-

zw

Złoto z Taboru

Czytelnicy książki Coryllusa "Niedźwiedź i róża czyli tajna historia Czech" na pewno dobrze pamiętają rodzinę Witkowców, zwanych potem Rożemberkami lub Rosenbergami. Nieślubnym synem legendarnego Witka z Prczic, protoplasty rodziny Witkowców był niejaki Sezim. Założył on w południowych Czechach miasto Ústí nad rzeką Lužnice. Sezim i jego potomkowie stworzyli z Ústí świetnie prosperujące miasto. W muzeum historycznym w Bramie Bechynskiej w mieście Tabor można przeczytać:

"Miasto Ústí, potem znane jako Sezimovo zostało zbudowane w I połowie XIII wieku o zbiegu potoku o nazwie Kozský i rzeki Lužnice, znajdował się w nim klasztor dominikański z 12 mnichami ufundowany przed 1250 rokiem. (...) Niedaleko od rynku stał kościół parafialny i pałac panów z Ústí. Panowie ufortyfikowali miasto, zbudowali szpital dla 9 biednych i chorych ludzi, rozwijali handel i rzemiosło i wspierali wydobycie cennych metali w okolicy. Miasto było związane z handlem na dużą skalę, szczególnie solą, a 2 szkoły - parafialna i klasztorna zajmowały się edukacją."

Tekst w muzeum w Taborze zawiera enigmatyczną wzmiankę o "opuszczeniu miasta Sezimovo Ústí w roku 1420". Żeby dowiedzieć się, co właściwie się wtedy stało z tym kwitnącym miastem trzeba sięgnąć do Wikipedii i czeskiej strony internetowej poświęconej husytom. Otóż w 1411 roku zmarł przedstawiciel gałęzi rodu Witkowców założonej przez Sezima - Jan z Ústí. Wdową po Janie z Ústí była Anna z Machova, która była ponoć "platonicznie zakochana" nie w kim innym tylko w samym Janie Husie. Hus w owym czasie namiętnie plagiatował kazania Anglika Johna Wycliffe'a i zdobywał popularność w Pradze. Anna sprowadziła Husa do Usti i "mistrz" zamieszkał niedaleko od miasta w warowni Kozí Hrádek. Jak podaje Wikipedia, pobyt Husa w tym zamku doprowadził do, nie uwierzycie Państwo, "zradykalizowania wielu ludzi i ustanowienia ruchu husyckiego".

Hus w 1414 roku opuścił Kozí Hrádek udając się do zamku Krakovec, a potem do Konstancji, gdzie jak wiemy został skazany na śmierć i spalony na stosie. Po kilku latach, w 1419 r. w Ústí zmarła Anna z Machova. I w tym samym roku husyci zostali z miasta wygnani. Można się domyślać, że za wygnaniem husytów stał Oldřich z Ústí, syn Jana z Ústí, zagorzały wróg husytów. Miał on jednak brata, Prokopa, który przystał do husytów. W 1420 roku husyci z okolic Ústí czekali na drugie przyjście Jezusa, które według husyckich kaznodziejów miało nastąpić około 12 lutego. Kiedy zapowiadane wydarzenie nie nastąpiło, husyci postanowili zaatakować Ústí. Według legendy wykorzystali moment, kiedy załoga wojskowa "odsypiała" zapusty, czyli ostatnie dni karnawału. 22 lutego husyci zajęli Sezimovo Ústí, wypędzili z niego dominikanów i całą społeczność katolicką, a następnie spalili miasto.

Przy tych wydarzeniach nie był obecny Jan Żiżka, wojskowy przywódca husytów. Jednak przypuszcza się, że to on mógł wydać rozkaz zniszczenia Ústí. Miasto to mogło stanowić zagrożenie dla nowej siedziby husytów, skupionej wokół pobliskiego Hradisztie. Hradisztie to był stary zamek Witkowców, przez pewien czas należący do króla Czech Przemysła Ottokara II. Hradisztie husyci nazwali Taborem od nazwy biblijnej góry. Oldřich z Ústí co prawda uciekł ze swojego miasta, ale husyci dopadli go, zatłukli na śmierć cepami, a jego ciało poćwiartowali i spalili.

Żeby uświadomić sobie znaczenie rejonu Ústí i Taboru warto przytoczyć fragmenty innej tablicy informacyjnej z muzeum w Bramie Bechynskiej.

"Niedaleko Taboru,(...) szczególnie na lewym brzegu rzeki Lužnice, na terenie między osadami Celkovice i Horky znajdują się tak zwane rudy polimetaliczne (zawierające więcej niż jeden metal), ze śladami złota i srebra. Kopalnie srebra niedaleko Ústí nad Lužnicí (Sezimovo Ústí) są wspominane w dokumentach monarchów czeskich Przemysła Ottokara II (1279) i Karola IV (1345). Walka o te złoża mogła być podłożem sporu między królem Przemysłem a rodziną Witkowców, co doprowadziło do wygnania tej rodziny z zamku Hradisztie. Najstarsza wzmianka o złocie znalezionym niedaleko Taboru znajduje się w tak zwanym Rożemberskim urbarium, według którego to tekstu złoty młyn pana z Rożemberka jest ulokowany w posiadłości Přibenice."

Urbarium to wg słownika PWN spis zagospodarowanych gruntów oraz świadczeń, obowiązków i uprawnień związanych z ich użytkowaniem. Wspomniany złoty młyn to najprawdopodobniej młyn w którym znajdowały się kruszarki skał złotonośnych napędzane energią wodną. Zamek Hradisztie był mocno rozbudowany przez Przemysła Ottokara II, ale po jego śmierci powrócił do rodziny Witkowców-Rożemberków. Ale wróćmy do tekstu z muzeum w Taborze. I tu mała niespodzianka, bo spotykamy jednego z przedstawicieli naszej "ulubionej" nacji, czyli Włochów. I to starego znajomego, Eneasza Sylwiusza Piccolominiego, przyszłego papieża Piusa II. Piccolomini pojawił się nie tylko w "Baśni jak niedźwiedź" jako autor historii Czech, w której zaczytywali się młodzi Łascy i jako protegowany wdowy po niemieckim cesarzu. Pojawił się także w jednym z moich pierwszych tekstów w Szkole Nawigatorów, tym o "kartelu Medyceuszy", jako inicjator wydobycia ałunu w miejscowości Tolfa należącej do Stolicy Apostolskiej. Eneasz Sylwiusz Piccolomini musiał być mocno zainteresowany wydobyciem cennych minerałów, bo w muzeum w Taborze można przeczytać:

"W połowie XV wieku Eneasz Sylwiusz Piccolomini napisał o ziarnach czystego złota o rozmiarze ziaren grochu znalezionych w rzece Lužnice. W wiekach XVI i XVII inne ważne złoża metali były wykorzystywane niedaleko miejscowości Ratibořice i Ratibořské Hory, na północny wschód od Taboru. Początkowo kopalnie były własnością górników z Taboru, Przybramu, Igławy i innych miast. W 1586 r. pan Wilhelm z Rożemberka stał się zaangażowany w kupno rud metali. (...) W tamtym rejonie wydobycie trwało do roku 1927. Niewątpliwie był tam młyn do obróbki złotonośnych rud, o którym źródła pisane milczą. "

Skoro pan Wilhelm z Rożemberka (także dobry znajomy z książki "Niedźwiedź i róża") angażował się w handel rudami metali, to chyba musiał przełknąć jak gorzką pigułkę fakt, że czeskie miasta wiele dziesięcioleci wcześniej, za pośrednictwem herezji husyckiej, odebrały jego rodzinie - Witkowcom alias Rożemberkom cenne złoża. Być może liczył, że obecność w handlu kruszcami przyczyni się do przyszłego ponownego przejęcia złotonośnych terenów przez jego rodzinę. Ale jakiekolwiek ewentualne plany na przyszłość "pana Wilhelma" zniweczył brak potomka-spadkobiercy.

Jak widać miejsce w którym husyccy kaznodzieje roztaczali wizje drugiego przyjścia Chrystusa było nieprzypadkowe i nie chodziło tu bynajmniej tylko o obronny charakter miejsca, w którym powstało miasto Tabor. Husyci mogli także czerpać dochody ze złóż złota i srebra. Tak więc oprócz husyckich orków siejących zniszczenie w Czechach, na Śląsku i Łużycach byli też husyccy krasnoludowie, wydobywający kruszce i strzegący cennych złóż.

Oprócz muzeum w bramie Bechynskiej, które zainspirowało mnie do napisania tej notki, ciekawe zbiory ma też Muzeum Husytyzmu w taborskim ratuszu. Jest tam na przykład zdjęcie "Bitwy pod Grunwaldem" Jana Matejki z opisem głównych postaci historycznych biorących udział w bitwie. Powodem umieszczenia w muzeum tego eksponatu jest udział w bitwie pod Grunwaldem Jana Żiżki, którego Matejko przedstawił walczącego pieszo z mieczem w ręku.

 

 

W muzeum nie jest ukrywany fakt, że władze komunistycznej Czechosłowacji wspierały husytów przeciwko katolikom (na przykład Kaplica Betlejemska w Pradze, w której wygłaszał kazania Hus została odbudowana w czasach stalinowskich). Komuniści nazywali Husa pierwszym czeskim rewolucjonistą.

Jednak mimo całej państwowej propagandy - międzywojennej czechosłowackiej, komunistycznej czechosłowackiej i współczesnej czeskiej propagującej husytyzm wydaje się, że w Czechach katolicyzm pokonał jednak husycką herezję. Choć zwycięstwo okazało się dosyć gorzkie, bo większość Czechów nie praktykuje żadnej religii. Husytyzm jako wyznanie to w Czechach zaledwie ciekawostka, włoska wikipedia podaje 39 tysięcy wierzących husytów, co może być liczbą przesadzoną. Tymczasem wg danych z 2019 roku z czeskiej wikipedii w Mszy katolickiej brało udział co tydzień 375 tys. wiernych. To z kolei może być liczba z oczywistych przyczyn zaniżona. Z moich doświadczeń wynika, że na czeskiej prowincji wszędzie można znaleźć małe, zaangażowane grupy wiernych katolików. Przywodzą one na myśl słowa z Ewangelii Św.Łukasza "Nie bój się mała trzódko, gdyż Wasz Ojciec uznał za dobre dać wam królestwo". Tymczasem kościoły husyckie to rzadkość, propozycja dla "postępowców" akceptujących kapłaństwo kobiet i flagi LGBT na kościele.

 

http://www.husitstvi.cz/forum/viewtopic.php?p=22604#p22604

 

Brama Bechynska i wieża Kotnov, pozostała z zamku w Taborze

 

Stary ratusz w Taborze, w którym znajduje się Muzeum Husytyzmu

 

 



tagi: czechy  husyci  złoto  jan hus  tabor 

zw
29 września 2023 18:36
9     1080    6 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

gabriel-maciejewski @zw
30 września 2023 06:59

Eneasz Sylwiusz pełnił, zdaje się, funkcje ekslorerskie i przecierał szlaki dla nowych karteli

zaloguj się by móc komentować

zw @gabriel-maciejewski 30 września 2023 06:59
30 września 2023 08:49

Na to wygląda. Ale kiedy wpisujemy w wyszukiwarkę "Pius II", to wyskakuje "włoski poeta".

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @zw 30 września 2023 08:49
30 września 2023 11:39

Bo tylki poeci potrafią opisać tak pięknie skały polimetaliczne...:). 

Herezji -  jak zawsze - chodzi tylko o pieniądze...

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @zw 30 września 2023 08:49
30 września 2023 11:40

Medyceusze wogóle pasjami lubili posługiwać się poetami i skrybami. Taka florencka tradycja jeszcze z czasów Petrarki i proto-humanistów, tak jak miłość grecka. Zresztą jedno z drugim było ściśle powiązane. Coś to ma wspólnego z tym iminiem, a raczej krypto-kodem Beatrice, szczęśliwa, skracanym przez Dantego do Bici. Stąd przydomek fundatora di'Medici, Giovanni di Bici, mianowany przez Papieża Bonifaceto IX zarządcą kopalni ałunu w Tolfa a potem głównym papieskim bankierem. Di'Medici zaczepili się zatem o Państwo Kościelne. Smok o dwu głowach nie umiera. Ale w końcu odcięli mu florencką głowę, pożył jeszcze trochę i zdechł.

Truizmem jest stwierdzenie że Piccolomini to faktor di'Medici w szczytowym okresie tego smoka. 

zaloguj się by móc komentować

zw @OjciecDyrektor 30 września 2023 11:39
30 września 2023 15:30

Dokładnie tak. Od razu przypomniała mi się interpretacja Boskiej Komedii z notki Piotera. Kopalnia jako Piekło. 

zaloguj się by móc komentować

zw @Magazynier 30 września 2023 11:40
30 września 2023 15:35

Smoka zwanego czasem wężem :) Piccolomini pochodził spod Sieny, był gibelinem podobnie jak Dante. Kompromis między Medyceuszami a Mediolanem umożliwił inne, mniejsze kompromisy, takie jak ten między Sieną a Florencją. Tylko dzięki temu współpraca Piusa II z Medyceuszami mogła się układać. Ale sądzę że jako sienenczyk patrzył na Medicich nieufnie.

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @zw 30 września 2023 15:35
30 września 2023 17:25

Nikt tam nikomu nie ufał. Jakby mógł to by w łyżce wody ... Ale liczy się szkoła retoryki i poezji którą Piccolomini przeszedł we Florencji. To nie w kij dmuchał. To wtajemniczenie. Wnioskuje stąd że Piccolomini jest pierwszym medyceuszowskim Papieżem.

zaloguj się by móc komentować

Magazynier @zw
30 września 2023 17:26

Gdzie można znaleźć coś o kompromisie między Medyceuszami a Mediolanem? 

zaloguj się by móc komentować

zw @Magazynier 30 września 2023 17:25
30 września 2023 21:16

Ja myślę, że było odwrotnie. Gibelini, czy używając terminologii Piotera Wężowe Plemię przejęli Medyceuszy, wykorzystując ich pieniądze, doprowadzając do upadku, a potem ponownie osadzając we Florencji jako operetkowych "książąt Toskanii".  Może wydawać pozornie, że po wyborze Piccolominiego na papieża Medyceusze mieli wszystko w swoim ręku - Toskanczyk papieżem, Toskanczyk księciem Mediolanu..

 Ale Piccolomini to sienenczyk, a niechęć wzajemna Florencji i Sieny w połowie XV wieku była nadal wielka. Siena to miasto tradycyjnie gibelinskie. A ze Sforzy to w ogóle żaden Toskanczyk. Tylko urodził się w San Miniato (też zresztą gibelinskim). Jego rodzina pochodzi z Romanii i była tradycyjnie gibelinska. Wiadomo, że Sforza jako kondotier często zdradzał swoich sponsorów, ale wygląda na to, że na władcę Mediolanu był szykowany od wielu lat. Wżenił się w Viscontich już w 1440, o ile dobrze pamiętam. A już w 1434 lub 1435 poznał Kosme Medyceusza, więc odwrócenie przymierzy z 1450 mogło być szykowane od wielu lat.

Podczas chwilowego przejęcia władzy przez gibelinów w Mediolanie w czasach Republiki Ambrozjanskiej (1447-1450) w mieście pojawił się Piccolomini. Było to bodajże w 1448. Pośredniczył w rokowaniach Republiki z europejskimi potęgami m.in. cesarzem i Neapolem.

Wygląda mi na to, że Piccolomini raczej kontrolował Medyceuszy z ramienia gibelinów, a Medici chcąc nie chcąc musieli znosić sienenczyka jako kontrahenta.

Niestety nie jestem teraz w stanie podać żadnych źródeł na temat przewrotu z 1450 w Mediolanie, bo mam dużo roboty. Ale nawet w Wikipedii po angielsku (biografia Sforzy, wojny w Lombardii) jest sporo faktów. 

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować