-

zw

Czy siostra księcia Józefa była niewolnicą Talleyranda?

Ostatnio sporo było w Szkole Nawigatorów o rodzinie Poniatowskich. Głównie o królu Stanisławie Auguście. Mniej znaną osobą z tej rodziny jest Maria Teresa Poniatowska-Tyszkiewiczowa. Na początku roku w internetowym wydaniu "Do Rzeczy" opublikowano artykuł o jej związku z francuskim dyplomatą Karolem Maurycym de Talleyrand-Périgord. Autorem tekstu jest Remigiusz Włast-Matuszak. Artykuł ma podtytuł: "Jeden z najważniejszych polityków epoki napoleońskiej żarliwie kochał jednooką polską księżniczkę".  Zaczynając rozbiór tego zdania od końca - polską księżniczką Maria była tylko formalnie, jako krewna polskiego króla. Z Polską zbyt wiele jej nie łączyło. 

Maria Teresa Poniatowska była córką Andrzeja Poniatowskiego, brata Stanisława Augusta, generała w służbie austriackiej i hrabianki Teresy Marii Kinsky von Tchinitz und Tettau. Do chrztu trzymała ją sama cesarzowa Maria Teresa. Andrzej Poniatowski spędził większość dorosłego życia w monarchii habsburskiej. Tam też wychowywała się Maria Teresa Poniatowska. Po śmierci Andrzeja Poniatowskiego jego dziećmi - Marią i Józefem- zajął się stryj, król Stanisław August. O ile Józef wyrósł w Polsce na bohatera narodowego, o tyle Maria nie była w Polsce lubiana. Nie nauczyła się nawet mówić po polsku. Ostatecznie ojczyzną z wyboru Marii stała się Francja.

W młodości Maria utraciła jedno oko. W artykule "Do Rzeczy" pojawia się stwierdzenie, że był to skutek "niepohamowanych zabaw z bratem". Inaczej pisze na ten temat Angela Sołtys z Ośrodka Badań Historycznych Zamku Królewskiego w Warszawie:

Panna, licząca wtedy lat szesnaście, po przeprowadzonym szczepieniu (prawdopodobnie przeciwko ospie) poważnie zachorowała. Nieznane bliżej komplikacje wywołały konieczność usunięcia lewej gałki ocznej. Operację przeprowadził w Strasburgu dr Wentzel. Nietrudno wyobrazić sobie skalę cierpienia wywołanego takim zabiegiem przy wszelkich, dostępnych w tamtej epoce anestetykach. Osobistą tragedię stanowiło dla nastolatki kalectwo, w którego następstwie trwale ucierpiała jej powierzchowność.

Mimo kalectwa Maria nadal mogła się podobać. Wirydianna Fiszerowa tak pisała o niej w swoich pamiętnikach:

Na skutek ospy zaniewidziała na jedno oko, a pomimo tej usterki górowała nad wszystkimi współzawodniczkami patrzącymi na świat dwojgiem oczu. Oglądałam ją ubraną po męsku, w stroju maltańskim, siedzącą dziarsko na koniu. Oglądałam w stroju jej płci właściwym, wchodzącą do salonu. Nie widziałam nigdy rysów bardziej regularnych, milszego uśmiechu, jaśniejszego spojrzenia, zgrabniejszego biustu, ładniejszych ramion i nóżek, a nawet przyjemniejszego głosu o jasnym, rzadko spotykanym dźwięku. Jako przeciwwagę tych wszystkich doskonałości uznać trzeba jej prowadzenie się i brak dobrego smaku w doborze admiratorów. (cyt. wg B.Palus)

Król Stanisław August znalazł Marii bogatego męża. Wydał ją za referendarza wielkiego litewskiego, Wincentego Tyszkiewicza. Majątek i gospodarność Tyszkiewicza nie mogły jednak zrównoważyć jego deficytów. O Tyszkiewiczu pisał w swoich pamiętnikach Julian Ursyn Niemcewicz: "lubo umysłu jak ciała równie tłustego, dobry jednak i rządny gospodarz, miał gusta dziwne, najśmieszniejsze w swoim rodzaju. Największym jego szczęściem, najmilszą było zabawą rano odprawiać mszę, w wieczór przebierać się po kobiecemu. Miał zawsze garderobę gotową do tych dwóch przebrań. Przeciwnie żona jego, z najgorętszą imaginacją, cała romansowa, żywa, piękna, [z] śmiałością męską, nie lubiła, jak konie, zawody i męskie zabawy. Skoro tylko para ta z Warszawy do Świsłoczy przybyła, wraz mąż kładł spódnicę i rewerendę, żona wdziewała spodnie, frak i kapelusz, i gdy gospodarz odprawiał mszę z rana, w wieczór na kanapie w czypku i mantelce, wiejąc się wachlarzem, kazał się w ręce całować i odbierał hołdy młodzieży, gospodyni latała po polach na koniu, przez rowy i kobylice sadziła. Wielce to nas bawiło, woleliśmy atoli latać na koniu z kobietą we fraku niż się zalecać do tłustego Tyszkiewicza w spódnicy." (cyt. wg A.Sołtys)

Maria unikała męża, potem na stałe wyjechała za granicę. Najprawdopodobniej nigdy nie doszło do rozwodu (Wincenty Tyszkiewicz zmarł w 1816 r. w Monte Carlo). Maria dużo chorowała, popadała często w depresję. Podróżowała po Europie, szukając pomocy najlepszych lekarzy. Berenika Pawlus z Uniwersytetu Wrocławskiego zasugerowała (na podstawie korespondencji), że podróże zagraniczne pani referendarzowej mogły mieć także charakter wywiadowczy. Zły stan zdrowia nie był jednak tylko przykrywką dla działań wywiadowczych, problemy były autentyczne i budziły niepokój króla Stanisława Augusta. Tyszkiewiczowa była często leczona silnie uzależniającymi substancjami, co na dłuższą metę mocno szkodziło zdrowiu. Podczas nawrotów depresji Maria była skłonna do agresywnych zachowań. O takim przypadku, którego ofiarą padła księżna Karolina de Nassau-Siegen pisała Izabela z Flemmingów Czartoryska:

"u Pani Krakowskiej publicznie przy wszystkich tak zbiła Tyszkiewiczowa Wincentowa Nassauwę, że ją ledwie odbronili. Za włosy ją trzymała i tak tłukła, że [ta] mało nie zemglała. Jezus, Maria, co się dzieje!" (cyt. wg A. Sołtys)

Dopiero wyjazd na stałe do Francji przyniósł poprawę stanu zdrowia Marii Tyszkiewiczowej. Czy pomogła jej żarliwa miłość Talleyranda? Jeśli przeczytamy biografię Talleyranda autorstwa Jeana Orieux, to możemy zwątpić w siłę jego uczucia.

Talleyrand, eks-biskup Autun i deputowany rewolucyjnej Konstytuanty, był zwany "kulawym diabłem" - z powodu kalectwa, którego nabawił się w okresie niemowlęcym. Przyjechał do Polski pod koniec 1806 roku, aby znaleźć się u boku toczącego wojnę cesarza Napoleona. Talleyrand był w tym czasie ministrem spraw zagranicznych Francji. W Poznaniu spotkał się z elektorem saskim Fryderykiem Augustem, od którego wyłudził wysoką łapówkę. Był to normalny sposób postępowania Talleyranda, który w ten sposób handlował wpływem jaki miał na cesarza. Wielu europejskich władców chciało za pośrednictwem ministra kupić sobie życzliwość Napoleona. Talleyrand nie zwracał nikomu pieniędzy, nawet jeśli nie udało mu się załatwić sprawy, z którą była związana łapówka. Po spotkaniu z Fryderykiem Augustem Talleyrand udał się do Warszawy.

Talleyranda w Warszawie spotkało gorące przyjęcie. Jako swoją siedzibę minister wybrał pałac Radziwiłłów (obecny Pałac Prezydencki). Orieux podkreślał pewną zbieżność poglądów Napoleona i Talleyranda na temat Polski. Napoleon twierdził, że istnienie Polski leży w interesie Francji i Europy, Talleyrand był zdania, że dopuszczając do rozbiorów Polski Francja popełniła ciężki błąd - równowaga w Europie została zachwiana ze szkodą dla Francji. Niepokoiło go przesunięcie się Rosji ku centrum Europy.

Jak pisze Orieux, Talleyrand "nie omieszkał zwrócić uwagi Austrii, że stworzywszy sobie wspólną granicę z Rosją utraciła więcej, aniżeli zyskiwała dzięki anektowaniu przypadającej jej części Polski".

Zdaniem Talleyranda korzystniejsze dla Austrii byłoby stworzenie między tym krajem a Rosją "państwa buforowego". Proponował Austrii wymianę ziem polskich z I i III rozbioru na Śląsk. Magnaci polscy przekazali Talleyrandowi cztery miliony florenów łapówki, aby zachęcić go do działań na rzecz Polski. 

Podczas zimy 1806/1807 nie mogły toczyć się operacje wojskowe, więc Napoleon polecił Talleyrandowi organizowanie balów w Warszawie. Najczęściej przyjmuje się, że minister poznał Marię Teresę Tyszkiewiczową właśnie w 1806 r. w Warszawie. Ale nie można wykluczyć, że już między rokiem 1788 a 1791 mogli się poznać w Paryżu. Oceniając znajomość Talleyranda z hrabiną Tyszkiewiczową, jej krewna Anna Potocka mówiła, że Tyszkiewiczowa była nie tylko przyjaciółką, ale i niewolnicą Talleyranda - była mu bezgranicznie oddana. I nie chodziło bynajmniej o pozyskanie go dla sprawy polskiej.

Latem 1807 roku doszło do rokowań francusko-rosyjskich w Tylży. Talleyrand nie został do nich dopuszczony przez cesarza. Orieux pisze: "Talleyrand nie uczynił nic, by bronić sprawy polskiej pomimo zapewnień, jakie dał i 4 milionów florenów, jakie dostał. To, że nie przeprowadził sprawy, za którą z góry wziął pieniądze, nie jest u niego niczym dziwnym. Ale wszelkie pojęcie przekracza fakt, że zwrócił owe 4 miliony Polakom, żeby nie zajmować się więcej ich sprawami. (...)

-Trzeba nakłonić cesarza - mówił - żeby porzucił myśl o Polsce. Z tymi ludźmi nie da się nic zrobić. Z Polakami organizuje się tylko bałagan."

Słowa Talleyranda, jeśli są autentyczne, kojarzą mi się ze sławną negatywną opinią Churchilla o polskich politykach, wypowiedzianą podczas II wojny światowej. Myślę, że w obu przypadkach było to wyładowanie na Polakach frustracji wynikającej z własnej niemocy, a może i zagłuszanie wyrzutów sumienia, jeśli Talleyrand i Churchill takowe mieli. Zadziwiające jest to, że Talleyrand wbrew swoim zwyczajom oddał Polakom pieniądze, bo jego chciwość była nieograniczona. 

Talleyrand wkrótce po traktacie w Tylży odszedł ze stanowiska ministra spraw zagranicznych. Był jednak nadal obecny przy Napoleonie jako wielki szambelan. Jednocześnie spiskował już przeciwko Napoleonowi z Rosją i Austrią.

Pod koniec 1808 roku Talleyrand postanowił dobrze ożenić swojego bratanka Edmunda de Périgord. Poznany podczas pobytu w Warszawie Polak, Aleksander Benedykt Batowski, powiadomił Talleyranda o wielkiej fortunie księżnej Kurlandii, Doroty Anny. Batowski należał do licznego grona jej kochanków (tak jak później sam Talleyrand). Jej córka, także o imieniu Dorota, była panną na wydaniu. Chciała koniecznie wyjść za prawie czterdziestoletniego księcia Adama Jerzego Czartoryskiego. Książę Czartoryski i jego matka nie zdecydowali się jednak na oświadczyny. Wtedy do akcji wkroczył Talleyrand, chcąc ożenić swojego bratanka z młodą Dorotą. Doprowadził sprawę do pomyslnego finału dzięki pomocy samego cara Aleksandra I. Car wręcz polecił swojej poddanej wyjść za Edmunda de Périgord. Panna Dorota, choć nadal marzyła o księciu Czartoryskim, musiała wyjść za bratanka Talleyranda. Małżeństwo było nieszczęśliwe i młoda Dorota, która później posługiwała się tytułem księżnej de Dino, stała się z czasem partnerką samego Talleyranda.

Powróćmy jednak do "niewolnicy" Talleyranda, hrabiny Tyszkiewiczowej. Nigdy nie była ona główną kochanką Talleyranda, jak księżna kurlandzka, a potem jej córka księżna de Dino. Orieux pisze, że Talleyrand, od początku 1809 r. pozbawiony łask Napoleona, jeszcze bardziej niż kiedykolwiek otaczał się kobietami - "stowarzyszeniem eks-piękności, niezmiernie pełnych łaski i słodyczy, darzących go bezmiernym przywiązaniem", "związkiem zawodowym starych kochanek". W towarzystwie tym znalazła się także Maria Tyszkiewiczowa.

Oto jej charakterystyka autorstwa Orieux:

Zacna ta, choć niezbyt urodziwa dama miała jedno szklane oko; za to drugie rzucało ognie za cztery. Przez 25 lat kochała Talleyranda do szaleństwa. Miłość ta zaczęła się w Paryżu przed rokiem 1789. Kiedy nasz bohater przeprowadził się z pałacu Matignon na ulicę Saint-Florentin, hrabina Tyszkiewiczowa poszła w jego ślady i zamieszkała naprzeciwko. Ażeby być blisko niego, zapałała namiętnością do wista i spędzała noce na tasowaniu kart obok swego bożyszcza. Czy dlatego, że źle grała, czy też dlatego, że nie mogła swym jedynym okiem śledzić gry i podziwiać swego partnera, traciła co noc olbrzymie sumy i co noc czuła się szczęśliwa. Poza tym rujnowała się na prezenty składane u stóp idola, który pozwalał uwielbiać się z właściwą sobie flegmą. Kochał- na swój sposób - bardzo szczerze i tkliwie tę brzydulę o wiernym i szlachetnym sercu. Zaofiarował jej na stałe apartament w Valençay i żeby być z nią zawsze pod jednym dachem, kazał pochować hrabinę zgodnie z wyrażonym przez nią życzeniem w kaplicy w Valençay, gdzie sam miał spocząć. Po jej śmierci w roku 1834 osłupiały Montrond (przyjaciel Talleyranda) zobaczył - jak twierdzi "pierwszy raz w życiu" Talleyranda płaczącego.

Sformułowanie, że Talleyrand kochał Tyszkiewiczową "na swój sposób" zapewne lepiej oddaje rzeczywistość niż stwierdzenie, że kochał ją "żarliwie". Bo rzeczywiście nie był to związek w stylu Napoleona i pani Walewskiej. Talleyrand chętnie brał pieniądze od Marii i doceniał jej przywiązanie, ale często jej nie szanował. Orieux pisze o zdarzeniu z lata 1815 r., kiedy Talleyrand "wyładowywał swój zły humor na drogiej hrabinie Tyszkiewiczowej. Jak wiemy, zacna ta niewiasta nie miała jednego oka; kiedy zaniepokojona widokiem jego frasunku pytała w najlepszych intencjach - może za często - "jak pan się miewa?" - odpowiadał "Tak, jak pani widzi".

Wspomnienia Andrzeja Edwarda Koźmiana jeszcze wyraźniej pokazują chłodne nastawienie Talleyranda do siostry księcia Józefa. Koźmian tak pisał na ten temat:

Pamiętne są stosunki, jakie ją z sławnym dyplomatą łączyły; nie wiem, jakiego one były rodzaju, lecz trwały od dawna i zapamiętałe uczucie pani Tyszkiewiczowej, uczucie czy miłości, czy przyjaźni, czy bałwochwalczej czci, czy namiętności, która była niejako kalectwem jej duszy, nigdy się nie starzało. W p. Tyszkiewiczowej objawiało się ono w słowach i w czynach – w p. Talleyrandzie, gdy się znajdował obok swej uporczywej wielbicielki, widać było tylko nudę, z cierpliwością znoszoną. Na obiadach u niej kilkakrotnie z nim się znajdowałem i zawsze go widziałem zajadającego wybornie, pijącego równie dobrze, lecz milczącego jak głaz. Gospodyni domu nie szczędziła żadnych starań, aby go zabawić, aby mu dogodzić, on na te wszystkie usiłowania odpowiadał z zimną obojętnością i milczeniem. Bawił w początku, niecierpliwił w końcu widok tego nieczułego bożyszcza, głuchego i ślepego dla najfanatyczniejszej z swoich czcicielek. (cyt. wg B.Palus)

Po śmierci Marii Teresy Tyszkiewiczowej w 1834 r. Julian Ursyn Niemcewicz zarzucił jej, że powodowana „niepojętą adoracją” dla Talleyranda lekką ręką wydała ogromny majątek Poniatowskich. W latach 1817-1820 sprzedała carowi Aleksandrowi I odziedziczone po stryju i bracie warszawskie Łazienki i Pałac Pod Blachą.

Remigiusz Włast-Matuszak pisze o tym, jaki interes miał Talleyrand w trzymaniu Marii Tyszkiewiczowej u swego boku:

Przez prawie 30 lat (z przerwami na służbowe podróże ministra) każdego wieczoru wręczała mu drobny prezent – 500 franków na grę! (dniówka szwaczki wynosiła 1 frank). Dawała mu mieszek polskiego złota ot, tak – jak podaje się komuś krople czy ziółka, a on tak też je przyjmował, z przyzwyczajenia i obowiązku, by przyjaciółce nie zrobić przykrości. Pani referendarzowa sama również w conocnych seansach przegrywała po kilkaset złotych luidorów. Jej długi były horrendalne. Otrzymywała stale kilkusettysięczne donacje od cesarza. (...)

Z polskich i czeskich majątków wyciskała wszystko, co było można, a mimo to ciągle brakowało jej gotówki. W swym szaleństwie zaciągania długów karcianych posunęła się, po wyjątkowo „fatalnej karcie”, nawet do zupełnego moralnego upadku – dwa lata po śmierci księcia Józefa w nurtach Elstery, na publicznej licytacji 1815 r., sprzedała pamiątki po nim (istnieje pięć–siedem szabli, które książę Józef „miał” w chwili śmierci). Miliony ze zrujnowanej wojnami Polski szły do kieszeni „kulawego diabła”.

Historia o 500 frankach wręczanych codziennie przez 30 lat może być przesadzona, ale stały transfer gotówki od Marii potwierdzają różne źródła. O stosunku Talleyranda do Marii świadczy inna historia opisana przez Orieux, jak "kulawy diabeł" i Dorota de Dino "wysłali poczciwą Tyszkiewiczową na zwiady do Nicei z zadaniem wyszukania jakiegoś locum". Innym razem, kiedy relacje między Talleyrandem i Dorotą de Dino się pogorszyły, wysłał on Marię do miejscowości Néris, w której przebywała Dorota. Maria miała zdać mu relację "jak znalazła panią de Dino". Stwierdzenie hrabiny Potockiej, że Maria była niewolnicą Talleyranda nie jest pozbawione podstaw. Tyle tylko, że niewolnice zwykle nie robiły drogich prezentów swoim panom. Oto inny fragment z biografii Talleyranda dotyczący Marii:

Jej hojność była przysłowiowa. Pewnego razu Talleyrand zobaczył u jakiegoś antykwariusza dwie porcelanowe kolumny, które bardzo mu się spodobały, ale ze względu na cenę wahał się z kupnem; tego samego wieczoru zastał je na ulicy Saint-Florentin. Jego przyjaciółka zapłaciła za nie 60 000 franków! Kaplicy Św. Maurycego, gdzie spoczywa, ofiarowała złote cyborium, które jeden z papieży podarował jej stryjowi, Michałowi Poniatowskiemu, arcybiskupowi gnieźnieńskiemu i które przywiozła z Polski.

Jak widać skarbów I Rzeczypospolitej można szukać nie tylko w Rosji i Szwecji. A historia Marii Teresy Poniatowskiej-Tyszkiewiczowej to jeszcze jeden przykład "zasług" rodziny Poniatowskich dla Polski. Wojenne bohaterstwo księcia Józefa nie mogło tych wszystkich szkód zrównoważyć.  

 

https://dorzeczy.pl/historia/127816/polski-romans-talleyranda-jak-gigant-francuskiej-dyplomacji-pokochal-jednooka-polke.html

https://pl.wikipedia.org/wiki/Maria_Teresa_Poniatowska

https://pl.wikipedia.org/wiki/Andrzej_Poniatowski

http://arsenal.org.pl/siostra-ks-jozefa-poniatowskiego-maria-teresa-tyszkiewicz

Palus B., [referat], Zapomniana biografia: ekscentryczna Maria Teresa z Poniatowskich Tyszkiewiczowa, Wiek XVIII (nie tylko) w szkole, Katowice, 18.05.2012.

Jean Orieux, Talleyrand czyli niezrozumiany sfinks, przełożyła Barbara Janicka, PIW 1989

https://www.academia.edu/15443506/Wok%C3%B3%C5%82_%C5%BCyciorysu_ksi%C4%99%C5%BCnej_Doroty_Dino_i_jej_kr%C3%B3tkiej_wizyty_w_Antoninie_latem_1843_roku

https://pl.wikipedia.org/wiki/Ludwik_Tyszkiewicz

https://pl.wikipedia.org/wiki/Anna_Potocka_(1779%E2%80%931867)



tagi: napoleon  poniatowscy  talleyrand 

zw
28 lipca 2020 21:34
22     2030    6 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

ewa-rembikowska @zw
28 lipca 2020 22:24

Super. Zakochana baba zdolna jest do wszystkiego. Poza tym oni byli mocno kosmopolityczni.

zaloguj się by móc komentować

mooj @ewa-rembikowska 28 lipca 2020 22:24
28 lipca 2020 22:54

Z Józefem włącznie, a to głównie z jego rąk (już nie ciepłnych) via Maria Teresa pan T. czerpał.

http://bazhum.muzhp.pl/media//files/Annales_Universitatis_Mariae_Curie_Sklodowska_Sectio_F_Humaniora/Annales_Universitatis_Mariae_Curie_Sklodowska_Sectio_F_Humaniora-r1982-t37/Annales_Universitatis_Mariae_Curie_Sklodowska_Sectio_F_Humaniora-r1982-t37-s229-243/Annales_Universitatis_Mariae_Curie_Sklodowska_Sectio_F_Humaniora-r1982-t37-s229-243.pdf

 

https://poczekalnia.genealodzy.pl/pliki//AP-Warszawa/Notariat_Fragmenty/0729_SkorochodMajewskiWalenty/0729_0037/72_729_0_0_37_0001.jpg

całość w folderze

https://poczekalnia.genealodzy.pl/pliki//AP-Warszawa/Notariat_Fragmenty/0729_SkorochodMajewskiWalenty/0729_0037/

o czym warto pamiętać

Czy to było konieczne? Czy to forma jakiegoś zobowiązania ks. Józefa? Testamentowo, nie kodeksowo więc możliwości w podziale schedy były - zdecydował jak wyżej - raczej z pełną świadomością /premedytacją o finansowaniu T. ...

Może to nie miało być na zaspokajanie zachcianek, a coś jednak powaznego miało finansować?

Wiem..Rzecki się kłania;))) ale miło by było:)

zaloguj się by móc komentować

zw @ewa-rembikowska 28 lipca 2020 22:24
28 lipca 2020 23:15

Dziękuję. Kosmopolityczne towarzystwo wokół Poniatowskich, Marii Teresy i Józefa zbierało się między innymi po zajęciu Warszawy przez Prusaków. Warto pamiętać o pobycie w latach 1801-1804 w Warszawie przyszłego króla Francji Ludwika XVIII, który mieszkał w Białym Domku w Łazienkach.

zaloguj się by móc komentować

zw @mooj 28 lipca 2020 22:54
28 lipca 2020 23:29

Orieux pisze, że w 1812 roku Maria Teresa wyjechała z Paryża do Polski bo "chciała być w Warszawie, żeby być świadkiem odrodzenia Polski". Inni autorzy pisali o jej obojętności dla sprawy polskiej, więc może naprawdę chodziło o załatwienie spraw finansowych z ks. Józefem? U p. Palus lub p. Sołtys przeczytałem, że Maria Teresa przyjeżdżała w tym czasie do Polski głównie po to, żeby "dbać o finanse brata". Hipoteza o poważnym przeznaczeniu sum przechodzących przez ręce Talleyranda bardzo ciekawa. 

zaloguj się by móc komentować

agnieszka-slodkowska @zw
28 lipca 2020 23:48

PLUS. Dziękuję!

zaloguj się by móc komentować

Szczodrocha33 @zw
29 lipca 2020 00:28

"O Tyszkiewiczu pisał w swoich pamiętnikach Julian Ursyn Niemcewicz: "lubo umysłu jak ciała równie tłustego, dobry jednak i rządny gospodarz, miał gusta dziwne, najśmieszniejsze w swoim rodzaju. Największym jego szczęściem, najmilszą było zabawą rano odprawiać mszę, w wieczór przebierać się po kobiecemu."

Chyba byl prekursorem ruchu LGBT na Litwie?

zaloguj się by móc komentować

Matka-Scypiona @Szczodrocha33 29 lipca 2020 00:28
29 lipca 2020 06:05

Chyba tak. Historia zatoczyła koło.

zaloguj się by móc komentować

zw @agnieszka-slodkowska 28 lipca 2020 23:48
29 lipca 2020 08:18

Ja również dziękuję. Bardzo mi miło, że odwiedziła Pani mój blog.

zaloguj się by móc komentować

zw @Szczodrocha33 29 lipca 2020 00:28
29 lipca 2020 08:30

Na to wygląda. Tyszkiewicz mógł odreagowywać swoje problemy małżeńskie, których mogła dotyczyć fraszka przypisywana Naruszewiczowi i adresowana prawdopodobnie do Marii Teresy: "Ty, która pod wielkim ległaś Tyszkiewiczem/ Wiesz z doświadczenia, że wielkość jest niczem". Fraszka mogła też być ewentualnie poświęcona Konstancji Tyszkiewiczowej, córce Kazimierza Poniatowskiego i żonie Ludwika Tyszkiewicza.

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @zw
29 lipca 2020 08:34

Ja bym jednak zasugerował, że ona była raczej niewolnicą cara Aleksandra i siedziała przy tym draniu, pilnując go czy aby wykonuje właściwie instrukcje. On zaś milczał nie przez wyniosłość, ale z obawy, że coś chlapnie i to zostanie odpowiednio zinterpretowane. 

zaloguj się by móc komentować

zw @gabriel-maciejewski 29 lipca 2020 08:34
29 lipca 2020 09:02

Mogła też, zgodnie z tym co zasugerował mooj, pilnować przepływu kasy, także tej od cara za sprzedaż Łazienek. Niewolnica cara, a może jeszcze kogoś? Talleyranda w młodości odwiedził prywatnie sam William Pitt z kolegami.

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @zw
29 lipca 2020 09:04

Ale roztrwoniła majątek rodzinny, czyli prywatny,  a nie "państwowy" (na dodatek  z sugestią, że  ograbiła Polskę). Co więc komu do tego?

Poza tym PLUS.

zaloguj się by móc komentować

zw @stanislaw-orda 29 lipca 2020 09:04
29 lipca 2020 10:34

Poniatowscy to był gang, który dokonywał wymuszeń rozbójniczych na Polsce korzystając z obecności rosyjskich wojsk. Trudno się dziwić, że ludzie w Polsce liczyli, że owoce tych wymuszeń zostaną przynajmniej w kraju. O źródłach tego "prywatnego majątku" pisał m.in. rotmeister. Poza tym ryba psuje się od głowy- przykład rodziny królewskiej działał. Szlachta też trwoniła swoje majątki i zadłużała się (to źródło znanych sum bajońskich). Zamiast mądrze zainwestować jak Hipolit Milewski czy Dezydery Chłapowski (któraś telewizja powtarza teraz "Najdłuższą wojnę nowoczesnej Europy") transferowali gotówkę na zachód. To, że mieli prawo tak zrobić, nie znaczy, że nie mamy prawa ich oceniać.  

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @zw 29 lipca 2020 10:34
29 lipca 2020 12:50

Nie było to wszak  jakieś spécialité de la maison utracjuszów posiadających majątki w RON.

Arystokracja stanowiła wówczas coś w rodzaju dzisiejszej międzynarodowej finansjery, nie kierowała się "patriotyzmem" wobec państwa, bo większość dużych forun to były np. nieruchomości rozrzucone po różnych krajach. Większe znaczenie miały koligacje wewnątrz tej warstwy niż lojalność wobec aktualnego władcy, chyba ze on także należał do  ich "gangu".
Losy społecznosci na danym terytorium nie zaprzątały w najmniejszym stopniu  ich uwagi. A o lojalności władców wobec społeczeństw, którym mieli oni "królować", to  nawet nie ma co wspominać.

Mamy prawo oceniać, ale oceniamy z zupełnie innej perspektywyub i według innych kryteriów. Gdyby RON potrafiła soie obronoić i zamiast beznadziejnej wojny o nadbałtyckie domeny Wazów, przebiła sobie "korytarz" na Morze Czarne i uzyskala styaus imperium, zupełnie inaczej ocenialibysmy dzisiaj działania arystokracji. Moim zdaniem, podobnie jak Anglicy, którzy sa dumni z osiagnięć swoich przodków, wszak przeważnie bezwzględnych  bandziorów, łotrów, rabusiów czy  ludobójców.

 

zaloguj się by móc komentować

zw @stanislaw-orda 29 lipca 2020 12:50
29 lipca 2020 16:46

Zachowanie Poniatowskich było krytykowane także z ówczesnej perspektywy i według ówczesnych kryteriów - na przykład postawa Marii Teresy, księcia Józefa i ich towarzystwa po upadku RON i zajęciu Warszawy przez Prusaków. Nigdzie nie napisałem, że arystokracja polska była gorsza od tej z innych krajów - sama postać Talleyranda świadczy o poziomie degeneracji arystokracji francuskiej. Druga połowa XVIII w. to w RON czas dyskusji na temat patriotyzmu, tworzenia jego definicji. Nawet najbardziej kosmopolityczni arystokraci nie mogli na to całkowicie nie zważać, musieli przynajmniej stwarzać pozory dbania o dobro ogólne. Targowicę też zawiązywano ze sloganami o wolności szlacheckiej na ustach. Czy pod tym względem aż tak wiele się zmieniło? Często w wyborach wybieramy tych, którzy nie są tak ostentacyjni w pogardzie dla ludu, albo tych, którzy umiejętnie posługują się patriotyczną frazeologią. 

Co do dumy Anglików z przodków-ludobójców, to się już powoli zmienia. Petycję o usunięcie pomnika Roberta Clive'a w Shrewsbury podpisało 23 tysiące osób, petycję o pozostawienie pomnika tylko 8 tysięcy. Nawet jeśli z tych 23 tysięcy większość to imigranci to i tak jest to wymowne. Dochodzi już do tego, że pomnika zdobywcy Indii musi bronić polityk Partii Konserwatywnej polskiego pochodzenia, Daniel Kawczynski (który jednak, zapewne dla złagodzenia wizerunku w oczach "postępowej opinii publicznej", zawarł w 2019 r. związek z Brazylijczykiem o imieniu Fernando). 

https://www.shropshirestar.com/news/local-hubs/shrewsbury/2020/06/13/clive-statue-should-be-kept-says-mp/

Na razie władze lokalne zdecydowały o pozostawieniu pomnika, ale mówi się o referendum w tej sprawie. 

 

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @zw 29 lipca 2020 16:46
29 lipca 2020 18:01

Anglii w tamtym rozumieniu już nie ma.

zaloguj się by móc komentować

mooj @zw 29 lipca 2020 09:02
29 lipca 2020 20:39

Nie tyle sugerował, co zastanawiał się nad tym, czym się Pepi kierował.

Sporządził taki, nie inny testament. Wiedział do kogo pieniądze pójdą. Może miała być to kontynuacja znanych mu procesów wymagających dalszego finasnowania, a może coś nowego... a może to rojenia Rzeckiego , że o "Coś" chodzi.

Czy na końcu łańcuszka był T.? Do kogo T. przegrywał? Karty jak i dzieła sztuki - można być oślepionym kwotami i nie rozważać co za tymi kwotami stoi - kto komu i za co w ten sposób płaci. Ks. Józef raczej był świadomy przepływów przykrywanych hazardem, może nie w pełni, ale pierwszym naiwnym nie był. 

T. coś obiecywał? Choć częściowo musiał się wywiązywać, inaczej (pozostałe warunki niezmienne) Poniatowski siostrze grosza by nie zostawił. Między kim, a kim pośredniczył, co sobie przypisał jako skutek działań? Księstwo Warszawskie? A może ochronę istnienia jakiejś formy państwowości po zwrocie akcji? 20 marca 1812...

Testament się raczej sporządza nie na okoliczność tryumfu, raczej na scenariusz alternatywny. Oczywiście opcja "jest dobrze, a nawet bardzo dobrze po marcu 1812, ale ks. Józef tego nie doczeka" istnieje. Bardziej prawdopodobne wydaje się "testament uruchomiony bo dobrze po marcu 1812 nie jest i z księciem nie jest dobrze i z planami Napoleona też nie - wtedy pieniądze idą do T. "

zaloguj się by móc komentować

zw @stanislaw-orda 29 lipca 2020 18:01
29 lipca 2020 22:12

To prawda. Jeden pomnik już, jak wiadomo, obalono:

https://www.youtube.com/watch?v=4GpP8r9mzNA

zaloguj się by móc komentować

zw @zw
29 lipca 2020 22:29

Książę Józef w okresie niełaski Talleyranda (który zaczął się od sławnego ataku złości Napoleona w 1809 roku), nadal się z nim przyjaźnił. Nie wiadomo, co książę wiedział o kontaktach Francuza. A Talleyrand kontaktował się w tym czasie z ludźmi cara, Burbonów, Anglików, z Metternichem. Napoleon musiał o tym wiedzieć, a jednak z jakichś powodów nie tylko nie kazał Talleyranda aresztować, ale nawet okazywał mu, zwłaszcza na wiosnę 1812 roku, swoją hojność. Talleyrand kupił wówczas nowy wspaniały pałac w Paryżu zwany Infantado. 

Historia o dwóch kolumnach za 60 tys. franków, które kupiła Maria Teresa  jest rzeczywiście dość dziwna i pojawiają się pytania, o co rzeczywiście chodziło i komu naprawdę za co zapłacono. Podobnie jest z tym hazardem.   

zaloguj się by móc komentować

manama1 @mooj 29 lipca 2020 20:39
29 lipca 2020 22:58

Za Napoleona i trochę potem formalnie hazard wyglądał tak

"By the decree of 24 June 1806, Napoleon renewed the age-old ban on gambling houses in general. However, article 4 of the decree authorized the minister of police to make specific regulations for Paris, and for spa towns during the high season. It was under this provision that gambling houses were permitted in the capital and several other localities.

The operation of these establishments was regulated under the Restoration by the orders of 5 August 1818 and 19 July 1820. Each year, the Finance Act authorized the leasing of Paris gambling houses.

During the Napoleonic era, the entrepreneurs who obtained the gambling lease were the Perrin brothers, followed by Boursault-Malherbe. The latter made enormous profits during the allied occupation of Paris; the Prussian general Blucher  [ten spod Waterloo] lost 1.5 million francs at the Palais-Royal. In 1817, the gambling lease was awarded to the de Chalabre brothers, and the last gambling leaseholder was Bénazet.

The City of Paris received a little over two-thirds of the 5.5 million franc annual lease, with the rest going to the conservatory of music, the theaters, and the Quinze-Vingts hospital.

The City of Paris also received half the leaseholder’s net profits."

Za: Jean-Louis Harouel,  From Francis I to online betting. The history of gambling in France.   

zaloguj się by móc komentować

mooj @zw
29 lipca 2020 23:05

"Napoleon musiał o tym wiedzieć, a jednak z jakichś powodów nie tylko nie kazał Talleyranda aresztować, ale nawet okazywał mu, zwłaszcza na wiosnę 1812 roku, swoją hojność. Talleyrand kupił wówczas nowy wspaniały pałac w Paryżu zwany Infantado. "

co nie znaczy, że z cesarskich zapłacił za Infantado;)

Tak - pan T. w 1812 kontakty zapewne miał "z ludźmi cara, Burbonów, Anglików, z Metternichem." Literatura temu nie zaprzecza. Jego życie to mienie kontaktów;) Wcześniej też miał i później i często ze wszystkimi stronami zaangazowanymi we wszystko.

Po całej rozgrywce napoleońskiej, w dłuższej perspektywie wydaje się, że ze wszystkich działań i kontrdziałań jedynym wygranym były Prusy tj zjednoczone przez Napoleona Niemcy

Rosja - choć wydawało się na początku, że (przynajmniej od 1815) - wielka wygrana..niekoniecznie

wyspiarze - na pewno na plusie..ale jednak Niemcy powstały i  utrzymały pozycję do dziś, gdyby nie Napoleon pewnie Prusy klientem wyspiarzy by było. Po Napoleonie - zdominowały jednak kontynent

Austria..?

"Włochy"..? 

no nijak nie wyjdzie inaczej niż Niemcy - główny beneficjent

 

Jak to wstawić do futrowania pana T. przez ks. Józefa?  Może..skoro Niemcy wygrały (tak po cichu), to i inne - w tym na pozór niemożliwe - rozwiązania były możliwe. Może ks. Józef miał koncepcje, delikatniej - przychylał się do mu przedstawionych (nie musiał być ich twórcą), wspierał, oddał schedę na ich tworzenie. Dużo bardziej bzdurne i mniej prawdopodne niż mistrowanie Czartoryskiego sprawom zagranicznym Rosji, konstytucja dla  Rosji i Polsa jako partner imperatora - dominujący (choćby z uwagi na liczbę wykształconych ..ba piśmiennych ..obywateli) w rzeczywistości...

można było liczyć że Orzeł Biały czarnego dwugłowca stłamsi jak Pogoń (tzn jest to w kanonie postępowań, jako może mrzonki, ale w kategorii "poważne ktosie na to grali"

ale już działać szeroko (i wcale nie dużo bardziej naiwnie) na styku Ameryka, Wyspy via p. T. może p. DuPont..to s-f i nie miało prawa zaistnieć?

o szansach powodzenia nie mówię, jedynie  o koncepcji i o tym, że mogła znaleźć wsparcie jako nie dużo bardziej odpalona niż "przy boku Rosji, po cichu spolonizowanej"

 

zaloguj się by móc komentować

zw @mooj 29 lipca 2020 23:05
30 lipca 2020 00:09

Wcześniej też miał i później i często ze wszystkimi stronami zaangazowanymi we wszystko.

Nie przesadzajmy, były też czasy, że łowił ryby. Czas 1808-1814 nawet jak na niego był wyjątkowy jeśli chodzi o knucie.

co nie znaczy, że z cesarskich zapłacił za Infantado;)

Nawet jeśli nie dokładnie z cesarskich, to bez hojności cesarza raczej by mu się to nie udało. Na początku 1812 r. cesarz kupił od Talleyranda pałac Matignon za 1 280 000 franków. Jak pisze Orieux , Napoleon "polecił nawet ministrowi finansów, Mollienowi, nie dokonywać żadnych potrąceń od należnej Talleyrandowi sumy: robił mu tym samym prezent z 650 000 franków...". Orieux przytacza też pogląd Michela Missoffe, że cesarz w tym czasie kazał wypłacać Talleyrandowi sumy pochodzące z "domeny nadzwyczajnej" utworzonej dzięki podbojom i w ten sposób pomógł mu wybrnąć z kłopotów finansowych. 

Ciekawy jest wątek amerykański w życiu Talleyranda. Podczas pobytu w Stanach w latach 1794-1795 był pośrednikiem w handlu nieruchomościami i agentem poszukującym terenów. Pracował jako informator londyńskiego banku Cholleta i Bourdina. Pośredniczył w transakcjach finansowych między Francją a Ameryką współpracując z bankiem Maillarda Setona w Londynie.

 

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować