-

zw

Chwalebna Rewolucja czy Haniebna Kapitulacja?  (2) Czy Innocenty XI zdradził angielskich katolików?

W 1932 roku oddano do użytku nowy budynek parlamentu Irlandii Północnej. Aby uświetnić tę wiekopomną chwilę, zakupiono w Holandii obraz mający przedstawiać największego historycznego idola protestantów z Ulsteru, Wilhelma III Orańskiego, uwiecznionego podczas kampanii w Irlandii. Obraz był przypisywany nadwornemu malarzowi Wilhelma, Pieterowi van der Meulenowi. Te dwie informacje wystarczyły, aby politycy z Belfastu kupili obraz, którego wcześniej nie widzieli.

Zamieszanie zrobiło się dopiero wtedy, kiedy w marcu 1933 r. zakup został zaprezentowany publicznie. Na obrazie, jak to na obrazach barokowych, na niebie fruwały amorki i inne postacie. Kontrowersje wzbudziła postać fruwająca na chmurze z lewej strony i błogosławiąca domniemanego Wilhelma i jego armię. Zebrani przeżyli szok, kiedy stwierdzili, że przedstawioną tam osobą jest papież. Poirytowani członkowie parlamentu zażądali wyjaśnień, kto doprowadził do zakupu tego obrazu. Premier Craig tłumaczył się, że to nie on.

W maju 1933 r. odwiedzający parlament Irlandii działacz Szkockiej Ligi Protestanckiej Charles Forster przeszedł od słów do czynów. Jak przystało na przedstawiciela postępowej i wysoko rozwiniętej kultury protestanckiej, wybrał bardzo subtelną formę protestu. Zakupił w sklepie Woolwortha nóż kuchenny i słoik czerwonej farby. Kiedy znalazł się obok obrazu, oblał postać papieża czerwoną farbą, podczas kiedy jego żona Mary Ratcliffe rozdarła nożem inny fragment obrazu, przedstawiający mnicha franciszkańskiego z różańcem. Małżonkowie zostali ukarani grzywną, a obraz odrestaurowano. Ocenzurowano jednak różaniec, bez którego mnich wyglądał jak "zwykły żebrak". Obraz nie był już eksponowany w reprezentacyjnych miejscach, tym bardziej, że pojawiły się wątpliwości czy przedstawia on rzeczywiście Wilhelma Orańskiego.

File:William III, the Duke of Schomberg and the Pope.jpg

Papieżem przedstawionym na obrazie był, według najpopularniejszego odczytania jego treści - Innocenty XI z rodu Odescalchi. Kiedy w 1690 roku Wilhelm wojował w Irlandii, Innocenty XI już nie żył, mógł więc błogosławić armię holenderską z zaświatów. Jakkolwiek oburzeni byli politycy z Irlandii Północnej na widok zestawienia Innocentego XI z Wilhelmem Orańskim, obraz nie odkrywał żadnej historycznej tajemnicy.

Innocenty XI wspierał Wilhelma, bo taki był układ sił w Europie - z jednej strony papież wraz z Ligą Świętą i Niderlandami, z drugiej Francja, Turcja i Jakub II Stuart. A jednak kilkanaście lat temu wsparcie finansowe Innocentego XI dla Wilhelma Orańskiego zostało przedstawione jako wielka sensacja. Stało się to podczas hucpiarskiej akcji reklamowej włoskiej powieści "Imprimatur". Odkrycie dokonane przez autorów powieści, dziennikarzy Ritę Monaldi i Francesco Sortiego rzekomo stało się przyczyną ich kłopotów w rodzinnym kraju. Autorzy musieli wyprowadzić się z Włoch do Wiednia, a powieść "Imprimatur" została po sprzedaniu 15 tysięcy egzemplarzy we Włoszech zbojkotowana przez prasę i wycofana z rynku. Co nie przeszkodziło w drukowaniu kolejnych partii książki w języku włoskim przez wydawcę holenderskiego. W innych krajach zapewne sprzedaż przebiegała bez zakłóceń. Jak można przeczytać na okładce polskiego wydania z 2005 roku "na świecie sprzedano ponad 1 200 000 egzemplarzy". Sugerowano, że Watykan wpływa na rynek wydawniczy we Włoszech i cenzuruje niepokornych autorów. Moim zdaniem to dosyć nieprawdopodobne, jeśli pamięta się o tym, że zjednoczone państwo włoskie od początku karmiło się antyklerykalizmem, przejawiającym się m.in. rabunkiem majątków kościelnych. Ale jak widać strategia reklamowa "na prześladowania" zdała egzamin.

Autorzy sugerowali w powieści, że zależało im na utrudnieniu kanonizacji Innocentego XI. Podkreślali przynależność papieża do bankierskiej rodziny Odescalchi, pochodzącej z Como, ale działającej głównie w Genui. Monaldi i Sorti znaleźli dokumenty świadczące o pożyczkach, których rodzina Odescalchi udzielała holenderskim kupcom, przedstawicielom admiralicji i doradcom Wilhelma III Orańskiego. Pożyczki były przekazywane do Amsterdamu za pośrednictwem firmy Cernezzi & Rezzonico. Oficjalnymi właścicielami firmy byli kupcy weneccy Pietro Martire Cernezzi i Aurelio Rezzonico, jednak faktycznie należała ona do rodziny Odescalchi. Sugestia autorów była prosta - papież poparł inwazję Wilhelma na Anglię z powodów materialnych - po to, aby książę Orański miał z czego spłacić długi wobec Odescalchich. Padają mocne słowa: "błogosławiony Innocenty udzielił Wilhelmowi Orańskiemu pożyczki na obalenie katolicyzmu w Anglii".

W tym momencie trzeba obalić mit, który autorzy szerzą, moim zdaniem rozmyślnie, w swojej książce. Wilhelm nie obalił katolicyzmu w Anglii. Obalił katolickiego króla, który rządził krajem z dużą większością protestantów. Jakub II Stuart nie nawracał poddanych na religię katolicką. Ostrożnie wspierał katolików mianując ich na różne stanowiska, ale wobec zagrożenia inwazją Wilhelma całkowicie zrezygnował z tej polityki, usiłując odzyskać poparcie hierarchii anglikańskiej. Jakub II Stuart nie był bynajmniej wiernym synem Stolicy Apostolskiej. Nicolas Laos, grecki historyk masonerii tak pisze o katolicyzmie Stuartów: "wspierali szkocką tradycję hermetyczną i alchemię, zatem kultywowali ezoteryczne podejście do chrześcijaństwa i mistyczną syntezę między religią i nauką." Przede wszystkim jednak Jakub był sojusznikiem Ludwika XIV.

Walka z uzurpacjami króla Francji, jego wtrącaniem się do spraw Kościoła była dla papiestwa walką o życie. Papież, broniąc swojej niezależności od Francji, nie chciał uznać nowego ambasadora francuskiego w Rzymie, de Lavardina. W tej sytuacji de Lavardin w 1687 r. przemocą wtargnął do Rzymu na czele 800 zbrojnych i opanował pałac Farnese. We wrześniu 1688 roku Ludwik XIV zagroził papieżowi zbrojną interwencją w Państwie Kościelnym. Cesarz i Wilhelm Orański nie byli może najgodniejszymi sojusznikami papieża, ale w walce z Ludwikiem XIV papież nie mógł za bardzo liczyć na innych. Wspieranie cesarza wiązało się też z inną ważną sprawą - możliwością wyzwolenia węgierskich i bałkańskich chrześcijan spod panowania muzułmańskiego.

Łatwo jest osądzać podjęte przez papieża decyzje z perspektywy XXI wieku, kiedy wiemy, że następstwem zdobycia władzy przez Wilhelma były prześladowania brytyjskich i irlandzkich katolików. Nie były one narzucone przez Wilhelma, który nie był fanatykiem protestanckim, ale przez samych Anglików. W armii Wilhelma było 30 % katolików, a Jakuba popierała w 1688 r. spora część hierarchii anglikańskiej. Także w Irlandii Jakub starał się przeciwdziałać wpływom Wilhelma przez sojusz z hierarchią protestancką. Wielu protestantów irlandzkich jeszcze długo pozostało wiernych Jakubowi. Tak więc wojna Wilhelma z Jakubem nie była wojną protestantów z katolikami, jak to się później zaczęło przedstawiać. O tym trzeba pamiętać, kiedy się analizuje decyzje Innocentego XI, który zmarł w 1689 r. i większości ze skutków przewrotu zwanego Chwalebną Rewolucją już nie dożył.

Monaldi i Sorti pisali swoją powieść już dość dawno i inwazja Wilhelma na Anglię jest tam przedstawiona według przestarzałych i dyskusyjnych schematów o "epokowym znaczeniu" tego wydarzenia. Jednym z autorów, który w ostatnich latach rozprawiał się z legendami dotyczącymi przewrotu z 1688 r. był Geoffrey Martin Hodgson. Jednym z mitów było to, że zwiększona rola parlamentu po przewrocie doprowadziła do lepszego zabezpieczenia prawa własności. Własność rzekomo była zagrożona przez królów-tyranów i jej prawne zabezpieczenie miało doprowadzić w konsekwencji do rozwoju gospodarczego.

Hodgson argumentował, że w Anglii prawo własności było względnie bezpieczne od XIII wieku i że to raczej parlament był zagrożeniem dla praw własności, a nie królowie. Przypomniał tezy Pinkusa i Robinsona, że ustawy uchwalone po przewrocie z 1688 roku były mało innowacyjne, a nadzór parlamentarny nad państwowymi finansami był już wcześniej wprowadzany ustawami z czasów Stuartów poczynając od 1624 roku. Wysoka wydajność i innowacyjność w brytyjskiej gospodarce pojawiły się na większą skalę dopiero od około 1760 roku - trudno więc tutaj szukać jakichś bezpośrednich skutków wypędzenia Jakuba II. Analizując angielski wzrost gospodarczy Hodgson zauważa duży skok po zakończeniu rewolucji Cromwella w 1649 r. i kolejny znaczący wzrost dopiero po 1760 roku. Zatem brak dowodów, aby zmiana na tronie w 1688 r. bezpośrednio przyspieszyła rozwój Anglii. Hodgson udowadnia, że przewrót nie doprowadził do dominacji kupców i przemysłowców w życiu Anglii - po 1688 roku nadal największą rolę odgrywała nadal arystokracja ziemska. Hodgson polemizuje także z poglądami wychwalającymi Chwalebną Rewolucję za stabilność polityczną, którą to wydarzenie miało rzekomo przynieść. W rzeczywistości następstwem była, jak pisze Hodgson "litania wojen i rebelii", okres intensywnej polaryzacji i wyjątkowej niestabilności.

Hodgson obala wiele mitów. Jest jednak Anglikiem i zapewne trudno mu jest rozstać się z zakorzenionym w Anglii myśleniem o roku 1688 jako o jakimś szczególnym wydarzeniu. Podkreśla więc znaczenie wynikającej z przewrotu zmiany przymierzy (z przymierza francuskiego na holenderskie) i znaczenie zmiany relacji między królem a parlamentem. Co do tej drugiej sprawy - my z polskiego punktu widzenia nie powinniśmy jakoś szczególnie zachwycać się aktami prawnymi ograniczającymi uprawnienia króla i zwiększającymi uprawnienia parlamentu czy oligarchii. Mieliśmy takich aktów sporo w naszej historii. A "Bill of Rights" początkowo wcale nie zmienił aż tak dramatycznie relacji król-parlament. To nie Wilhelm był zakładnikiem parlamentu, ale parlament zakładnikiem Wilhelma. Obciążona udziałem w obaleniu prawowitego króla i kolaboracją z Holendrami władza nie utrzymałaby się długo, gdyby na tronie zabrakło Wilhelma. Jonathan Israel pisał, że nastroje w Londynie, początkowo przychylne wobec Holendrów, zmieniły się już w 1689 roku. Pojawiły się głosy, że tyrania trwa nadal, zmieniła się tylko osoba tyrana. Wzrost roli parlamentu brytyjskiego to raczej czasy kolejnych władców, mających dużo słabszą pozycję niż Wilhelm.

Co do zmiany przymierzy - tutaj rzeczywiście można się zgodzić, że miała spore znaczenie, ale była to zmiana narzucona przez Holendrów. Nastroje antyfrancuskie były i tak dość silne, należało je tylko pobudzić i wyciszyć nastroje antyholenderskie. Przede wszystkim potrzebne było stworzenie aparatu biurokratycznego i systemu finansowego, który mógłby udźwignąć prowadzenie przez Anglię długoletnich wojen. Jak pisze Hodgson "inwazja (...) prowadziła do napływu holenderskich kupców i finansistów, artystów i naukowców. Holenderscy biznesmeni przynosili znajomość holenderskich instytucji finansowych i pomogli uczynić Londyn czołowym centrum finansowym świata." Najbardziej zasłużeni dla sukcesu Wilhelma holenderscy współpracownicy (wedle powszechnej opinii niektórzy z nich byli kochankami króla) zostali nagrodzeni angielskimi tytułami. Hans Bentinck został hrabią Portland, Arnold van Keppel hrabią Albemarle, de Zuylestein hrabią Rochford. Zdobywca Irlandii Godert van Reede de Ginkell dostał irlandzką godność hrabiego Athlone. W ten sposób powstawały nowe brytyjskie arystokratyczne dynastie. 

Opisując przekształcenia angielskich finansów podkreśla się fakt, że Anglicy do praktyki holenderskiej dołożyli swoje własne pomysły. Miało to skutki w postaci prześcignięcia Holendrów w dziedzinie finansów. Myśl o utworzeniu banku centralnego pojawiła się w Anglii na długo przed inwazją Wilhelma. Utworzony w 1694 r. Bank Anglii miał dwie zasadnicze przewagi nad Wisselbankiem z Amsterdamu - proponował odsetki od depozytów, udzielał też nisko oprocentowanych pożyczek dla producentów. Wszystkie zmiany miały jednak na celu skuteczniejsze prowadzenie wojen. Za panowania Wilhelma Orańskiego aż 79 % dochodów państwowych przeznaczano na potrzeby militarne (większy procent niż za czasów wojen napoleońskich). Nastąpił znaczny wzrost obciążeń podatkowych. W 1680 roku podatki stanowiły mniej niż 4 % dochodu narodowego. Pod koniec panowania Wilhelma w 1700 roku było to już ponad 8 %. Znaczący był też wzrost państwowej biurokracji - samych pełnoetatowych poborców podatkowych było w 1710 r. już około 5 tysięcy (przy ok. 2,5 tys. w 1690).

Dla zwykłych obywateli, którzy nie byli blisko związani z dworem i państwową biurokracją, przewrót z 1688 roku nie był aż takim wielkim szczęściem, jak to przedstawiano w propagandzie wigów. Kupcy, którzy poparli Wilhelma, liczyli na zmniejszenie znaczenia wielkich kompanii handlowych, takich jak Wschodnioindyjska. Nic takiego nie nastąpiło - wręcz przeciwnie - Korona założyła nowe wielkie kompanie, takie jak Nowa Kompania Wschodnioindyjska, Zjednoczona Kompania Wschodnioindyjska, Kompania Mórz Południowych. Peter Temin i Hans Joachim Voth stwierdzili, że panowanie Wilhelma nie przyniosło ze sobą łatwo dostępnego kredytu prywatnego czy stabilnych umów, ale cechowało je gromadzenie środków na agresywną brytyjską politykę zagraniczną. Miało to niekorzystny wpływ na prywatne finanse obywateli - autorzy uważają krach Kompanii Mórz Południowych w 1720 r. za skutek tej polityki. Konieczność finansowania wojen (toczonych także przez następców Wilhelma) prowadziła do zawyżania wartości sprzedawanych akcji - koszty krachu ponosili później głównie drobni inwestorzy. Zdaniem autorów przebudowa angielskich finansów przyniosła korzyść niemal wyłącznie państwowym strukturom militarnym.

Ciekawe, czy to stopniowe odkłamywanie roku 1688, widoczne w ostatnich pracach historyków, ma związek z wzrastającą wielokulturowością Wielkiej Brytanii. Dla nowych mieszkańców sukcesy wojenne Wilhelma Orańskiego nie są jakimś wielkim powodem do chluby. Coraz trudniej jest argumentować, że co prawda sam przewrót nie był zbyt chwalebny, ale stworzono podwaliny pod wielkie imperium. Finansujące inwazję z 1688 r. rodziny bankierskie z Amsterdamu na czele z rodem Suasso miały też, w powiązaniu z genueńczykami Grillo, Lomellini i Odescalchi, swój udział w handlu niewolnikami wysyłanymi do Ameryki. Te fakty wyglądają kiepsko z propagandowego punktu widzenia. Zwłaszcza wobec aktualnych trendów związanych z wydarzeniami w Stanach Zjednoczonych. Może dlatego rewolucja z 1688 r. z roku na rok staje się coraz mniej chwalebna i coraz więcej osób ma wątpliwości czy to w ogóle była rewolucja.


https://en.wikipedia.org/wiki/Pope_Innocent_XI

https://www.belfasttelegraph.co.uk/news/northern-ireland/painting-of-pope-blessing-king-billy-shunned-in-shame-but-now-sdlp-man-wants-it-to-take-pride-of-place-up-on-hill-34556822.html

https://www.historyireland.com/18th-19th-century-history/a-papist-painting-for-a-protestant-parliament/

http://www.irishnews.com/news/2013/12/28/news/paisley-wanted-picture-of-pope-and-king-billy-79436/

Rita Monaldi, Francesco Sorti, Imprimatur, Świat Książki 2005

https://books.google.pl/books?id=6Z3vbdT72PAC&pg=PP1&dq=prometheus+shackled&hl=pl&sa=X&ved=2ahUKEwimk6WYu8LqAhXDtYsKHU9gAqIQ6AEwAHoECAIQAg#v=onepage&q=prometheus%20shackled&f=false

https://en.wikipedia.org/wiki/Williamite_War_in_Ireland#1688%E2%80%931689:_the_North

https://fivebooks.com/best-books/revolution-of-1688/

https://www.cambridge.org/core/journals/journal-of-institutional-economics/article/1688-and-all-that-property-rights-the-glorious-revolution-and-the-rise-of-british-capitalism/D2ABDB81ECE1CF9708638A652C8852F0

https://books.google.pl/books?id=om0EDQAAQBAJ&dq=nicolas+laos+glorious+revolution&hl=pl&source=gbs_navlinks_s

https://books.google.pl/books/about/Merchants_and_Revolution.html?id=amFQ3gq-SjQC&redir_esc=y



tagi: anglia  irlandia  holandia  innocenty xi 

zw
10 lipca 2020 19:02
10     1783    9 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

porfirogeneta @zw
10 lipca 2020 23:20

Marsze unionistów/oranżystów dalej w Ulsterze chodzą? dalej palą tam flagi wszystkich krajów "katolickich"? 

 

zaloguj się by móc komentować

zw @porfirogeneta 10 lipca 2020 23:20
11 lipca 2020 07:10

W tym roku oranżyści mają zalecenie, żeby zostać w domu i słuchać swojej ulubionej muzyki marszowej przez radio. Niektóre orkiestry zapowiadają, że mimo to zrobią przemarsz, ale nie zachęcają do przyłączenia się, bo nie może się gromadzić więcej niż 30 osób. Jak będzie- zobaczymy w poniedziałek, bo wtedy mają być główne obchody 330 rocznicy bitwy nad rzeką Boyne.

zaloguj się by móc komentować

Andrzej-z-Gdanska @zw
11 lipca 2020 17:37

Ciekawa notka, a w niej mnóstwo dwuznaczności. Jak to w życiu. Nic nie jest proste.

Trochę popolemizuję i postawię znaki zapytania:

1. Dlaczego rewolucja i do tego chwalebna?

2. Cytuję:
A "Bill of Rights" początkowo wcale nie zmienił aż tak dramatycznie relacji król-parlament. To nie Wilhelm był zakładnikiem parlamentu, ale parlament zakładnikiem Wilhelma. 

Wg polskiej Wiki:

Rok później zmuszono Wilhelma III do wydania Deklaracji praw (ang. Bill of Rights). Dokument ten ostatecznie spełnił cele angielskiej rewolucji.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Chwalebna_rewolucja

3. Deklaracja praw wg Wiki:
Najważniejsze postanowienia :

- król nie mógł wykonywać prawa suspensy (czyli zawieszania ustaw parlamentu wobec wszystkich osób) bez zgody parlamentu;
- bezwzględny zakaz udzielania dyspensy (czyli uchylania ustaw parlamentu w odniesieniu do niektórych osób bądź czynności);
- król nie mógł nakładać podatków bez zgody parlamentu;
- zakaz utrzymywania stałej armii w czasie pokoju;
https://pl.wikipedia.org/wiki/Deklaracja_praw

ad 1
Tak na "chłopski rozum" widzę w tej Deklaracji praw odebranie prawie całej władzy królowi i to można by nazwać rewolucją, a nawet chwalebną (z punktu widzenia parlamentu). Podobno po kilkudziesięciu latach Wielka Brytania mogła, dzięki wielkiemu wpływowi parlamentu na podatki, prowadzić wiele wojen.

zaloguj się by móc komentować

zw @Andrzej-z-Gdanska 11 lipca 2020 17:37
11 lipca 2020 19:45

Wilhelm mimo tych ograniczeń i tak miał większą władzę jako król w Anglii niż jako namiestnik w Holandii. Mimo wszystko w obu krajach realizował swoje projekty. Pieniądze rodziny Suasso i innych znaczyły więcej niż ustawy. Jeśli są pieniądze na przekupienie parlamentarzystów, to nawet najpiękniejsze ustawy są niewiele warte. Ikony58 pod poprzednią częścią podawał przykłady wsparcia i przekupstwa ze strony bankierów holenderskich nie tylko związanych z rokiem 1688. A główną metodą przekupstwa nawet nie były łapówki w gotówce, ale rozdawanie stanowisk. Jak pisałem powyżej - biurokracja się rozwijała, ogromne środki szły na cele militarne - zwłaszcza flotę wojenną. Stanowisko poborcy podatków, czy kapitana okrętu dawały możliwość zgromadzenia niezłych łupów. Wielu zwolenników Jakuba wyjechało z kraju, było więc sporo stanowisk do rozdania. 

Machinę wojenną Anglii rozkręcił Wilhelm i Holendrzy a nie parlament. Wilhelm dostał od parlamentu to, czego potrzebował - wojsko, flotę i środki na prowadzenie wojny. Jeśli nawet w sprawach wewnętrznych Anglii nie wszystko układało się po jego myśli - miało to mniejsze znaczenie. Wilhelm wiedział, że nie założy w Anglii dynastii. Wojny były przede wszystkim w interesie Holandii, która bez angielskiej floty, armii i środków finansowych pewnie nie obroniłaby swojej niezależności.  To wiązało się z ryzykiem z którego zdawali sobie sprawę holenderscy politycy - że zreformowana Anglia może zagrozić handlowej i finansowej potędze Niderlandów. Tak się w rezultacie stało, ale taki był koszt obrony przed Ludwikiem XIV. 

Byłbym daleki od nazywania chwalebnym ustanowienia po 1688 roku biurokratycznej, militarystycznej struktury gnębiącej obywateli podatkami, będącej równocześnie anglikańskim państwem wyznaniowym. Niektórzy z zalinkowanych przeze mnie autorów pisali, że rok 1688 to była reakcja a nie rewolucja. Już bardziej rewolucjonistą był Jakub II, który chciał zaprowadzić tolerancję religijną, ale to przysporzyło mu tylko kłopotów. Była rzeczywiście tzw. rewolucja w finansach, ale w tej dziedzinie nic nie działo się gwałtownie - to były procesy trwające latami i rozpoczęte już za rządów Stuartów. Pieniądze holenderskich bankierów tylko ten proces przyspieszyły. Zgraja przekupionych zdrajców na czele z wyjątkowo nieciekawym typem Churchillem ks. Marlborough miała za co kupić propagandę tworzoną przez zdolnych pisarzy, filozofów i teoretyków prawa, ale nie widzę powodu, żebyśmy mieli jej wytwory dalej propagować. 

 

zaloguj się by móc komentować

Andrzej-z-Gdanska @zw
11 lipca 2020 20:49

Dzięki za wyczerpującą odpowiedź.

Cytuję:

Byłbym daleki od nazywania chwalebnym ustanowienia po 1688 roku biurokratycznej, militarystycznej struktury gnębiącej obywateli podatkami, będącej równocześnie anglikańskim państwem wyznaniowym.

I ja też. :)

Niestety to nie my tworzymy hasła, np. : "chwalebna rewolucja". Niestety efekty tych rewolucji odczuwają zwykli ludzie, którzy tak tego nie widzą.

Coraz częściej widzę wiele "nośnych" haseł, którymi nas się epatuje i w które mamy "wierzyć", a są przeciwko nam mimo, że same hasła mogą mieć tzw. pozytywny wydźwięk. Wszystko jak zwykle zależy od punktu widzenia, a jescze bardziej od "punktu siedzenia".

zaloguj się by móc komentować

zw @Andrzej-z-Gdanska 11 lipca 2020 20:49
11 lipca 2020 21:44

Nie ma sprawy. Czasem nagromadzenie różnych górnolotnych zwrotów może wskazywać, że mamy do czynienia z jakimiś wyjątkowo nieciekawymi sprawami i działaniami. Bo przecież "Glorious Revolution" to nie jedyne nośne określenie z tamtych czasów. Siedmiu dostojników, których Wilhelm Orański nakłonił do zdrady prawowitego króla i napisania "zaproszenia" do przyjazdu do Anglii zostało nazwanych "Nieśmiertelną siódemką". Określenie jak tytuł filmu klasy B. Trochę z innego klucza jest popularne określenie Williama "król Billy". Znaczy taki równy chłop, nie to co tamten tyran. I jeszcze taki nowoczesny.   

Ze współczesnymi nośnymi hasłami czasem trudno polemizować, bo już w samym sloganie bywa taki ładunek emocjonalny, że jeśli ktoś ma jakieś uwagi, to wychodzi na faszystę, człowieka bez serca, ksenofoba itd.  Nazewnictwo to potęga. 

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @zw
15 lipca 2020 15:53

Takoż i druga część. Plus. No tak, ale co jest z tymi Jakobitami? Przeglądam w google books tą biografię Cantillona, zaczynam i widzę że Antoin nie drąży tematu politycznych układów Gage'a i Jakobitów z dynastią hanowerską. 

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @Magazynier 15 lipca 2020 15:53
15 lipca 2020 16:00

Tymczasem Law i Cantillon lądują w Paryżu w tym samym roku 1716. 

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @zw
15 lipca 2020 16:06

Jerzy I Hanower został królem Wlk Brytanii w 1714.

zaloguj się by móc komentować

zw @Magazynier 15 lipca 2020 16:06
15 lipca 2020 21:46

U mnie książka Murphy'ego o Cantillonie w books.google jest widoczna w podglądzie od strony 74 więc nie wiem, co on pisze o ważnych latach 1714-1716. Dla sukcesji hanowerskiej kluczową osobą była Zofia z Palatynatu, córka zimowego króla Czech Fryderyka. Zofia urodziła się w Hadze, dorastała w Niderlandach i na tronie Anglii mogłaby dalej wspierać holenderskie lobby. Jej kandydatura do sukcesji w Anglii pojawiła się w 1700 roku po spotkaniu z Wilhelmem Orańskim. Jak pisze autor z Wikipedii nie bez znaczenia było to, że Zofia mogła się z Wilhelmem porozumiewać płynnie po niderlandzku. Wilhelm zapewne chciał, żeby Anglia po jego śmierci dalej była ściśle związana z Holandią, stąd te liczne godności angielskie przyznawane Holendrom, o których pisałem w notce i popieranie sukcesji Zofii. Zofia była dużo starsza od panującej od 1701 r. Anny Stuart, ale była też bardzo żywotna, nie wykluczano, że obejmie tron po śmierci Anny. Ale Zofia zmarła parę miesięcy przed Anną i zamiast proholenderskiej Zofii na tron wstąpił jej syn, Niemiec bez związków z Holandią - Jerzy I. Sojusz angielsko-holenderski dalej trwał, ale w 1716 roku dołączyła do niego Francja i to nie specjalnie musiało cieszyć Holendrów. Jakobitom zostało tylko wsparcie Szwecji i Hiszpanii. Cantillon i Law z tego co pamiętam doprowadzili do kolejnego wydrenowania Francji z pieniędzy kruszcowych, więc może za ich działalnością stali bankierzy z Amsterdamu?  Ciekawa jest sprawa pochodzenia Cantillona - przeważnie pisze się, że pochodził z rodziny normańskiej osiadłej w Irlandii, ale w starszej literaturze wspominano o pochodzeniu od kupców hiszpańskich osiedlających się w Galway i okolicach. Może więc był z marranów jak rodzina Suasso? Ciekawe, że jako młody człowiek miał już świetne kontakty w różnych krajach w kręgach finansowych. Tłumaczy się, że załatwił mu to jego protektor James Brydges (skądinąd też ciekawa postać), że ponadto w Paryżu działała irlandzka mafia finansowa. Ale może pomogła mu jeszcze inna mafia? 

Ciekawe teksty zamieszczono jako posłowie znanego eseju ekonomicznego Cantillona:

https://www.econlib.org/library/NPDBooks/Cantillon/cntNT.html     

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować