nic wspólnego z rzeczywistością. Wracając do Chin i Gelbera, jego argumentacja, że wzrost dostaw opium z Indii do Chin w latach 30-tych XIX wieku można tłumaczyć "stresem społecznym" związanym z niepokojami społecznymi jest co najmniej dziwna. Nie podoba mi się też negatywna opinia Gelbera o chińskiej dynastii cesarskiej. Pisałem już tu kiedyś o modernizacyjnych próbach podejmowanych przez cesarstwo na początku XX wieku. Opinia Gelbera przypomina trochę marksistowskie schematy o "reakcyjnej monarchii". Można by jeszcze dłużej analizować sprzeczności i wątpliwe argumenty Gelbera, ale trochę nie o to mi chodziło, kiedy postanowiłem przytoczyć spore fragmenty jego artykułu. Na plus można mu zapisać, że próbował patrzeć szerzej na genezę wojny. Przy okazji tego nietypowego podejścia do wojny opiumowej warto się zastanowić, czy w Polsce nie patrzymy na historię Chin przez okulary Komunistycznej Partii Chin...  Wiele wyobrażeń ukształtowanych w PRL nadal trwa i kształtuje naszą wizję Chin i Azji. Na przykład wizja złych zachodnich interwentów, złego cesarza i dobrego ludu. Zachodnich interwentów nie mam zamiaru szczególnie bronić. Ale paradoksalnie w sprawie opium przeciwstawianie złego cesarza dobremu ludowi nie ma specjalnie sensu. Często to dwór cesarski walczył z opiumowym nałogiem, a ów rzekomo dobry lud często bronił swoich dochodów z upraw i sprzedaży. Rzecz jasna w historycznym matriksie Komunistycznej Partii Chin o tym się nie dowiemy. Tak jak nie dowiemy się o czymś, o czym napisał "postępowy" polski dziennikarz Wojciech Giełżyński w książce "Opiumowa dżungla" na temat narkotycznego Złotego Trójkąta w Azji Południowo-Wschodniej. Giełżyński podobnie jak Gelber nie jest z mojej bajki, ale przynajmniej napisał o mało znanym wątku:

Krążą nadal pogłoski, które w serii artykułów rozpuścił japoński dziennikarz Ochai, a potwierdził Wit Nimnual, gubernator tajlandzkiego Chiang Mai - jakoby Kokang i Wa (regiony w północnym Myanmar czyli Birmie - przyp. zw) pełniły rolę kanałów przerzutowych dla opium produkowanego w chińskiej prowincji Yunnan. Podobno Mao Tse-tung już w końcu lat czterdziestych zalecił rolnikom tej prowincji uprawę maku, zaś Czou En-lai w 1958 roku na tajnej naradzie w Wuhan powiedział, że wywóz morfiny i heroiny w dużych ilościach jest sprawą niezmiernie ważną, bowiem w ten sposób można osłabić zdolność bojową wroga, nie wdając się z nim w walkę.

Giełżyński co prawda skomentował: "Stopień prawdopodobieństwa tych doniesień nie jest wielki", ale na wszelki wypadek dodał: "...lecz brak także przesłanek, aby je kategorycznie zdementować.

Myślę, że stopień prawdopodobieństwa tych doniesień nie był taki niewielki. Co prawda komuniści chińscy na użytek wewnętrzny przeprowadzili wielką kampanię antynarkotykową po zdobyciu władzy w 1949 roku. Dla naiwnych miłośników państwowego przymusu wydaje się ona nawet wzorem do naśladowania. Inne jednak było podejście do własnego narodu, który komuniści mieli na zlecenie międzynarodowych gangów gospodarczych zagnać do fabryk, a inne wobec "wrogów", których można było demoralizować i niszczyć przy pomocy narkotyków. Czasy się jednak zmieniły i widać wyraźnie, że problem nie został zlikwidowany. Obecnie nawet przedstawiciel władz Chińskiej Republiki Ludowej szacuje liczbę narkomanów w Chinach na 14 milionów. 

https://ces.fas.harvard.edu/uploads/files/Working-Papers-Archives/CES_WP136.pdf

  

 



tagi: wielka brytania  chiny  opium 

zw
15 kwietnia 2024 00:28
54     1689    8 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

gabriel-maciejewski @zw
15 kwietnia 2024 07:24

Przynajmniej jest jakaś dyskusja i to poważna. A u nas co? Od wczoraj twitter żyje tym, że Protasiewicz się napił i coś tam wypisywał. 

zaloguj się by móc komentować

zw @gabriel-maciejewski 15 kwietnia 2024 07:24
15 kwietnia 2024 07:39

Dyskusja o imperialnej przeszłości rzeczywiście jest. I myślę, że z tymi rządami migrantów w Brytanii to tak nie do końca prawda. A Protasiewicz po zakończeniu kariery politycznej pewnie napisze książkę o swoich alkoholowych wybrykach.

zaloguj się by móc komentować

Pioter @gabriel-maciejewski 15 kwietnia 2024 07:24
15 kwietnia 2024 08:10

My tu też przecież prowadzimy poważne dyskusje naukowe. A twiterem się nie przejmuj, informacje tam żyją krócej niż jętka i nikt nimi za miesiąc już nie będzie się ekscytował.

zaloguj się by móc komentować

valser @zw
15 kwietnia 2024 08:39

Brytyjscy naukofcy sa lepsi od ameeykanskich. 

Jesli facio debatuje lata 1840-1842 i Matheson-Jardin nie pada, to niech spada. 

zaloguj się by móc komentować

zw @valser 15 kwietnia 2024 08:39
15 kwietnia 2024 09:33

O monopolu Kompanii Wschodnioindyjskiej na opium z Bengalu (nadanie Korony z 1773) też nie napisał. Sowieci i Chińczycy uczyli się propagandy od Brytyjczyków. 

zaloguj się by móc komentować

ArGut @zw 15 kwietnia 2024 09:33
15 kwietnia 2024 12:07

Przyjemnie się słuchało felietonu, i on ma ciekawe przełożenie na dziś ...

Ameryka, w sensie media i centra władzy, płaczą, że zalewa ją tani fentanyl z Chin. Ale jak skrobnąć wyszukiwarką troszku głębiej to wyjdzie, że ten fentanyl trafia do Kanady, czyli tej "podrasowanej wesołej Anglii", gdyż socjalistyczne władze kanadyjskie - niech wiecznie żyje premier Dżustin, wymyśliły, że będą "walczyć" z narkomanią przez dostarczanie narkotyków narkomanom.

Tutaj pojawiają się "nowocześni chłopi" kanadyjscy i amerykańscy, którzy sprytnie wykombinowali, że można tym fentanylem leczyć i innych potrzebujących, którzy jeszcze tego nie wiedzą. Chłop, czy to chiński, czy to kanadyjski ... żywemu nie przepuści dla sprytu i garści DOLAR-ów.

zaloguj się by móc komentować

pike @zw
15 kwietnia 2024 12:11

Wiele wydażeń nie jest opisanych tak jak powinny być przedstawione...

Po bitwie pod Seringapatam w 1799 roku Kampania Wschodnioindyjska w ciagu czterech lat podwoiła swoje dochody.

I mogli się teraz zająć Chinami rządząnymi przez mandżurską dynasje Qing…

Od tego momentu Chiny były nękane zamachami na cesarzy i powstaniami mniejszości etnicznych takich jak powstanie

Białego Lotosu(100 tysięcy zgonów), Ośmiu Trygramów, Odwiecznej Matki itp….

Kampania Wschodnioindyjska przemycała opium z kolonii w Bengalu do Chin od 4 tysięcy skrzyń(80kg jedna) rocznie w 1787r. do 30 tysięcy w roku 1833….

Anglikom nie tylko chodziło o opium czy herbatę ale przede wszystkim o rynek zbytu dla bawełny …

Chiny miały stać się elementem globalnej ekonomii i nie bardzo się na to godzili. Z Japończykami poszło latwiej.

Amerykanie metodą brytyjczyków zmusili ich do udanej modernizacji ..

Najwieksze powstanie zwane powstanie tajpingów rozpoczał misjonarz Hong w 1853 roku…

Zakazano opium, tytoniu, alkoholu, krępowania stóp, prostytucji, hazardu itd

Ostatnie ogniska rebaliantów zlikwidowano dopiero w 1871 roku. Zgineło co najmniej 20 milionów ludzi…..

Pomału docierało do Chinczyków , że muszą się jednak modernizować - i zaczeli ale nie tak i nie w takim tempie jak oczekiwano…..

Więc dostali dwie następne katastrofy w postaci wojny z Japonią w 1894-1895 r. i słynne powstanie bokserów.

Powstanie rozpoczął wędrowny uzdrowiciel już roku 1899 znany jako Zhu ” Czerwona Latarnia”……

 

 

 

 

 

zaloguj się by móc komentować

pike @zw
15 kwietnia 2024 12:14

zaloguj się by móc komentować


Alfatool @zw
15 kwietnia 2024 13:07

Mistrzostwo świata - wina zawsze leży po stronie tych, którzy nie zrozumieją tak dobrych i wspaniałych intencji Imperium.

Książeczka o wielkim żywopłocie powinna nas czegoś nauczyć:

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/wielki-zywoplot-indyjski/

Inne stare lektury też:

https://betacool.szkolanawigatorow.pl/zanim-zaczniesz-poprawiac-swiat-przejdz-sie-trzy-razy-przez-swoj-wasny-dom

https://betacool.szkolanawigatorow.pl/czy-chcemy-byc-obywatelami-gdanska

zaloguj się by móc komentować

orjan @zw
15 kwietnia 2024 14:45

To ciekawy i najwidoczniej usprawiedliwiony wywód wątpliwej odpowiedzialności GB. Jednak jest tu chyba poważna luka do uzupełnienia. Wielokrotnie wywód porusza kwestię oburzenia czy irytacji w GB, czy wśród kupców z GB na jakieś "chińskie ograniczenia w handlu". A niby konkretnie jakie ograniczenia, skąd pochodziły, w jaki sposób mogły wywoływać aż oburzenie i wreszcie co te ograniczenia miały wspólnego ze srebrem, z opium i tak dalej.

Przede wszystkim zaś, co owe "tajemnicze" ograniczenia mogły mieć wspólnego z herbatą jako z głównym, wręcz strategicznym popytem importowym GB w Chinach? Przewaga tego popytu importowego nad innymi była tak przytłaczająca, że te inne popyty GB właściwie nie liczyły się w globalnych rozmiarach importu z Chin.

Tu zastrzeżenie. Ja nie jestem historykiem, ani badaczem historii Chin. Piszę dlatego, że moja, umiarkowana zresztą ciekawość genezy wojen opiumowych została zaspokojona wyjaśnieniem jak niżej. Czy jest prawdziwe? Zakładam, że jest, ale sam badań nie prowadziłem. Może komuś się zechce.

Otóż w pewnym momencie chiński rząd ogłosił prawo, że ma być surowo ograniczony chiński  import z zagranicy, a to z przyczyny ograniczenia wolumenu płatności chińskich za granicę. Te zaś płatności odbywały się w srebrze. Chiński import opium był wtedy jeszcze marginalny. Jednocześnie chiński rząd ogłosił prawo i to chyba pod sankcją kary głównej (tj. kary śmierci), że eksport chińskiej herbaty dopuszczalny jest wyłącznie za zapłatą za nią w srebrze.

Zestawienie tych dwóch chińskich ograniczeń przy niemożliwości zamknięcia pragnienia picia herbaty w Londynie i okolicach dawało taki efekt, że nie było na świecie takiej ilości srebra, aby te ograniczenia obsłużyć. W krótkim okresie srebro całego bodaj świata przepłynęłoby do Chin i tam zostałoby stezauryzowane, czyli prywatnie gdzieś zakopane (ale nie w Zakopanem!) w coraz wiekszej części wypadając z obrotu handlowego i płatniczego.

Być może poniewierka różnych kupcowych żon i kupieckich dzieci w Chinach była świetnym materiałem do propagandowego podburzania brytyjskiej opinii publicznej. Jednak chodziło o herbatę. Nie o opium, ani o srebro, ale o HERBATĘ. Tu dodać trzeba, że chiński rząd nałożył zarazem ścisłe embargo na eksport nasion i sadzonek herbaty. W dłuższym okresie z tej przyczyny powstał przemyt tych nasion i sadzonek oraz plantacje herbaty w Indiach, na Cejlonie, itd. dla złamania chińskiego monopolu eksportowego.

Brytole tymczasem rozwiązali problem chińskich ograniczeń w ten sposób, że wspólnie z "wolorynkowymi importerami chińskimi" wykreowali czarnorynkowy popyt Chińczyków na opium. Bez obustronnej, czarnorynkowej współpracy eksplozja importu opium do Chin byłaby niemożliwa. W ten sposób Brytyjczycy praworządnie płacili Chińczykom srebrem za herbatę i w srebrze odbierali swoje należności za opium importowane przez chiński czarny rynek. W jaki sposób biały rynek fizycznie przekazywał srebro czarnemu rynkowi? Ano jako "transfer przez zakopane". Czy trzeba jeszcze coś wyjaśniać?

I kto wywołał te wojny opiumowe? Powinny być zresztą nazywane wojnami herbacianymi, ale taka nazwa lewactwa nie podnieca.

 

 

 

 

zaloguj się by móc komentować

Szczodrocha33 @zw 15 kwietnia 2024 07:39
15 kwietnia 2024 14:49

"A Protasiewicz po zakończeniu kariery politycznej pewnie napisze książkę o swoich alkoholowych wybrykach"

 

Protasiewicz to ten co kiedyś krzyczał na lotnisku w Niemczech "Heil Hitler"?

Ja niedawno w drodze powrotnej z Polski utknąłem we Frankfurcie na lotnisku bo uciekł mi samolot.

Chodziłem w pośpiechu spocony od okienka do okienka, usiłując zasięgnąć informacji różnych, aż wreszcie urzędnik

"niemiecki" z twarzą Hindusa zaczął mnie pouczać z namaszczeniem, że jestem w państwie niemieckim i muszę stosować się do regulacji i przepisów.

Zrezygnowany, wysłuchałem tej tyrady i poprosiłem o informację, i w końcu mi jej udzielił.

Po co się wydziczać?

No ale ja jestem zwykłym zjadaczem chleba, wspomnień jak słynny Protasiewicz czy Rokita pisał nie będę.

 

 

zaloguj się by móc komentować

valser @zw 15 kwietnia 2024 09:33
15 kwietnia 2024 16:56

a wspomnial o tym typie? 

https://en.m.wikipedia.org/wiki/Jamsetjee_Jejeebhoy

zaloguj się by móc komentować

zw @ArGut 15 kwietnia 2024 12:07
15 kwietnia 2024 18:27

Jednak w Stanach Zjednoczonych skala problemu z fentanylem jest chyba większa niż w Kanadzie:

https://cowzdrowiu.pl/aktualnosci/post/fentanyl-usa-i-chiny-lacza-sily-by-walczyc-z-nielegalna-produkcja

I rzeczywiście te fakty związane z wojną opiumową mają spore przełożenie na dziś. Brytyjczycy byli wzorem dla Sowietów/Moskali nie tylko w dziedzinie propagandy, ale także praktyki. Kolonizowanie "cywilne" jakiegoś terytorium, a potem, po zmianie sytuacji, okrzyki "biją nasze kobiety i dzieci", to metody stosowane w Naddniestrzu czy wobec państw bałtyckich. A jak w jakimś kraju nie ma zbyt wielu Moskali, to zawsze pozostaje obrona świętych pomników wojny ojczyźnianej bezczeszczonych przez niewdzięcznych barbarzyńców. 

zaloguj się by móc komentować

zw @pike 15 kwietnia 2024 12:11
15 kwietnia 2024 18:29

Dziękuję za uzupełnienia i za mapkę, która pokazuje, co działo się dalej w Chinach. Według mnie jednak trudno mieć pretensje do Gelbera o to, że nie przedstawił całej panoramy wydarzeń w Chinach w XIX wieku. On koncentrował się na latach 1840-1842. Rynek zbytu dla bawełny to też raczej czasy późniejsze, już po drugiej wojnie opiumowej.

zaloguj się by móc komentować

zw @Alfatool 15 kwietnia 2024 13:07
15 kwietnia 2024 18:38

Ten żywopłot indyjski jest tu omawiany już od wielu lat, ale rzeczywiście, może ktoś kupi tę książkę, bo warto. O ujemnym bilansie handlowym Brytyjczyków w XVIII wieku i opium jako środku zaradczym pisałem tutaj:

https://zw.szkolanawigatorow.pl/stany-zjednoczone-przemytnikow

Chiny i Rzeczpospolita Obojga Narodów? Chyba jednak za mało analogii. Król polski i wielki książę litewski jednak nie uważali się za władców świata a innych władców za swoich wasali. Może dlatego, moim zdaniem, elitom RON jednak nie przedstawiono po XVI wieku już żadnych "reformacyjnych" ofert, tylko postawiono na destrukcję. Chińczycy widzieli pewne analogie swojego kraju z RON, o czym z kolei była mowa tutaj:

https://zw.szkolanawigatorow.pl/do-czego-doprowadzia-rewolucja-z-wuhan-i-dlaczego-wazny-chinski-polityk-paka-nad-losem-polski 

Ale im chodziło raczej o to, że jak się nie zreformują, to skończą jak RON. Ich wyobrażenia, jak RON naprawdę wyglądała, odbiegały znacznie od rzeczywistości.

zaloguj się by móc komentować

zw @orjan 15 kwietnia 2024 14:45
15 kwietnia 2024 18:49

Opis rozwiązania problemu chińskich ograniczeń jest, myślę, trafny. Tyle tylko, że nie może się on raczej odnosić do okresu pierwszej wojny opiumowej. Ta wymiana - srebro za herbatę i srebro za opium miała miejsce już w XVIII wieku od czasu zajęcia Bengalu przez Brytyjczyków (zresztą pomysł, żeby wysyłać opium do Chin nie był ich tylko Portugalczyków). I ograniczenia wprowadzane przez chińskiego cesarza też miały miejsce w XVIII w. i były ponawiane. W czasie pierwszej wojny opiumowej wchodziły raczej w grę - kasa dla przemytników, którzy stracili towar zniszczony przez Chińczyków (skarb brytyjski nie miał na to pieniędzy, więc trzeba było kasę wyciągnąć od Chińczyków). No i jeszcze - traktat w Nankinie z 1842 pokazuje, że chodziło o zmianę relacji z chińskim cesarzem. Nie chodziło tylko o to, żeby relacje były równorzędne, ale o to, żeby przewaga była po stronie brytyjskiej. Po Nankinie dalsze koncesje były kwestią czasu. 

Ciekawy artykuł na temat traktatu w Nankinie:

https://ojs.lib.uwo.ca/index.php/westernumirror/article/view/15488/12996

zaloguj się by móc komentować

zw @Szczodrocha33 15 kwietnia 2024 14:49
15 kwietnia 2024 18:55

Tak, to ten Protasiewicz, były europoseł. Kiedyś myliłem go ze znanym żużlowcem (czyli sądziłem że żużlowiec poszedł w politykę), ale żużlowiec ma na imię Piotr. 

Europoseł Protasiewicz twierdził, że zdenerwował się, kiedy niemiecki urzędnik na lotnisku powiedział do niego "Raus".

Ja na szczęście nie miałem podobnych ciekawych spotkań z urzędnikami w Niemczech. Za to w Austrii, podczas wjazdu samochodem do tego kraju podczas mistrzostw Europy w piłce nożnej policjant zapytał nas: "Czy w aucie są jacyś futbolowi chuligani?"  

zaloguj się by móc komentować

zw @valser 15 kwietnia 2024 16:56
15 kwietnia 2024 18:57

Ale jakże by mógł... Pisać, że jakieś szemrane towarzystwo szkocko-hindusko-francuskie dyktowało rządowi JKM, co ma robić w Chinach... Tam tylko byli jacyś anonimowi "kupcy".

zaloguj się by móc komentować

valser @zw 15 kwietnia 2024 18:57
15 kwietnia 2024 19:59

w glownej siedzibie Jardines w HKG wisi portret tego typa z dziekczynna dedykacja ile to on dla Firmy nie zrobil. 

zaloguj się by móc komentować

zw @valser 15 kwietnia 2024 19:59
15 kwietnia 2024 20:13

Może Gelber nie chciał wymieniać nazwisk, żeby go nie pozwali.

zaloguj się by móc komentować

valser @zw 15 kwietnia 2024 20:13
15 kwietnia 2024 21:15

Firma, ktora sie zbudowala na wojnach opiumowych istnieje do dzis, zatrudnia pol miliona ludzi, jest zarzadzana w piatym pokoleniu przez rodzine Keswick i nazywa sie Jardines. Pisalem kiedys o tym przy okazji omawiania "protestow" w Hong Kongu, ktore juz jakos "ucichly". 

Kazdy, kto probuje bez tych mafiozow opisywac zdarzenia sprzed 180 lat to oszust. 

zaloguj się by móc komentować

zw @valser 15 kwietnia 2024 21:15
15 kwietnia 2024 21:25

HSBC też ma podobną genezę, chociaż jest młodszy.

zaloguj się by móc komentować

valser @zw 15 kwietnia 2024 21:25
16 kwietnia 2024 00:28

HSBC to bank zalozony po drugiej wojnie opiumowej w Anglii, zaprojektowany do obslugi handlu opium. Zalozony przez Jardines i kontrolowany przez rodzine Keswick do dzis. 

https://valser.szkolanawigatorow.pl/hong-kong-najwiekszy-problem-jardine-matheson-holdings-2

 

zaloguj się by móc komentować

Szczodrocha33 @zw 15 kwietnia 2024 18:55
16 kwietnia 2024 06:00

"Za to w Austrii, podczas wjazdu samochodem do tego kraju podczas mistrzostw Europy w piłce nożnej policjant zapytał nas: "Czy w aucie są jacyś futbolowi chuligani?" 

 

Na mecze nie chodzę, ani w Polsce, ani na emigracji, więc nie wiem jak poważny jest problem z chuligaństwem [czy wręcz bandytyzmem] stadionowym, sprawę praktycznie znam

tylko z mediów.

Ale wiem jak wyglada dziennikarstwo w Polsce i życie "publiczno- polityczne", że tak się wyrażę.

Widziałem niegdyś jak dziennikarze telewizji Republika bodajże czy Gazety Niezależnej [prowadziła znana patriotka Katarzyna Gójska-Hejke] zaprosili

do studio telewizyjnego znanego bandytę stadionowego, Piotra Staruchowicza, ksywa "Staruch" [bandyta jest, bo czytałem o nim co nieco, i widziałem jego "występy" na stadionie Legii].

Pani redaktor go chołubiła z uśmiechem, nadskakiwała uprzejmie, żeby tylko dołożyć Tuskowi i PO, która akurat wtedy rządziła.

 

zaloguj się by móc komentować

Szczodrocha33 @Szczodrocha33 16 kwietnia 2024 06:00
16 kwietnia 2024 06:02

Przepraszam, oczywiście powinno być "hołubiła".

zaloguj się by móc komentować

zw @valser 16 kwietnia 2024 00:28
16 kwietnia 2024 06:31

Na początku w HSBC główne role odgrywali przedstawiciele Dent & Co, konkurenta Jardines. Jak to często bywa, o Brytyjczykach więcej można przeczytać w ruskiej Wikipedii niż w angielskiej.

https://ru.m.wikipedia.org/wiki/Dent_%26_Co.

zaloguj się by móc komentować

zw @Szczodrocha33 16 kwietnia 2024 06:00
16 kwietnia 2024 06:37

Na meczu Ekstraklasy nie byłem od kilkunastu lat. Też znam sprawę głównie z mediów. 

zaloguj się by móc komentować

Szczodrocha33 @zw 16 kwietnia 2024 06:37
16 kwietnia 2024 07:04

Pomijając już sprawę Protasiewicza, to muszę stwierdzić że przez Niemcy z USA do Polski to nie będę już więcej leciał.

 

Już nawet nie chodzi o tego urzędnika , o mówiąc delikatnie, "nie aryjskim wyglądzie", który mi w ubiegłym roku na lotnisku we Frankfurcie udzielał

lekcji o niemieckim demokratycznym państwie prawa i przepisach.

We Frankfurcie, i to w mojej drodze powrotnej do Stanów z Polski, zdarzyło mi się już utknąć dwukrotnie, i to za każdym razem z powodu strasznej burzy nad Frankfurtem właśnie, co opóżniło

znacznie wylot z Warszawy i spowodowało że spóznilem się na samolot do USA.

A w dodatku za drugim razem musiałem latać i stać w kolejkach we Frankfurcie, spocony, bo chyba wysiadła im też klimatyzacja, chyba z 6 godzin, zanim mi wreszcie załatwili hotel i nocleg z kolacją.

Rano przyjechał jakiś kolejny Hindus czy Pakistańczyk, załadował nas, paru pasażerów jak śledzie do beczki, i zawiózł na lotnisko. 

Tam w dodatku jeszcze się okazało że poprzedniego dnia Lufthansa żle mi "przebukowała" lot i musieli to wszystko odkręcać.

Parafrazując znane hasło, "nigdy więcej Frankfurtu".

 

zaloguj się by móc komentować

zw @Szczodrocha33 16 kwietnia 2024 07:04
16 kwietnia 2024 07:15

Niemiecki "ordnung" to już przeszłość. Ich miasta coraz bardziej wyglądają jak Stambuł.

zaloguj się by móc komentować

Szczodrocha33 @zw 16 kwietnia 2024 07:15
16 kwietnia 2024 07:28

"Niemiecki "ordnung" to już przeszłość. Ich miasta coraz bardziej wyglądają jak Stambuł."

 

Po personelu na lotniskach, w hotelach i innych przybytkach  to szczególnie widać.

I znowu parafraza:

"Niemcy Niemcom zgotowali ten los".

W sumie to dobrze, bo im bardziej w ich kociołku się gotuje i parkocze, i im więcej problemów mają, tym my jesteśmy bezpieczniejsi i mamy większe pole manewru.

Pomimo upływu czasu, precyzyjnie robionej "polityki historycznej" w mediach i kinie, "niemieckiego cudu gospodarczego", to widmo Hitlera się wciąż unosi nad nimi.

Przeklęty naród.

Dziękuję panu za ciekawe notki i pozdrawiam.

Ot, znowu zjechaliśmy z głównego tematu czyli opium.

 

zaloguj się by móc komentować

zw @Szczodrocha33 16 kwietnia 2024 07:28
16 kwietnia 2024 07:39

Chyba jednak nie tylko Niemcy zgotowali im ten los. Pod poprzednią notką pisałem o okupacji Niemiec trwającej od 1945. Trump mówił, że ją zakończy, ale jak wiadomo nie zrobił tego.

Również pozdrawiam serdecznie.

 

zaloguj się by móc komentować

Szczodrocha33 @zw 16 kwietnia 2024 07:39
16 kwietnia 2024 07:57

"Chyba jednak nie tylko Niemcy zgotowali im ten los."

Być może.

Ale ja ich nie żałuję.

Tu jest link do nader ciekawej informacji, o tym jak Niemcy tworzyli zjednoczoną Europę:

https://www.youtube.com/watch?v=-ukniLFVfaQ&rco=1

zaloguj się by móc komentować

qwerty @Szczodrocha33 16 kwietnia 2024 07:04
16 kwietnia 2024 08:38

Bywa różnie. w 2023r. w Krakowie Lufthansa miała awarię, dostalem smsa, że moge zdazyć na samolot do Wiednia i do Monachium skąd zdąże na zabukowany lot do San Francisco. Poszlo idealnie. Gdyby nie sms to ... nawet nie chcę myśleć.

zaloguj się by móc komentować

qwerty @zw
16 kwietnia 2024 08:39

Takie tropienie faktów jest fascynujące. 

zaloguj się by móc komentować

zw @qwerty 16 kwietnia 2024 08:39
16 kwietnia 2024 09:29

Zgadzam się...

zaloguj się by móc komentować

orjan @Szczodrocha33 16 kwietnia 2024 07:28
16 kwietnia 2024 11:42

Do tematu opium warto wrócić, bo pokazuje istotne a obiektywne problemy w handlu oraz metody ich lewackiego ukrycia w celu wypreparowania narzędzi propagandy. To, co wypowiedziane w notce wyraźnie zaświadcza, że w pierwszej fazie importu chińskiej herbaty chińscy sprzedawcy obiektywnie nie dominowali nad europejskimi kupcami, ani ci nad nimi. Na poziomie rządu chińskiego subiektywnie uważano jednak inaczej. Mianowicie, że pozycja tego rządu pozwala im na wszystko. Natomiast zwłaszcza brytyjscy kupcy uważali, że nie muszą się rządowi chińskiemu podporządkowywać.

I mieli ci brytyjscy kupcy rację, bo byli jak te mewy bez obciążania się sprawami (i kosztami) lądu i bez administracyjnej podległości lądowi. Co można zrobić mewom? Właściwie niewiele, ale one potrafią zebrać się jak u Hitchcocka. Wtedy już nic im zrobić nie można. Poczucie przewagi Brytyjczyków wynikało ze swobody drapieżnych ptaków. Gdy zaś pod "technologiczną" osłoną armat ze statków zagospodarowali się na wyspie HongKong, to "ptaki" wybudowały sobie niedostępne gniazdo - bazę. Już nawet ich statki nie musiały zawijać do portów na stałym lądzie. W pobliskim ujściu Rzeki Perłowej (tamże też Macao) zawsze były i teraz rozwinęły się chińskie floty kabotażowe. Dżonki, więc żaden militarny przeciwnik.

Tu dochodzimy do istoty pola bitwy. Po to, aby z pozycji chińskiej władzy zatrzymać zachodnią ekspansję handlową, chińskie władze za przeciwnika miały Chińczyków, a nie Brytyjczyków. Tego cesarz i rząd chiński chyba w ogóle nie pojmowali, albo pojmując wypierali, bo cenniejsza była dla nich korupcja, niż interesy Chińczyków, czy Chin.

Natomiast od strony przedmiotowej okazało się, że brytyjski popyt importowy na herbatę nie znajduje równowagi w chińskim popycie na import czegokolwiek z tzw. Zachodu. Gdyby chiński rząd działał na jakimkolwiek poziomie, to sam zająłby się wykreowaniem popytu importowego Chin. Przy okazji utrudniłby ukrywanie srebra. Jednak miał to gdzieś. Chciał chińskiego eksportu bez odpowiadającego mu importu. W tym jest przyczyna wojen opiumowych. To bowiem konsekwentnie spowodowało, że porzuconą troskę o równowagę handlową (o ilościowe Terms Of Trade) "na ochotnika" podjęły chińskie organizacje mafijne i te szybko znalazły porozumienie z kupcami z Zachodu. W ten sposób doszło do zbilansowania handlu.

Rozporządzenia cenowe (o wyłącznej zapłacie srebrem) istotnie ograniczyły wymianę barterową i w ten sposób władze chińskie odcięły możliwość samoczynnego wytworzenia się popytu na towary z Zachodu. Podniosły przy tym czarnorynkową wartość srebra (naruszenie cenowych Terms Of Trade). Od tego momentu, wobec niedoboru towaru (srebro) spełniającego rolę środka płatniczego, także tę rolę przejęło opium. W tym momencie wojny opiumowe były dla Chińczyków przegrane i to zanim wybuchły - z powodu ich własnych błędów.

Tezy o zupełnej winie uzależniania Chińczyków od opium dostarczanego przez parszywych białych nie wytrzymują rozsądnego namysłu. Po prostu leżą wobec pytania, czy to Brytyjczycy na stałym lądzie rozprowadzali to opium, utrzymywali palarnie i całą infrastrukturę opiumową? Nie, to robili Chińczycy bezkarni wobec skorumpowania wszelkich chińskich władz. Władze te pochłaniał wyłącznie dylemat, od kogo przyjąć korupcję: od chińskich mafii, czy od zachodnich kupców. Najlepiej od obu. Ta korupcja rozrosła się tak bardzo, że nawet "chiński Eliot Ness" (Lin Zexu) już nie był w stanie jej zatrzymać, ale był w stanie uruchomić wojnę.

Gdy wojny opiumowe wybuchły, to istotnym stało się pytanie, kto walczył z kim i o co? Na przykład w I wojnie opiumowej regularna już flota brytyjska zajęła parę miast portowych Chin. No, ale po co? W rezultacie powstały możliwości portowego rozładowywania towarów z Zachodu i powrotnego ładowania tych statków w portach. No, ale kto z tych portów zaopatrywał palarnie opium w głębi Chin i kto z tej głębi sprowadzał do tych portów herbatę i co tam jeszcze. Czy przypadkiem w tej wojnie to nie Chińczycy walczyli z Chińczykami? Gdyby rząd chiński przeniósł tę wojnę nieco w głąb Chin ustawiając tam kordon sanitarny dla opium i herbaty, to pewnie wygrałby tę wojnę. W każdym razie nie przegrałby jej z Brytyjczykami, a co najwyżej z własnymi obywatelami, o ile można użyć tego określenia wobec rzeczywistego przeciwnika, którego rząd sam sobie wychował. Rząd przegrał z oboma przeciwnikami, ale winę przyklejono na wyłączność tylko jednemu. Normalny lewacki manewr.

 

zaloguj się by móc komentować

Alfatool @zw 15 kwietnia 2024 18:38
16 kwietnia 2024 12:10

Myślałem o tylko analogii losu dwóch zadawałoby się potężnych państw.

Te oferty jeszcze się trafiały i za czasów Sobieskiego i w czasach rozbiorowych (pisał o tym Łojek w - Genezie Konstytucji 3 Maja).

Przytoczony artykuł uważam, za klasyczny przykład tego, że istota Imperium polega nie tylko na układaniu przebiegu historii ale także na sposobie jej opowiadaniania i sprzedawania. O tym, że te kity można cisnąć zawsze i każdemu świadczy to zdanie:

"Gorliwy chrześcijanin, z dobrymi powiązaniami w kręgach radykalnych w Londynie, ukuł powiedzenie: "Wolny handel to Jezus Chrystus i Jezus Chrystus jest wolnym handlem".

Ciekawe co angielski gorliwy chrześcijanin myślał o wolnym handlu niewolnikami albo substancjami zniewalającymi?

 

 

zaloguj się by móc komentować

zw @Alfatool 16 kwietnia 2024 12:10
16 kwietnia 2024 13:28

Oferta z czasów sejmu czteroletniego była moim zdaniem zwykłą pułapką. Jerzego Łojka bardzo cenię, ale pisał on niektóre swoje prace w określonych warunkach politycznych, kiedy to Anglia pani Thatcher była sojusznikiem Solidarności. W twórczości Jerzego Łojka jest sporo emocji z tamtych czasów i interpretacje faktów według mnie są nacechowane pewnym chciejstwem związanym z naszymi przeżyciami z lat 80-tych. Zresztą sam Łojek pisał coś w stylu, już dokładnych sformułowań nie pamiętam, że większość angielskich historyków nie wierzy, że wojna wielkiej koalicji prowadzonej przez Anglię z Moskalami w okresie naszego sejmu czteroletniego była rzeczywiście możliwa. Wtedy wpłynięcie brytyjskich okrętów na Bałtyk wystarczyło do uspokojenia Moskali. Ja tutaj muszę, niezależnie od całej sympatii dla Jerzego Lojka muszę przyznać rację tym Brytolom. Anglia zbyt dużo zainwestowała w Septentrionow, żeby niszczyć swoje dzieło. Ale czytając Łojka można było sobie pomarzyć jak wielka koalicja gromi Moskali.

Propozycje za Sobieskiego? Bardzo jestem ciekawy, o co chodzi? Pewnie jest to jakiś staroć z SN, ale nic sobie nie przypominam... Może to skleroza...

Tak sądziłem, że ten fragment o Jezusie "spodoba się" komuś z Nawigatorów. Z tym wolnym handlem to też był niezły imperialny kit propagandowy. Niech inni otworzą swoje rynki, a my będziemy stosować protekcjonizm i państwowe interwencje. Historia choćby Irlandii pokazuje fałszywość sloganów o liberalizmie i wolnym handlu.

zaloguj się by móc komentować

orjan @zw
16 kwietnia 2024 18:37

Dlaczego uważam za interesujące te wojny opiumowe. Otóż nie dla rozważań historycznych z zakresu historii powszechnej, a już tym bardziej nie dla rozważania czegokolwiek w kierunku ktoś-tam-ktoś-tam-matters-a-ktoś-inny-nie-matters. Interesuje mnie natomiast historia gospodarcza. Ta bowiem ma nie tyle ponadczasową powtarzalność zdarzeń, co podlega prawom czegoś innego, niż ona sama, a mianowicie prawom ekonomii.

Cokolwiek by o prawach ekonomii nie mówić, to w zasadzie zawsze było z grubsza wiadomo, co i jak powinno zadziałać (albo nie zadziałać). Problemem było i nadal pozostaje uchwycenie danych i uprzednia wyliczalność skutków. Głównie dlatego, że po stronie danych kręci się zawsze jakaś wartość np. "ksi", która zwykle jest taka sobie, ale jaka jest i ile jej jest, to się dopiero okaże. Czynnik losowy. Na pewno wiedział o tym Konfucjusz oraz Robert Burns ("Do myszy"). Obecnie potężne moce obliczeniowe pozwalają tę losowość zmniejszać, ale chyba nadal pozostaje. W dodatku nie wiadomo jaka. Jaki komputer zmierzy np. zieloną głupotę tym razem w Europie jako składnik współczesnych decyzji ekonomicznych? Wszyscy wiedzą, że to ważny składnik i niby co więcej wiedzą?

No to popatrzmy jak to dzisiaj wygląda w Chinach. Otóż tamtejsze władze wydają się zainteresowane bardziej przychodami z eksportu, niż równowagą w obrotach z zagranicą. Na ich szczęście nie płaci się dzisiaj srebrem, ale czymś, co oni sami wynaleźli i czego na pewno nie zabraknie. Mianowicie płaci się papierem, gdyby ktoś nalegał na zmaterializowanie zapisów elektronicznych. Czy zatem istnieje jakiś nawis chińskich wierzytelności handlowych w obrotach zagranicznych? Co konkretnie Chińczycy kupują, aby taki nawis jakoś z dołu podeprzeć. Czy Amerykanie tego nawisu boją się?

Istnieje tu śmiała hipoteza, że gdyby Chińczycy zażądali pokrycia salda w obrotach handlowych z zagranicą, to w odpowiedzi uzyskaliby żądanie wyrównania skumulowanych amerykańskich (i innych) należności prawno-autorskich. Nikt nimi w powietrzu nie macha, ale na pewno ktoś je księguje. Zwłaszcza w USA. Poza tym pozostaje młot Thora w postaci embarga na chiński eksport. Akurat zostało przypadkiem przetrenowane przy okazji pandemii.

Tu jest propozycja odpowiedzi, kto wygrał III wojnę opiumową, jeśli się odbyła, lub jeśli właśnie odbywa się.

 

zaloguj się by móc komentować

Alfatool @zw
16 kwietnia 2024 18:39

„… jak nie leży w interesie sąsiednich władców, aby Polacy cieszyli się, jak niegdyś, nadmierną potęgą, tak nie jest również w ich interesie, aby zginęli. Władca, który byłby w stanie podbić Polskę i przyłączyć ją do swych posiadłości, szybko stałby się zbyt potężny dla wszystkich pozostałych”. (B. O’Connor, Historia Polski, s. 418)

Pytanie czy uznać za przypadek, że 100 lat później historia Polski potoczyła się dokładnie według tej wytycznej z było nie było "Historii Polski" napisanej piórem wyspiarza.

Więc albo O'Connor powinien mieć w Polsce pomniki, gdy uznamy go za proroka, albo powinniśmy go uznać za szpiega realizującogo politykę Imperium i piszącego o tym otwartym tekstem. A on jest dla naszych historyków postacią wciąż "nie uznaną".

Co do tez Łojka, to cytat z O'Connora tłumaczy chyba wszystko. Rosji w owym czasie nie dało się zgrabnie podzielić, a RON i owszem, więc wybór padł na nas. Ten cytat wykorzystałem w poniższym tekście, który opowiada o czasach i Sobieskiego.

https://betacool.szkolanawigatorow.pl/requiem-dla-baroku-cz1-zywy-pieniadz-i-wojna-czy-bez-zaciagania-dugu-mozna-zostac-bankrutem

zaloguj się by móc komentować

Alfatool @zw
16 kwietnia 2024 18:49

A tu jeszcze tekst o propozycjach z czasów Sobieskiego i o imperialnej propagandzie dość szczerze opisanej piórem wyspiarza.

https://betacool.szkolanawigatorow.pl/o-niedoszym-koncu-swiata-herezji-i-przypywie-szczerosci-brytyjskiego-historyka

zaloguj się by móc komentować

Alfatool @zw
16 kwietnia 2024 18:51

A tu jeszcze tekst o propozycjach z czasów Sobieskiego i o imperialnej propagandzie dość szczerze opisanej piórem wyspiarza. Dyskusja także dzięki tobie ciekawa. Warto sobie czasem te rzeczy przypomnieć.

https://betacool.szkolanawigatorow.pl/o-niedoszym-koncu-swiata-herezji-i-przypywie-szczerosci-brytyjskiego-historyka

 

zaloguj się by móc komentować

Alfatool @zw
16 kwietnia 2024 19:10

"Co konkretnie Chińczycy kupują, aby taki nawis jakoś z dołu podeprzeć".

Chyba złoża i infrastrukturę w innych częściach globu. Czemu nie, jeśli ktoś przyjmuje w rozliczeniu papier...

zaloguj się by móc komentować

orjan @Alfatool 16 kwietnia 2024 19:10
16 kwietnia 2024 19:52

Czyli powtarzają za Arabami, gdy ci nakryli się petrodolarami. To znaczy finansują obce rezerwuary (rezerwy avoir'ów). To jest ten sam błąd, jak z pierwszej wojny opiumowej. Zamiast finansować mienie w cudzych rękach powinni finansować rozwój własnego rynku wewnętrznego.

Indusi są przytomniejsi. Jak na wstępie napisał kol. @zw, Indusi finansują swoje rynki zakładane na cudzej ziemi. Oraz polityczne HongKongi. Stąd nasi ulubieńcy Angole mają dla nich szacunek. W odróżnieniu.

Tu znowu kłania się historia. Chińczycy obce ciała zawsze odrzucali i będą odrzucać. Natomiast ich prawdziwi konkurenci światowi, czyli Indusi,  zawsze obce ciała wchłaniali, aż stawały się Indusami. To jest kolejny poziom mojej ciekawości.

zaloguj się by móc komentować

Alfatool @orjan 16 kwietnia 2024 19:52
16 kwietnia 2024 20:00

Bardzo ciekawa konkluzja.

Tu dochodzimy do istoty pola bitwy. Po to, aby z pozycji chińskiej władzy zatrzymać zachodnią ekspansję handlową, chińskie władze za przeciwnika miały Chińczyków, a nie Brytyjczyków.

Ja mam nieodparte wrażenie, że prawdziwa pandemia polega na upowszechnieniu tego właśnie modelu przeciwieństwa na większość państw.

zaloguj się by móc komentować

orjan @Alfatool 16 kwietnia 2024 20:00
16 kwietnia 2024 20:33

Jeśli masz na myśli, że jest takie państwo, w którym, w warunkach akurat trwającej wojny politycznej, rząd skutecznie (w każdym razie lepiej, niż wiele innych rządów) ochronił gospodarkę i społeczeństwo przed pandemią i w zamian rząd ten powiększył grono swoich wewnętrznych przeciwników, to zgoda.

Jedyna różnica polega na tym, że w czasie wojen opiumowych chiński rząd swoją gospodarkę i swoje społeczeństwo miał na samym dole listy priorytetów.

Jak to szło? Cóż za dobro ci wyświadczyłem, że aż tak mnie nienawidzisz? Może lepiej było nie wyświadczać, skoro dla rządu wynik byłby ten sam.

zaloguj się by móc komentować

zw @orjan 16 kwietnia 2024 18:37
16 kwietnia 2024 20:40

Mimo wszystko lubię rozważania "kto-matters a kto-nie-matters". Oczywiście nie w wydaniu lewackim. Ale na przykład w takim, jak w seriach książek Gospodarza niniejszego portalu z serii "Baśń jak niedźwiedź" czy "Kredyt i wojna". Nie twierdzę, że to jest główny motyw tych książek, ale takie rozważania można tam znaleźć. Prawa ekonomii prawami ekonomii, ale zakulisowe rozgrywki, działanie agentów wpływu i pożytecznych idiotów utrudniają wyliczanie skutków ekonomicznych różnych działań. Jeśli nawet komputer o potężnych mocach obliczeniowych zmierzy zieloną głupotę w Europie jako składnik decyzji ekonomicznych, to wynik może być bez znaczenia. Bo być może u decydentów wysokiego szczebla mamy do czynienia nie z głupotą, ale celowym działaniem na rzecz konkurentów ekonomicznych Europy.

Hipoteza o należnościach prawno-autorskich jako antychińskiej bombie atomowej trzymanej w zanadrzu jest bardzo ciekawa. Ale można zadać sobie pytanie, czy "Chińczycy" i "Amerykanie" to rzeczywiście samodzielni gracze, czy części większej, a może także bardzo skomplikowanej układanki. Bloger Ojciec Dyrektor ma swoją teorię o dwóch gangach gospodarczych walczących od zarania dziejów, Pioter przypuszcza, że może ich być więcej, ja zasugerowałbym, że wokół określonych spraw do załatwienia mogą tworzyć się koalicje różnych gangów gospodarczych. Okres pandemii był czasem żniw dla Big Pharmy, która doiła cały niemal świat. Z kolei dla przemysłu zbrojeniowego rok 2021 nie był najlepszy, o czym czytałem jakiś artykuł na początku 2022. Chyba nie trzeba sprawdzać w rocznikach statystycznych, żeby stwierdzić, że 2022 i lata następne przyniosły poprawę sytuacji w przemyśle zbrojeniowym.   

 

zaloguj się by móc komentować

zw @Alfatool 16 kwietnia 2024 18:39
16 kwietnia 2024 20:53

Co do O'Connora to opowiedziałbym się za drugą możliwością, tym bardziej, że prób rozbioru Polski było sporo także wcześniej:

https://chwalazapomniana.pl/nie-tylko-trzy-rozbiory-czyli-wszystkie-proby-zniszczenia-rzeczypospolitej/

Nie ręczę za jakość wszystkich informacji na linkowanym portalu, chodzi tu raczej wyliczenie różnych prób rozbioru Polski i Litwy.

Nie wiem, czy ktokolwiek myślał o tym, żeby Moskowię "zgrabnie dzielić". To była, nomen omen, kopalnia złota. Dlatego ten balon pompowali różni przedstawiciele Zachodu, o czym nie raz pisano w SN. A Anglicy mieli wpływy szczególne, o czym świadczy krótki żywot Pawła I po tym, jak postanowił ruszyć na Indie. Potem co prawda Anglicy w 1815 uznali, że Kozacy w Paryżu to jednak lekka przesada i zmienili front. Ale to już inna historia.  

zaloguj się by móc komentować

zw @Alfatool 16 kwietnia 2024 18:51
16 kwietnia 2024 20:55

To rzeczywiście już musi być skleroza, bo ten cytat z Mierzwy czytałem wtedy i uważałem za bardzo ciekawe znalezisko, jedno z takich, dla których warto czytać SN. 

zaloguj się by móc komentować

orjan @zw 16 kwietnia 2024 20:40
16 kwietnia 2024 21:30

Pamietasz jak Wokulski spławił Łęckiego, że w handlu nie liczy się przede wszystkim zysk, ale przede wszystkim obrót? No więc, moim zdaniem, w gospodarce przede wszystkim istotny jest ruch (odpowiednik obrotu w handlu). Gdy ruch słabnie, trzeba go podkręcić. Emocje wokół ogromnych zysków odwracają uwagę od zmian natężenia ruchu.

 

zaloguj się by móc komentować


orjan @zw 16 kwietnia 2024 21:48
16 kwietnia 2024 23:26

Wszystko jedno jaki kierunek, bo to bezruch zabija gospodarkę. Rzecz w tym, że najlepsze efekty daje ruch całego "ciała". Tak, jak przy biegu, że niby niosą nogi, ale pracują też ręce i cała reszta łącznie z tym, czego z zewnątrz nie widać. Zdaje się, że o to chodzi w tej nazwie "ruch okrężny". Natomiast celem ruchu powinien być rozwój najlepiej stosunkowo równomierny.

zaloguj się by móc komentować

zw @orjan 16 kwietnia 2024 23:26
17 kwietnia 2024 06:56

Coś w tym jest. Zauważ, że jakkolwiek słusznie tutaj w SN krytykowano niesprawiedliwość tak zwanej transformacji ustrojowej - brak reprywatyzacji, wyprzedaż majątku narodowego, pozostawienie patologicznego sądownictwa, dominację komuchów i resortowych dzieci, to jednak właśnie w tamtym czasie, kiedy to ruchu w gospodarce nie brakowało, zaczęliśmy powoli gonić świat. A w czasach, kiedy formalnie wszystko należało do ludu, ale panował straszny marazm i dyktatura ciemniaków - świat nam uciekał. Pamietam ten syf i beznadzieję z czasów wczesnego Jaruzela. Około 1986 coś się ruszyło, ale to nie była zasługa tamtej ekipy, tylko skutek porozumień "światowych" do których junty nie dopuszczano.

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować